Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Musi kosztować

Od roku pracuję w ubezpieczeniach. Mniej więcej od pół roku zaczyna mnie irytować postawa niektórych osób. Najpierw celem informacyjnym zaznaczę, że OC pojazdów mechanicznych w Polsce jest obowiązkowe, a jak ktoś będzie się chciał odeń migać, to dostanie karę w zależności od rodzaju pojazdu. A wiemy, że nasze państwo lubi karać.  Często ludzie pytają, co to jest, że od 148 lat płacą OC, i nic z tego nie mają. Drodzy państwo, OC to nie lokata, ani nie fundusz inwestycyjny, nie zwróci się kupką szmalu po dwudziestu latach. OC jest po to, żebyście nie płacili 5 000 zł za naprawę uszkodzonego z waszej winy waszym pojazdem innego pojazdu. I żebyście nie płacili 1 000 000 zł odszkodowania, jak w wyniku wypadku z waszej winy ktoś zginie. Druga kwestia, obowiązek jego posiadania. Nie jest tak, że w lipcu przestaje mi się podobać idea posiadania OC, i wypowiadam umowę. To nie umowa o pracę, tu chodzi o czyjeś bezpieczeństwo i odpowiedzialność. Jeżeli sami o to nie zadbacie, zadba o to firm

Anuncio vobis gaudium magnum

"Ogłaszam wam radość wielką". Kto 16 października siedzi przed telewizorem, ten wie, co to znaczy. Te słowa wypowiedział Pericle Felici w 1978 roku, kiedy na papieża wybrano Karola Wojtyłę. Nie mam zamiaru indoktrynować, nie jestem katolickim radykałem, nie będę nikogo okładał krucyfiksem z krzykiem na ustach: "Chrystus albo śmierć!". Po prostu to zdanie przyszło mi do głowy, gdy myślałem o rynku pracy w Polsce. Znajomy spytał mnie, gdzie pracuję. Powiedziałem gdzie i dodałem, że nie jest kolorowo. On zaś na to: "Ciesz się, że w ogóle pracujesz". Nie mam się z czego cieszyć. Owszem, pracuję, zarabiam, mam za co jeść, porobiłem sobie zęby, prawo jazdy... Nie mogę powiedzieć, że jest źle. Faktycznie, mógłbym nie pracować. Rzecz w tym, że to powinno być zupełnie inaczej. W tej chwili wygląda to tak, że praca, a już etat w szczególności, to dla obywatela nie wiadomo jaka łaska, a jeszcze jak pieniądze dostanie, to już jak Pana Boga za nogi złapać. Pracodaw

Otwórz umysł

Jestem człowiekiem z natury leniwym i idealnie pasuję do słów Billa Gatesa: "Jeżeli chcecie, żeby zadanie zostało wykonane szybko, zlećcie je osobie leniwej. Zrobi to możliwie najprostszą drogą", czy jakoś tak. Ktoś inny skomentował to w ten sposób: "Zlećcie je Polakom. Oni wytłumaczą Wam, że nie warto tego robić". Koniec końców - to coś dla mnie. W tym roku obchodzę srebrne gody ze światem, w sierpniu pyknie dwadzieścia pięć lat, i wchodzę w okres, gdzie, niestety, posiadanie pieniędzy jest co najmniej nieodzowne. Nie mówię tu o pieniądzach od rodziców, które statystyczny gimbazjalista przeznacza na tanie piwo i fajki zza wschodniej granicy. Mam na myśli najbardziej elementarne potrzeby, jak mieszkanie czy jedzenie. Trafił mi się staż, teraz etat, pół dnia wyjęte z harmonogramu, osiem godzin, które sprzedaję za polskie złote. Jak to powiadają w internetach: "Jest chujowo, ale stabilnie". Pytanie tylko brzmi, czy na tym należy poprzestawać? Czy warto całe