Wyczytałem niedawno, że Jurij Szuchewycz, syn ostatniego dowódcy UPA, ogłosił Polskę wrogiem Ukrainy. Ok, po pierwsze facet niech się cieszy, że nasi przodkowie, nasi żołnierze nie postępowali tak, jak jego tatuś, bo skończyłby tak, jak jego rówieśnicy na Wołyniu w 43'. Po drugie, będąc u steru Polski sprawę załatwiłbym bardzo szybko i prosto. Wszelkie głosy i plucie jadem postupowskich skurczybyków mają znaleźć kres, a jeśli nie, to wszelaka pomoc Polski dla Ukrainy znajdzie kres. Dopóki którykolwiek z nich ma czelność otwierać parszywą mordę, doputy ani złotówka nie popłynie za Bug. Żadnych ulg, preferencji, koniec Tax Free itd. Nie może być tak, że my udzielamy kredytów, dotacji, know-how, a jakiś pajac na nas pluje. To tak, jakbym pożyczył sąsiadowi wiertarkę i materiały, a on powiedział, że jestem kutasem. I co bym wtedy zrobił? Pożyczył mu stówę? Pomógł w ogrodzie? O nie. W najlepszym razie udostępniłbym mojemu psu jego trawnik w charakterze kibelka.