Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

Patologia rynku pracy

Znajduję się na takim etapie w życiu, że dumam o zmianie miejsca zatrudnienia, i dopiero teraz zaczynam rozumieć, jak ciężko jest znaleźć pracę. Gros ofert to doradcy klienta, sprzedawcy itd., czyli małe mrówki w wielkich korpo, często znanych markach. Nie otwieram tych ofert, bo wiem, czego owe znane marki ode mnie, jako kandydata, oczekują - nastawienie na sukces, realizacja założonych celów sprzedażowych i entuzjastyczne podejście do pracy. Zauważcie, już nie chcą doświadczenia na podobnym stanowisku, teraz jest ono jedynie mile widziane. Obecnie pracodawca chce, żebyś, jeżeli każe sprzedać sto pralek, sprzedał sto dwadzieścia pralek, do tego ubezpieczenie, raty, rozszerzona gwarancja, pakiet usług assistance, roczny zapas detergentów, szczoteczkę do zębów, brudne gacie i płytę Maryli Rodowicz. A skoro już ktoś robi pranie, to pewnie będzie potrzebował chwili relaksu, najlepiej przed czterdziestoośmiocalowym telewizorem 4K Full HD z ubezpieczeniem, ratami, rozszerzoną gwarancją, p

Milion +

Przeczytałem dzisiaj o kolejnym genialnym pomyśle naszych (niestety) rządzących. Chodzi mi o program 1000+, czyli pomysł, aby zasiłek dla bezrobotnych wynosił połowę minimalnej krajowej. Świetnie. Niedługo dojdzie do sytuacji, w której praca nie będzie opłacalna, kiedy, mając trójkę dzieci i zasiłek dla bezrobotnych na dwie osoby, przeciętny Polak będzie dysponował całkiem pokaźnym budżetem. Przypominam rządzącym, że ktoś musi jebać miesiąc w miesiąc, by płacić podatki, z których oni tak ochoczo rozdają na prawo i lewo. Najpierw sobie a potem wygłodniałym masom, które i tak nie wiedzą, na kogo głosują, po co i co to w ogóle jest głosowanie. Pijakowi z wioski jest wszystko jedno, kto rządzi, aby tylko hajs za sześcioro brudnych i zaniedbanych dzieci się zgadzał, żeby na wino wystarczyło. Ciekaw jestem w jaki sposób kolejna socjalna danina ma pomóc Polsce, w jaki sposób to ma się przełożyć na wzrost produkcji, PKB, zatrudnienia itd. Osobiście wolałbym obniżenie składek na ZUS i podatku

Święty Walenty patron jebniętych

Chorych psychicznie, opętanych Epileptyków i zakochanych. Czy nie widać jawnej ironii w tym, że św. Walenty patronuje im wszystkim? Wszak wszyscy zakochani są walnięci w pewien sposób. Ja jednak o czymś innym. Martwi mnie bardziej fakt, a raczej liczba, popierdolonych osób, którym w ten dzień jawnie odbija. Miliony mężczyzn spieszą do kwiaciarni, by swojej kobiecie kupić kwiatka. Super. A gdzie byli przez resztę roku? W elektromarketach można w promocyjnej cenie kupić telewizor czterdziestocalowy za jedyne dwa tysiące złotych (reprezentatywny przykład) tylko dlatego, że komuś odjebie na tyle, by uznać to za dobry pomysł na prezent walentynkowy - dla siebie lub dla ukochanej osoby. Mnóstwo innych osób, szczególnie singli, manifestuje swoją pogardę dla święta zakochanych, zakochani zaś manifestują swoje zakochanie. Kupują rękawiczki dla dwojga, majtki dla dwojga, kolację dla dwojga i zasrany śpiwór dla dwojga, by pokazać całemu światu, jak bardzo się kochają. A dla mnie to jest p

Walę tynki

Niebawem magiczny dzień - 14 luty, święto zakochanych. Oraz chorych psychicznie i opętanych. Ciekawe, swoją drogą, czy ma to jakiś związek... Spieszę ze sprostowaniem - św. Walenty jest również patronem osób chorych psychicznie. Ale ja nie o tym. Czym są walentynki? Czy są dniem, w którym mówimy: "Kocham cię"? Prawdopodobnie tak. Kolektywnie wyznajemy miłość tej drugiej osobie, teoretycznie ukochanej. Czym ten dzień różni się od innych dni? Chyba tylko cyferką w kalendarzu, tak po prawdzie. Walentynki dla mnie są niczym, dzień jak co dzień. Oczywiście producenci różnych pierdół, których nie potrzebuję, próbują wmówić mi co innego. Naturalnie potrzebuję tej różyczki, która zdechnie po tygodniu, tego serduszka, czekoladek, poduszeczki w kształcie serca, życzeń SMS, e-mailem, telefonem, faksem i pocztą, biletu do kina i naszyjnika. Ja jednak oświadczam owym producentom, że nie potrzebuję walentynek, by uszczęśliwić ukochaną którąkolwiek z tych rzeczy, co tak nachalnie wciska