Przejdź do głównej zawartości

MON vs MON

Z nieskrywanym zaciekawieniem śledzę medialną gównoburzę zapoczątkowaną przez panią minister obrony narodowej Niemiec Ursulę von der Leyen. Sprawa idzie o to, iż pani minister w pewnym talk show miała powiedzieć: "Musimy wspierać ten zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce. Naszym zadaniem jest podtrzymywanie dyskursu, spieranie się z Polską i z Węgrami. Dlatego nie uważam, że powinniśmy iść do przodu w zbyt małych grupach, lecz musimy stale próbować pociągać za sobą całą Europę" oraz: "Trzeba być świadomym tego, jaki wysiłek musieli podjąć Bałtowie, aby żyć w wolności, by stać się członkiem Unii Europejskiej, by spełnić kryteria strefy euro; jak dużo osiągnęła Polska, która z Solidarnością odgrywała rolę prekursora. Chcę kruszyć kopię o to, byśmy zbyt szybko nie rezygnowali (z krajów w Europie Środkowo-Wschodniej)" (cyt. za http://niezalezna.pl/207667-skandaliczna-wypowiedz-niemieckiej-minister-obrony-jest-reakcja-ministra-macierewicza). Użyłem akurat tego źródła, ponieważ cytaty wydały mi się najbardziej wiarygodne, i "najmniej pokolorowane". Pewnie jestem w błędzie, ale...
Minister Obrony Narodowej Polski A. Macierewicz wezwał niemieckiego attache, by ten ustosunkował się do sytuacji, bo wyszedł kwas.
Attache odpowiedział, iż słowa zostały wyrwane z kontekstu, i padły w programie rozrywkowym, gdzie polityka zagraniczna Niemiec nie jest kreowana.
Nasze ministerstwo nie jest z owej odpowiedzi zadowolone. Mniej więcej tutaj drama znajduje swój kres na chwilę obecną.
Miałem dzisiaj wątpliwą przyjemność obejrzeć kawałek programu TVN24. Na początek czysto informacyjnie, minister powiedziała, MON żąda wyjaśnień, słowa wyrwane z kontekstu... Następnie należy zasięgnąć opinii eksperta z ław sejmowych. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pani reporter o opinię poprosiła pana z PO, Halicki miał na nazwisko. Kolejnym kosmicznym zaskoczeniem okazały się jego słowa, ponieważ zaczął chwalić MON, Macierewicza oraz PiS za twardą postawę i... żartowałem. Naturalnie pan Halicki twierdził, jakoby nie ma po co bić pianę, a ministrowie Waszczykowski i Macierewicz nie kryją radości, gdyż mogę po raz kolejny ruszyć na wojenkę z Niemcami, i walczyć nie wiadomo o co. Zamiast tego powinni zająć się sprawą zaginionych śmigłowców i tak dalej.
Jak powiedział mądry człowiek: "Z gówna bicza nie ukręcisz". Na tym poprzestanę.
Moje zdanie jest takie:
1. Minister Obrony Narodowej Niemiec nie powinna takich słów wypowiedzieć, bowiem będąc na świeczniku, musi mieć świadomość, że każdy jej ruch i każde słowo podlega weryfikacji. Chcąc pokusić się o takie lub podobne stwierdzenia, trzeba mieć giętki rozum i język, bo można chlapnąć jak kaczka na mokrym asfalcie, a kupa gotowa okazać się trudna do sprzątnięcia.
2. Nie do końca rozumiem, o co polski MON podnosi taki krzyk. Nie jestem też jednoznacznie pewien, co znaczy: "Zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce". Kiepski byłem w szkole z "Co autor miał na myśli". Osobiście uważam, iż pani minister ma trochę racji - dyskurs jest potrzebny, bowiem jeśli jedna strona będzie bezkrytycznie godzić się na cudze warunki, to ktoś będzie stratny.
3. Zakładam, iż nasz Minister Obrony Narodowej odczytał słowa swojej vice-versa jako atak na polski rząd. Ja takiego ataku w owych słowach nie widzę. Pani minister ma widocznie swoją własną wizję zjednoczonej Europy, która idąc ramię w ramię, brnie ku lepszej przyszłości. W jednej chwili chcą spierać się z nami i Węgrami, by nakłonić nasze narody do zmiany stanowisk, a w drugiej chwili będą głosować nad sankcjami dla nas. Paranoja, ale to temat na osobny post.
4. A. Macierewicz zachował się nieco paranoicznie. Wystarczyło spytać, co ma na myśli.
5. Tłumaczenie o wyrwaniu z kontekstu słów padających w talk show jest debilne i niegodne wysokiego państwowego urzędnika. Wystarczyło powiedzieć: "Pani minister nie miała na myśli ruchów antyrządowych, tylko (tu wstawić jakieś sensowne tłumaczenie pełne szacunku dla Polaków i poszanowania wzajemnych relacji). Równie dobrze A. Macierewicz mógłby powiedzieć u Kuby Wojewódzkiego, że Niemkom przyda się trochę seksu, nawet jeśli to gwałt, bo są tak brzydkie, że nikt ich nie chce ruszyć. Stąd hasła: "Refugess welcome". Zaś na oburzenie zachodnich sąsiadów odpowiedzielibyśmy: "Przejęzyczenie". (Brak odniesień do słów Owsiaka skierowanych do prof. Pawłowicz).
6. Niezależna.pl pisze o skandalicznych słowach niemieckiej pani minister. To jedno słowo "skandaliczne" każe mi obrać określony światopogląd i nim się posługiwać. Ale jako świadomy czytelnik - odmawiam.
7. naTemat pokusiło się o kilka słów tłumaczeń w imieniu MON Niemiec: "Chodziło o to, by Niemcy nie odpuszczali krajów Europy Środkowo-Wschodniej, prawdopodobnie ze względu na odmienny kurs polityczny po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości w wyborach". Cieszymy się, że portal Lisa służy nam, ignorantom, radą i wsparciem merytorycznym. Bez nich nie jesteśmy w stanie rozkminić najprostszej rzeczy. (Cyt. za http://natemat.pl/221975,jest-reakcja-macierewicza-szef-mon-wzywa-attache-obrony-niemiec-ws-wypowiedzi-urssuli-von-der-leyen).
By chociaż cokolwiek zrozumieć, zaprezentuję moją ulubioną formę analizy czyli odwróconą sytuację. Przypuśćmy, że to Antoni Macierewicz powiedziałby: "Trzeba wspierać demokratyczne ruchy młodzieży myślące inaczej niż ich rządy" w odniesieniu do Federacji Niemieckiej. Co wtedy? Media rządowe: "Dobrze gada! Dać mu wódki!".
Media antyrządowe: "Macierewicza popierdoliło".
Gasimy światło.
Na koniec ciekawostka: z trudem dogrzebałem się do obiektywnych informacji, jeżeli można tak je nazwać. Pewności nie mam. Dlaczego? Otóż po wpisaniu w okienko wyszukiwarki słów: "Słowa niemieckiej minister obrony" pierwsze odnośniki wysyłały mnie kolejno na strony TVN24, warszawska.gazeta.pl, naTemat.pl i niezalezna.pl. Pierwsze trzy są antyrządowe i wiem, co w nich przeczytam. Ostatnie natomiast źródło jest antyopozycyjne, tudzież prorządowe, i też wiem, co przeczytam. Mnie zastanawia, co się stało z mediami? Czy w żadnym nie można normalnie dowiedzieć się, co miało miejsce na świecie? Czy każdy news musi w jakikolwiek sposób ukierunkowywać mnie politycznie? Gdzie jest granica między informacjami a propagandą?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ciemnotą łatwiej rządzić"

Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza. Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by

#Czarna rozpacz (+18)

Tak powinien nazywać się protest feministek. Zacznę od tematu, który w pewnym sensie wyczerpuje idee i ukazuje sens wszelkich feministycznych zbiegowisk i jazgotów. Otóż niejaka Taura Slade w ramach prostestu z chęci ukazania odczłowieczenia kobiety przez mężczyzn dała się hardkorowo zerżnąć dwóm facetom. Po pierwsze, wydaje mi się to bezgranicznie debilne. To tak, jakby typowy żul w ramach walki z alkoholizmem najebał się denaturatem. Albo jakby narkoman zajebał sobie złoty strzał. Po drugie, wydarzenie było o tyle bardziej debilne, że pani Slade jest aktorką porno. Aktorka porno deklarująca feministyczne poglądy, która w celach zarobkowych pozwala facetom, aby ją rżnęli przed kamerę, mówiąc wprost. Po trzecie, co dalej? Feministka w ramach protestu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko? Zmyje naczynia, żeby pokazać, jak kobiety w kuchni są odczłowieczane? Czy ten "prostest" odniósł jakikolwiek skutek? Myślę że tak. Pani Slade na pewno podbiła sobie wyświetlenia na swoim profi

"Daj, daj, daj..."

Proszę sobie otworzyć ten obrazek na osobnej karcie i mieć obrazek na uwadze: http://img6.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1316715578_by_milusie_600.jpg To kwintesencja socjalu. Daj. Nieważne za co, nieważne komu. Ważne, żeby jedni dali, a drudzy brali. Można posłuchać lewicy, królów socjalu, którzy socjal niejednokrotnie mają w nazwie grupowania. Oni to w kółko, jak zacięta płyta: "Daj". Kto ma dać? Najlepiej państwo. Bo państwo ma. Jak fajnie rozdawać cudze pieniądze, ach! Jestem całkowitym przeciwnikiem jakiegokolwiek: "Daj". Żadnego daj. Idź i zarób. A państwo zamiast dawać, powinno umożliwić to zarabianie. Tak, pachnie to Korwinem, ale trudno się z nim nie zgodzić. Praca to podatek, podatek to wpływ do budżetu państwa, a jak budżet państwa będzie miał się dobrze, to państwo będzie zdolne wesprzeć przedsiębiorcę, żeby powstało więcej miejsc pracy, firma osiągnie większy zysk, a to z kolei są pieniądze, które zostaną wydane, i znowu mamy wpływy z podatków. A