Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza.
Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by nastąpiło.
Podobnie sytuacja ma się dzisiaj. Ktoś nieświadomy, pozbawiony wiedzy, można powiedzieć wręcz ciemny, nie będzie zadawał pytań. Nie zakwestionuje pozycji władzy. Dlatego władza do wiadomości podaje nam, że mama Madzi z Sosnowca uśmiechała się na procesie, że poprawiła się na więziennym wikcie i że mąż nie chce jej znać. Milczy natomiast na temat zmian w prawie podatkowym,wprowadzeniu nowych form inwigilacji i innych "udogodnień" . Wiemy, że żona Roberta Janowskiego kręciła wałki za granicą i kradła duże sumy, ale nie wiemy, że konsument będzie musiał płacić podatek VAT, jeśli usługodawca tego nie uczyni. Im mniej wiemy, tym łatwiej nami manipulować. Przecież Rząd nie powie, że dług publiczny rośnie, że ZUS jest studnią bez dna, że nasza emerytura jest co najmniej niepewna, że politycy kradną grubą kasę za naszymi plecami i że tak naprawdę od upadku Muru Berlińskiego w kraju zmienił się tylko ustrój. Gdyby nie było światłych i bystrych ludzi w naszym kraju, nikt nie zapytałby, jakim cudem Tu 154 M rozbił się na brzozie. 38 milionów Polaków uwierzyłoby, że stała się tragedia i trzeba z tym żyć. Bo władza tak mówi.
Wracając do pana Stalina, zaraz po tym, gdy objął rządy w latach 30-tych, przeprowadził skrupulatne czystki. Bez cackania się usunął większość urzędników państwowych, dowódców wojskowych, przedstawicieli inteligencji i innych, którzy ruszali głową. Stanowiska zaś poobsadzał swoimi ludźmi. Po co? Po co zabijać i wysyłać na Syberię kilka milionów ludzi, którzy pomagają zarządzać tym państwem? Po co zastępować ich marionetkami? Otóż po to, żeby mieć pewność, iż nie nastąpi jakikolwiek przejaw buntu. Czy marionetka się zbuntuje? Nie, nigdy, a jeśli jej przeciąć sznurki, to upadnie i nie wstanie. Trzeba dodać, że pan Stalin nieco się "przerżnął" w tym rozumowaniu, gdyż potem przyszła wojna i trzeba było zarządzać wielomilionowym wojskiem, a on przecież wytłukł generałów. To jednak nie zmienia faktu, że znacznie ograniczył ryzyko rebelii.
Podobnie rzecz miała się w Polsce i właśnie dlatego niemal 22 tys. oficerów wojska polskiego i przedstawicieli inteligencji zginęło w lesie katyńskim. Polska pozbawiona potencjalnych przywódców była wręcz nieszkodliwa. Dodatkowo rozpowszechniono kłamstwo, że to naziści. Cóż, naziści narobili wiele złego, ale Katyń nie był ich robotą. 10 IV 1940 r. jeszcze ich na tamtych terenach nie było. Zasadniczo, to jeszcze współpracowali z sowietami. Ale naród polski w to wierzył. Niektórzy dlatego, że ich wiarę wspomagała groźba śmierci ciążąca nad nimi, inni zaś dlatego, że uznali to za prawdę. No bo skoro władza tak mówi...
Między innymi dlatego właśnie powstał ten blog. Z oficjalnych źródeł nie dowiecie się istotnej prawdy. Owszem, to prawda, że mama Madzi z Sosnowca się poprawiła, ale co ta prawda wnosi do naszego życia? Nic, jutro ta wiadomość będzie zaledwie brzmiała echem gdzieś głęboko w naszych głowach. Grunt, że istotna prawda (jak zmiany w przepisach prawnych) nie wyszła na światło dzienne.
Przechodzę nareszcie do sedna sprawy, a jest nim polski system edukacji. Wygląda on tak (jak sam jaśnie nam panujący premier raczył stwierdzić), że więcej wart jest wykwalifikowany spawacz niż magister. Cóż, trzeba mu przyznać, że w tym konkretnym przypadku nie kłamał. Nastąpiła straszna deprecjacja tytułów naukowych. Teraz uczelnie walczą o studenta zamiast o poziom nauczania. Konsekwencją tego jest rosnąca liczba osób z wyższym wykształceniem na stanowiskach podających w fast-food'ach i fakt, że byle idiota może zrobić magistra, jeśli ma spryt, kasę i znajomości. Czemu tak jest? A na co władzy ludzie wykształceni? Żeby podnosili głos (jak ja to notabene czynię)? Żeby nawoływali do buntu i zmian? Nie. "Wypchajmy państwo spawaczami, hutnikami, górnikami, hydraulikami, drogowcami, niech oni zapieprzają za psie pieniądze, a my będziemy nadal przyznawać sobie nagrody za ich ciężką pracę. I nikt nawet nie zapyta, czemu tak jest i czy nie mogłoby być inaczej". A my nadal będziemy tu tkwić, jak ten robak w dupie, bo nie będziemy wiedzieli, że tak nie musi być.
Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by nastąpiło.
Podobnie sytuacja ma się dzisiaj. Ktoś nieświadomy, pozbawiony wiedzy, można powiedzieć wręcz ciemny, nie będzie zadawał pytań. Nie zakwestionuje pozycji władzy. Dlatego władza do wiadomości podaje nam, że mama Madzi z Sosnowca uśmiechała się na procesie, że poprawiła się na więziennym wikcie i że mąż nie chce jej znać. Milczy natomiast na temat zmian w prawie podatkowym,wprowadzeniu nowych form inwigilacji i innych "udogodnień" . Wiemy, że żona Roberta Janowskiego kręciła wałki za granicą i kradła duże sumy, ale nie wiemy, że konsument będzie musiał płacić podatek VAT, jeśli usługodawca tego nie uczyni. Im mniej wiemy, tym łatwiej nami manipulować. Przecież Rząd nie powie, że dług publiczny rośnie, że ZUS jest studnią bez dna, że nasza emerytura jest co najmniej niepewna, że politycy kradną grubą kasę za naszymi plecami i że tak naprawdę od upadku Muru Berlińskiego w kraju zmienił się tylko ustrój. Gdyby nie było światłych i bystrych ludzi w naszym kraju, nikt nie zapytałby, jakim cudem Tu 154 M rozbił się na brzozie. 38 milionów Polaków uwierzyłoby, że stała się tragedia i trzeba z tym żyć. Bo władza tak mówi.
Wracając do pana Stalina, zaraz po tym, gdy objął rządy w latach 30-tych, przeprowadził skrupulatne czystki. Bez cackania się usunął większość urzędników państwowych, dowódców wojskowych, przedstawicieli inteligencji i innych, którzy ruszali głową. Stanowiska zaś poobsadzał swoimi ludźmi. Po co? Po co zabijać i wysyłać na Syberię kilka milionów ludzi, którzy pomagają zarządzać tym państwem? Po co zastępować ich marionetkami? Otóż po to, żeby mieć pewność, iż nie nastąpi jakikolwiek przejaw buntu. Czy marionetka się zbuntuje? Nie, nigdy, a jeśli jej przeciąć sznurki, to upadnie i nie wstanie. Trzeba dodać, że pan Stalin nieco się "przerżnął" w tym rozumowaniu, gdyż potem przyszła wojna i trzeba było zarządzać wielomilionowym wojskiem, a on przecież wytłukł generałów. To jednak nie zmienia faktu, że znacznie ograniczył ryzyko rebelii.
Podobnie rzecz miała się w Polsce i właśnie dlatego niemal 22 tys. oficerów wojska polskiego i przedstawicieli inteligencji zginęło w lesie katyńskim. Polska pozbawiona potencjalnych przywódców była wręcz nieszkodliwa. Dodatkowo rozpowszechniono kłamstwo, że to naziści. Cóż, naziści narobili wiele złego, ale Katyń nie był ich robotą. 10 IV 1940 r. jeszcze ich na tamtych terenach nie było. Zasadniczo, to jeszcze współpracowali z sowietami. Ale naród polski w to wierzył. Niektórzy dlatego, że ich wiarę wspomagała groźba śmierci ciążąca nad nimi, inni zaś dlatego, że uznali to za prawdę. No bo skoro władza tak mówi...
Między innymi dlatego właśnie powstał ten blog. Z oficjalnych źródeł nie dowiecie się istotnej prawdy. Owszem, to prawda, że mama Madzi z Sosnowca się poprawiła, ale co ta prawda wnosi do naszego życia? Nic, jutro ta wiadomość będzie zaledwie brzmiała echem gdzieś głęboko w naszych głowach. Grunt, że istotna prawda (jak zmiany w przepisach prawnych) nie wyszła na światło dzienne.
Przechodzę nareszcie do sedna sprawy, a jest nim polski system edukacji. Wygląda on tak (jak sam jaśnie nam panujący premier raczył stwierdzić), że więcej wart jest wykwalifikowany spawacz niż magister. Cóż, trzeba mu przyznać, że w tym konkretnym przypadku nie kłamał. Nastąpiła straszna deprecjacja tytułów naukowych. Teraz uczelnie walczą o studenta zamiast o poziom nauczania. Konsekwencją tego jest rosnąca liczba osób z wyższym wykształceniem na stanowiskach podających w fast-food'ach i fakt, że byle idiota może zrobić magistra, jeśli ma spryt, kasę i znajomości. Czemu tak jest? A na co władzy ludzie wykształceni? Żeby podnosili głos (jak ja to notabene czynię)? Żeby nawoływali do buntu i zmian? Nie. "Wypchajmy państwo spawaczami, hutnikami, górnikami, hydraulikami, drogowcami, niech oni zapieprzają za psie pieniądze, a my będziemy nadal przyznawać sobie nagrody za ich ciężką pracę. I nikt nawet nie zapyta, czemu tak jest i czy nie mogłoby być inaczej". A my nadal będziemy tu tkwić, jak ten robak w dupie, bo nie będziemy wiedzieli, że tak nie musi być.
Komentarze
Prześlij komentarz