Obił mi się ostatnio o oczy tekst deklaracji wiary dla nauczycieli przygotowany przez pewnego blogera. wszystko ładnie, pięknie i po bożemu, ale pewne wersy napawają niepokojem. Brzmi ona mniej więcej tak:
Ja, nauczyciel Rzeczypospolitej Polskiej, przyrzekam rzetelnie pełnić mą powinność nauczyciela i wychowawcy, dążyć do pełni rozwoju i doskonalenia osobowego tak własnego, jak i powierzonych mi uczniów, w duchu patriotycznym i ewangelicznym, mając na względzie Dobro Wspólne oraz Zbawienie własne i swoich podopiecznych. Zatem zobowiązuję się kształcić oraz wychowywać młode pokolenia Polaków w duchu umiłowania prawdy, a nade wszystko umiłowania Boga-Prawdy, albowiem Jezus Pan powiedział o sobie, iż jest Prawdą największą. Stąd też będę uczyć szacunku i umiłowania Kościoła Katolickiego (...). Czynić będę wszystko zgodnie z powszechnymi zasadami dobra i sprawiedliwości (...), których najlepszym strażnikiem jest nieomylna w sprawach Wiary i Obyczajów Stolica Apostolska Świętego Rzymskiego Kościoła Katolickiego.
Cóż, fatalne otwarcie, to po pierwsze. "Ja, nauczyciel Rzeczypospolitej Polskiej" może znaczyć: "Ja, który uczę Rzeczpospolitą Polską". Powinno być: "Ja, uczący w Rzeczypospolitej Polskiej". Ale to akurat drobiazg.
...w duchu patriotycznym...
Wszystko w porządku, popieram.
...i ewangelicznym...
Nie popieram. Moja babcia chciała mnie wychować w duchu ewangelicznym, najpierw na księdza, a potem chociaż wysłać na studia do WSKSiM. Broniłem się przed tym jak przed dzikim poborem. Ten fragment deklaracji wiary pana nauczyciela może wywołać skutek odmienny od pożądanego.
...kształcić i wychowywać młode pokolenia Polaków w duchu umiłowania prawdy...
Jak najbardziej wskazane.
...a nade wszystko umiłowania Boga-Prawdy, albowiem Jezus Pan powiedział o sobie, iż jest Prawdą największą...
Znowu nie do końca źle.
Nie kwestionuję faktu, że Chrystus tak powiedział, ani że tak jest. W to jednakże wierzymy my - katolicy, a, jak pewnie wiadomo, nie wszystkie dzieci w polskich szkołach są tego wyznania.
I na koniec jeszcze: "Zrobię wszystko, cokolwiek papież nam powie".
Wszystko spoko, piękny tekst, ambitny, tylko wkracza w pewne sfery,w które wkraczać nie ma prawa. Wolność wyznania zapisana w Konstytucji nie oznacza przyjmowania wiary katolickiej za jedyną i słuszną. "Będę wychowywał w duchu ewangelicznym zgodnie z prawdami Kościoła Katolickiego"... a jak któryś z uczniów nie jest katolikiem? Ani nawet chrześcijaninem? Linijką po łapach i do kąta?
To nie może tak być. Deklaracją wiary jest znak krzyża czyniony z czcią, gdy przechodzi się obok kościoła, jest nią codzienna modlitwa twarzą w stronę Mekki, jest nią uczestnictwo we mszy świętej, respektowanie szabatu i ramadanu, przestrzeganie Dekalogu i palenie zwłok na łodziach, by zmarli mogli trafić do Walhalli. To jest deklaracja wiary. Moją deklaracją jest ten post. Mam swój system wierzeń, wyznaję istnienie siły wyższej, dobra i zła, mam szereg zasad, które zobowiązuję się przestrzegać i tak dalej, niezależnie od imienia mojego boga, tytułu księgi, którą podyktował czy nazwy duchowej stolicy, gdzie powinienem udać się w pielgrzymkę. Encyklopedie powiadają, że ten pogląd nosi nazwę idemizmu. Jakkolwiek by się to zwało - właśnie to deklaruję. Nie wmuszam tego w innych i nie chcę przy tym, by ktoś wmuszał coś we mnie. Żyj i pozwól żyć innym.
Ja, nauczyciel Rzeczypospolitej Polskiej, przyrzekam rzetelnie pełnić mą powinność nauczyciela i wychowawcy, dążyć do pełni rozwoju i doskonalenia osobowego tak własnego, jak i powierzonych mi uczniów, w duchu patriotycznym i ewangelicznym, mając na względzie Dobro Wspólne oraz Zbawienie własne i swoich podopiecznych. Zatem zobowiązuję się kształcić oraz wychowywać młode pokolenia Polaków w duchu umiłowania prawdy, a nade wszystko umiłowania Boga-Prawdy, albowiem Jezus Pan powiedział o sobie, iż jest Prawdą największą. Stąd też będę uczyć szacunku i umiłowania Kościoła Katolickiego (...). Czynić będę wszystko zgodnie z powszechnymi zasadami dobra i sprawiedliwości (...), których najlepszym strażnikiem jest nieomylna w sprawach Wiary i Obyczajów Stolica Apostolska Świętego Rzymskiego Kościoła Katolickiego.
Cóż, fatalne otwarcie, to po pierwsze. "Ja, nauczyciel Rzeczypospolitej Polskiej" może znaczyć: "Ja, który uczę Rzeczpospolitą Polską". Powinno być: "Ja, uczący w Rzeczypospolitej Polskiej". Ale to akurat drobiazg.
...w duchu patriotycznym...
Wszystko w porządku, popieram.
...i ewangelicznym...
Nie popieram. Moja babcia chciała mnie wychować w duchu ewangelicznym, najpierw na księdza, a potem chociaż wysłać na studia do WSKSiM. Broniłem się przed tym jak przed dzikim poborem. Ten fragment deklaracji wiary pana nauczyciela może wywołać skutek odmienny od pożądanego.
...kształcić i wychowywać młode pokolenia Polaków w duchu umiłowania prawdy...
Jak najbardziej wskazane.
...a nade wszystko umiłowania Boga-Prawdy, albowiem Jezus Pan powiedział o sobie, iż jest Prawdą największą...
Znowu nie do końca źle.
Nie kwestionuję faktu, że Chrystus tak powiedział, ani że tak jest. W to jednakże wierzymy my - katolicy, a, jak pewnie wiadomo, nie wszystkie dzieci w polskich szkołach są tego wyznania.
I na koniec jeszcze: "Zrobię wszystko, cokolwiek papież nam powie".
Wszystko spoko, piękny tekst, ambitny, tylko wkracza w pewne sfery,w które wkraczać nie ma prawa. Wolność wyznania zapisana w Konstytucji nie oznacza przyjmowania wiary katolickiej za jedyną i słuszną. "Będę wychowywał w duchu ewangelicznym zgodnie z prawdami Kościoła Katolickiego"... a jak któryś z uczniów nie jest katolikiem? Ani nawet chrześcijaninem? Linijką po łapach i do kąta?
To nie może tak być. Deklaracją wiary jest znak krzyża czyniony z czcią, gdy przechodzi się obok kościoła, jest nią codzienna modlitwa twarzą w stronę Mekki, jest nią uczestnictwo we mszy świętej, respektowanie szabatu i ramadanu, przestrzeganie Dekalogu i palenie zwłok na łodziach, by zmarli mogli trafić do Walhalli. To jest deklaracja wiary. Moją deklaracją jest ten post. Mam swój system wierzeń, wyznaję istnienie siły wyższej, dobra i zła, mam szereg zasad, które zobowiązuję się przestrzegać i tak dalej, niezależnie od imienia mojego boga, tytułu księgi, którą podyktował czy nazwy duchowej stolicy, gdzie powinienem udać się w pielgrzymkę. Encyklopedie powiadają, że ten pogląd nosi nazwę idemizmu. Jakkolwiek by się to zwało - właśnie to deklaruję. Nie wmuszam tego w innych i nie chcę przy tym, by ktoś wmuszał coś we mnie. Żyj i pozwól żyć innym.
Komentarze
Prześlij komentarz