Jestem człowiekiem z natury leniwym i idealnie pasuję do słów Billa Gatesa: "Jeżeli chcecie, żeby zadanie zostało wykonane szybko, zlećcie je osobie leniwej. Zrobi to możliwie najprostszą drogą", czy jakoś tak. Ktoś inny skomentował to w ten sposób: "Zlećcie je Polakom. Oni wytłumaczą Wam, że nie warto tego robić". Koniec końców - to coś dla mnie.
W tym roku obchodzę srebrne gody ze światem, w sierpniu pyknie dwadzieścia pięć lat, i wchodzę w okres, gdzie, niestety, posiadanie pieniędzy jest co najmniej nieodzowne. Nie mówię tu o pieniądzach od rodziców, które statystyczny gimbazjalista przeznacza na tanie piwo i fajki zza wschodniej granicy. Mam na myśli najbardziej elementarne potrzeby, jak mieszkanie czy jedzenie. Trafił mi się staż, teraz etat, pół dnia wyjęte z harmonogramu, osiem godzin, które sprzedaję za polskie złote. Jak to powiadają w internetach: "Jest chujowo, ale stabilnie". Pytanie tylko brzmi, czy na tym należy poprzestawać? Czy warto całe życie rypać na etacie jak pośledni korporobal?
Paul Getty powiedział: "Wolę 1% z wysiłku stu ludzi , niż 100% własnej pracy". Kluczem do wielkich pieniędzy nie jest pracowanie za dziesięciu, lecz nakłonienie dziesięciu osób do pracy na twoją rzecz.
To nie będzie reklama, raczej oświadczenie.
Od trzech dni bawię się w PaidVerts. https://www.paidverts.com/ref/Bartosh16. Kto ma wolę, niech zajrzy.
Próbuję przedstawić tę inicjatywę moim znajomym tak, jak przedstawiono ją mnie. Dzięki temu doświadczeniu jestem w stanie podzielić ludzi na trzy grupy, gdzie kryterium jest skłonność do inwestowania czasu (i być może nieznacznych kwot):
- ludzie, którzy potrzebują kasy - robota albo śmierć z głodu, jak Robert Gonera ("Dług"); facet będąc znanym aktorem, ubiegał się o stanowisko pilarza w lesie. Ludzie z tej grupy chwycą się każdej roboty, byleby zarabiać, bo nie mają wyjścia. Ulubiona grupa przedsiębiorców, którzy
- ludzie, którzy nie potrzebują kasy - bezrobotni na zasiłku, żony na utrzymaniu mężów, dzieci na utrzymaniu rodziców, renciści, ludzie którzy mają za co żyć, nie muszą się w tym celu męczyć i tak się do tego przyzwyczaili, że nie chce im się nawet kiwnąć palcem, nawet jeśli zarobek wymaga pół godziny "pracy dziennie" (jeżeli oglądanie reklam można nazwać pracą),
- ludzie, którzy CHCĄ kasy - ci nie przestają kombinować: Gdzie by tu wyłowić złotóweczkę?". Pracują, mają dochód, a przy tym godzinami rozmyślają, co jeszcze można zrobić, żeby zainwestować czas, a otrzymać dolary. Nie mogą wieczorem zasnąć, myśląc o produkcie idealnym, który możnaby sprzedać każdemu, ktokolwiek ma środki, żeby go kupić.
Każdy człowiek powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jego dotychczasowy żywot, to szczyt możliwości? Ktoś mądry powiedział, że miejsce i sytuacja, w której się znajdujemy, to konsekwencja naszych wyborów i działań. Coś w tym jest. Poszedłem na studia, złożyłem podanie o staż, w tej chwili jestem na etacie i dorabiam w dwóch innych miejscach. Moja siostra zrezygnowała ze studiów na rzecz zamążpójścia, skończyła studium, a teraz siedzi w domu z córką na utrzymaniu męża i narzeka, że mi się powiodło, że mi wszystko łatwo przychodzi, a ona jest biedna i pokrzywdzona.
Cóż... Nie czuję się temu winny.
Nie zarobisz pieniędzy, siedząc na dupie. Chyba że jesteś testerem sedesów.
W tym roku obchodzę srebrne gody ze światem, w sierpniu pyknie dwadzieścia pięć lat, i wchodzę w okres, gdzie, niestety, posiadanie pieniędzy jest co najmniej nieodzowne. Nie mówię tu o pieniądzach od rodziców, które statystyczny gimbazjalista przeznacza na tanie piwo i fajki zza wschodniej granicy. Mam na myśli najbardziej elementarne potrzeby, jak mieszkanie czy jedzenie. Trafił mi się staż, teraz etat, pół dnia wyjęte z harmonogramu, osiem godzin, które sprzedaję za polskie złote. Jak to powiadają w internetach: "Jest chujowo, ale stabilnie". Pytanie tylko brzmi, czy na tym należy poprzestawać? Czy warto całe życie rypać na etacie jak pośledni korporobal?
Paul Getty powiedział: "Wolę 1% z wysiłku stu ludzi , niż 100% własnej pracy". Kluczem do wielkich pieniędzy nie jest pracowanie za dziesięciu, lecz nakłonienie dziesięciu osób do pracy na twoją rzecz.
To nie będzie reklama, raczej oświadczenie.
Od trzech dni bawię się w PaidVerts. https://www.paidverts.com/ref/Bartosh16. Kto ma wolę, niech zajrzy.
Próbuję przedstawić tę inicjatywę moim znajomym tak, jak przedstawiono ją mnie. Dzięki temu doświadczeniu jestem w stanie podzielić ludzi na trzy grupy, gdzie kryterium jest skłonność do inwestowania czasu (i być może nieznacznych kwot):
- ludzie, którzy potrzebują kasy - robota albo śmierć z głodu, jak Robert Gonera ("Dług"); facet będąc znanym aktorem, ubiegał się o stanowisko pilarza w lesie. Ludzie z tej grupy chwycą się każdej roboty, byleby zarabiać, bo nie mają wyjścia. Ulubiona grupa przedsiębiorców, którzy
- ludzie, którzy nie potrzebują kasy - bezrobotni na zasiłku, żony na utrzymaniu mężów, dzieci na utrzymaniu rodziców, renciści, ludzie którzy mają za co żyć, nie muszą się w tym celu męczyć i tak się do tego przyzwyczaili, że nie chce im się nawet kiwnąć palcem, nawet jeśli zarobek wymaga pół godziny "pracy dziennie" (jeżeli oglądanie reklam można nazwać pracą),
- ludzie, którzy CHCĄ kasy - ci nie przestają kombinować: Gdzie by tu wyłowić złotóweczkę?". Pracują, mają dochód, a przy tym godzinami rozmyślają, co jeszcze można zrobić, żeby zainwestować czas, a otrzymać dolary. Nie mogą wieczorem zasnąć, myśląc o produkcie idealnym, który możnaby sprzedać każdemu, ktokolwiek ma środki, żeby go kupić.
Każdy człowiek powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jego dotychczasowy żywot, to szczyt możliwości? Ktoś mądry powiedział, że miejsce i sytuacja, w której się znajdujemy, to konsekwencja naszych wyborów i działań. Coś w tym jest. Poszedłem na studia, złożyłem podanie o staż, w tej chwili jestem na etacie i dorabiam w dwóch innych miejscach. Moja siostra zrezygnowała ze studiów na rzecz zamążpójścia, skończyła studium, a teraz siedzi w domu z córką na utrzymaniu męża i narzeka, że mi się powiodło, że mi wszystko łatwo przychodzi, a ona jest biedna i pokrzywdzona.
Cóż... Nie czuję się temu winny.
Nie zarobisz pieniędzy, siedząc na dupie. Chyba że jesteś testerem sedesów.
Komentarze
Prześlij komentarz