Znajduję się na takim etapie w życiu, że dumam o zmianie miejsca zatrudnienia, i dopiero teraz zaczynam rozumieć, jak ciężko jest znaleźć pracę.
Gros ofert to doradcy klienta, sprzedawcy itd., czyli małe mrówki w wielkich korpo, często znanych markach. Nie otwieram tych ofert, bo wiem, czego owe znane marki ode mnie, jako kandydata, oczekują - nastawienie na sukces, realizacja założonych celów sprzedażowych i entuzjastyczne podejście do pracy.
Zauważcie, już nie chcą doświadczenia na podobnym stanowisku, teraz jest ono jedynie mile widziane. Obecnie pracodawca chce, żebyś, jeżeli każe sprzedać sto pralek, sprzedał sto dwadzieścia pralek, do tego ubezpieczenie, raty, rozszerzona gwarancja, pakiet usług assistance, roczny zapas detergentów, szczoteczkę do zębów, brudne gacie i płytę Maryli Rodowicz. A skoro już ktoś robi pranie, to pewnie będzie potrzebował chwili relaksu, najlepiej przed czterdziestoośmiocalowym telewizorem 4K Full HD z ubezpieczeniem, ratami, rozszerzoną gwarancją, pakietem usług assistance, rocznym zapasem środków do konserwacji ekranu, szczoteczką do zębów, brudnymi gaciami i płytą Maryli Rodowicz.
Patologia. Ale oni tak chcą.
Patologia dlatego, że rynek pracy w Polsce nadal ukierunkowany jest na pracodawcę. To pracodawca wybiera, decyduje, nakazuje, potrzebuje i wymaga. Chyba że masz kierunkowe, pożądane wykształcenie, ewentualnie jesteś lekarzem czy prawnikiem.
Załóżmy, że już dostaliście pracę jako doradca klienta. Pomijamy fakt, że i tak musicie zapierdalać z mopem czy ulotkami, bo jak nie to out. Doradzacie klientowi. Na start otrzymujecie plan do wykonania, który nie jest wykonalny. A nawet jak uda wam się go jakimś cudem wykonać, to kierownik znajdzie sposób, by pozbawić cię premii. Albo masz szczęście i trafisz na fajnego człowieka. Kurwa, co z wami? Co to za podejście? "Nie podoba się? To won! Mogę mieć stu na twoje miejsce". Panie pracodawca, zauważ pan, że pewnego dnia z tych stu żaden nie będzie chciał u pana dymać za psie pieniądze, kiedy rozejdzie się wieść, jak traktowani są pracownicy.
Dodatkowo cały czas funkcjonuje podejście, że im mniej pracodawca zapłaci pracownikowi, tym większy zysk osiągnie. Nie do końca tak to działa, co pokazuje przykład pana Forda, który w dobie kryzysu dał swoim pracownikom podwyżkę, a ich efektywność znacznie wzrosła.
Mobbing jest powszechny, naciski na sprzedaż, nierealne wymagania, stres w pracy, rotacja... Teoretycznie powinna nad tym czuwać Inspekcja Pracy, ale tam też jest patologia.
Jak żyć?
Gros ofert to doradcy klienta, sprzedawcy itd., czyli małe mrówki w wielkich korpo, często znanych markach. Nie otwieram tych ofert, bo wiem, czego owe znane marki ode mnie, jako kandydata, oczekują - nastawienie na sukces, realizacja założonych celów sprzedażowych i entuzjastyczne podejście do pracy.
Zauważcie, już nie chcą doświadczenia na podobnym stanowisku, teraz jest ono jedynie mile widziane. Obecnie pracodawca chce, żebyś, jeżeli każe sprzedać sto pralek, sprzedał sto dwadzieścia pralek, do tego ubezpieczenie, raty, rozszerzona gwarancja, pakiet usług assistance, roczny zapas detergentów, szczoteczkę do zębów, brudne gacie i płytę Maryli Rodowicz. A skoro już ktoś robi pranie, to pewnie będzie potrzebował chwili relaksu, najlepiej przed czterdziestoośmiocalowym telewizorem 4K Full HD z ubezpieczeniem, ratami, rozszerzoną gwarancją, pakietem usług assistance, rocznym zapasem środków do konserwacji ekranu, szczoteczką do zębów, brudnymi gaciami i płytą Maryli Rodowicz.
Patologia. Ale oni tak chcą.
Patologia dlatego, że rynek pracy w Polsce nadal ukierunkowany jest na pracodawcę. To pracodawca wybiera, decyduje, nakazuje, potrzebuje i wymaga. Chyba że masz kierunkowe, pożądane wykształcenie, ewentualnie jesteś lekarzem czy prawnikiem.
Załóżmy, że już dostaliście pracę jako doradca klienta. Pomijamy fakt, że i tak musicie zapierdalać z mopem czy ulotkami, bo jak nie to out. Doradzacie klientowi. Na start otrzymujecie plan do wykonania, który nie jest wykonalny. A nawet jak uda wam się go jakimś cudem wykonać, to kierownik znajdzie sposób, by pozbawić cię premii. Albo masz szczęście i trafisz na fajnego człowieka. Kurwa, co z wami? Co to za podejście? "Nie podoba się? To won! Mogę mieć stu na twoje miejsce". Panie pracodawca, zauważ pan, że pewnego dnia z tych stu żaden nie będzie chciał u pana dymać za psie pieniądze, kiedy rozejdzie się wieść, jak traktowani są pracownicy.
Dodatkowo cały czas funkcjonuje podejście, że im mniej pracodawca zapłaci pracownikowi, tym większy zysk osiągnie. Nie do końca tak to działa, co pokazuje przykład pana Forda, który w dobie kryzysu dał swoim pracownikom podwyżkę, a ich efektywność znacznie wzrosła.
Mobbing jest powszechny, naciski na sprzedaż, nierealne wymagania, stres w pracy, rotacja... Teoretycznie powinna nad tym czuwać Inspekcja Pracy, ale tam też jest patologia.
Jak żyć?
Komentarze
Prześlij komentarz