Chorych psychicznie, opętanych
Epileptyków i zakochanych.
Czy nie widać jawnej ironii w tym, że św. Walenty patronuje im wszystkim? Wszak wszyscy zakochani są walnięci w pewien sposób.
Ja jednak o czymś innym.
Martwi mnie bardziej fakt, a raczej liczba, popierdolonych osób, którym w ten dzień jawnie odbija.
Miliony mężczyzn spieszą do kwiaciarni, by swojej kobiecie kupić kwiatka. Super. A gdzie byli przez resztę roku?
W elektromarketach można w promocyjnej cenie kupić telewizor czterdziestocalowy za jedyne dwa tysiące złotych (reprezentatywny przykład) tylko dlatego, że komuś odjebie na tyle, by uznać to za dobry pomysł na prezent walentynkowy - dla siebie lub dla ukochanej osoby.
Mnóstwo innych osób, szczególnie singli, manifestuje swoją pogardę dla święta zakochanych, zakochani zaś manifestują swoje zakochanie. Kupują rękawiczki dla dwojga, majtki dla dwojga, kolację dla dwojga i zasrany śpiwór dla dwojga, by pokazać całemu światu, jak bardzo się kochają.
A dla mnie to jest po prostu kolejny dzień życia, którego wydźwięk znakomita większość ludzkości wykorzystuje do swoich, mniej lub bardziej moralnie uzasadnionych celów. I po co?
Nie znam odpowiedzi na to pytanie i nie chcę znać. I prawdopodobnie nie poznam. I dobrze. Cieszy mnie to niepomiernie.
Ludzie, czy nie moglibyście być normalni? Św. Walenty musi mieć naprawdę kupę roboty z podopiecznymi. A moglibyśmy żyć w zgodzie cały rok, kochać się cały rok, szanować się cały rok.
Poza tym, Normalni ludzie nie potrzebują szalonych promocji, by coś kupić. Jeżeli czegoś potrzebują to idą i to kupują. Naprawdę, Lisowska nie musi się drzeć każdego dnia, że włącza niskie ceny, Woj-tech nie musi dawać swojego rabatu, a kwiatek ukochanej kobiecie można kupić nawet bez okazji.
Epileptyków i zakochanych.
Czy nie widać jawnej ironii w tym, że św. Walenty patronuje im wszystkim? Wszak wszyscy zakochani są walnięci w pewien sposób.
Ja jednak o czymś innym.
Martwi mnie bardziej fakt, a raczej liczba, popierdolonych osób, którym w ten dzień jawnie odbija.
Miliony mężczyzn spieszą do kwiaciarni, by swojej kobiecie kupić kwiatka. Super. A gdzie byli przez resztę roku?
W elektromarketach można w promocyjnej cenie kupić telewizor czterdziestocalowy za jedyne dwa tysiące złotych (reprezentatywny przykład) tylko dlatego, że komuś odjebie na tyle, by uznać to za dobry pomysł na prezent walentynkowy - dla siebie lub dla ukochanej osoby.
Mnóstwo innych osób, szczególnie singli, manifestuje swoją pogardę dla święta zakochanych, zakochani zaś manifestują swoje zakochanie. Kupują rękawiczki dla dwojga, majtki dla dwojga, kolację dla dwojga i zasrany śpiwór dla dwojga, by pokazać całemu światu, jak bardzo się kochają.
A dla mnie to jest po prostu kolejny dzień życia, którego wydźwięk znakomita większość ludzkości wykorzystuje do swoich, mniej lub bardziej moralnie uzasadnionych celów. I po co?
Nie znam odpowiedzi na to pytanie i nie chcę znać. I prawdopodobnie nie poznam. I dobrze. Cieszy mnie to niepomiernie.
Ludzie, czy nie moglibyście być normalni? Św. Walenty musi mieć naprawdę kupę roboty z podopiecznymi. A moglibyśmy żyć w zgodzie cały rok, kochać się cały rok, szanować się cały rok.
Poza tym, Normalni ludzie nie potrzebują szalonych promocji, by coś kupić. Jeżeli czegoś potrzebują to idą i to kupują. Naprawdę, Lisowska nie musi się drzeć każdego dnia, że włącza niskie ceny, Woj-tech nie musi dawać swojego rabatu, a kwiatek ukochanej kobiecie można kupić nawet bez okazji.
Komentarze
Prześlij komentarz