Dzisiaj po dwóch dniach od ogłoszenia zamknięcia placówek oświatowych w Polsce pierwszy raz poszedłem do sklepu. Nie biegłem od razu, jak tylko ogłosili. Nie stałem o 5:00 rano pod Biedronką, krzycząc niczym w skeczu kabaretu Ani Mru Mru: "Open the door". Nie walczyłem ze starowinką na śmierć i życie o ostatnią rolkę papieru. A mimo to moją głowę przebiegło kilka ciekawych myśli. Jakie są skutki koronawirusa? Pomyślmy.
Najważniejszym skutkiem obecności wirusa na świecie jest obnażenie wielu patologii i niebezpiecznych mechanizmów. Przede wszystkim - świat nie jest przygotowany na takie zagrożenia. Globalizacja w tym przypadku szkodzi. Swoboda poruszania jest niebezpieczna. Ale najgorszą epidemią jest epidemia ludzkiej głupoty.
Po wejściu do sklepu doszedłem do kilku wniosków.
1. Ludzie łykają propagandę jak pelikany - z półek znikły ziemniaki, makarony, ryż, kasza, papier toaletowy i mięso z lodówek. Oczywiście rozumiem, dlaczego znikły te produkty. Ryż, kasza, makaron to dobre źródła węglowodanów z długim terminem przydatności do spożycia. Kiedykolwiek są akcje dobroczynne z kupowaniem jedzenia, to właśnie o te rzeczy się prosi. Ziemniaki i mięso, tradycyjny polski obiad. Papier toaletowy - wiadomo, aczkolwiek czuję dupą, że to w większości osoby pamiętające PRL. Widać w tym klapki na oczach. Będzie apokalipsa - kupujemy ryż i srajtaśmę na masę. No bo co innego? Przecież nie ma innego jedzenia, nie? Dla ludzi, którzy srają żarem - papier toaletowy nie pomoże, ale widziałem, że zasypki dla bobasów nieruszone. To może się wam przydać.
Zdjęcia pustych półek też nie pomagają. Co ciekawe, tych zdjęć widać teraz w Internecie bardzo dużo, ale sytuacja w sklepie jest diametralnie inna. Kto i po co sieje panikę? Dobre pytanie. Myślę, że jak w większości - ignoranci.
2. Nie brakowało warzyw i ryb - lodówki na mięso były pełne łososia, pstrągów, miruny, dorsza, krewetek (w sumie to są drogie, rozumiem), zostało od cholery zieleniny. Zielenina nie poleży, więc jest kiepska na apokalipsę, ale ziemniaki też nie poleżą. Brakowało też zupek chińskich i chleba. Wniosek z tego taki, że Polacy jako naród nie odżywiają się zdrowo. Zjeść schabowego, zapchać kartoflami, wypić piwo i siema. Perfekcyjny obiad. Na kolację pajda chleba z podłą wędliną, aby mięsem śmierdziało i zadowoleni.
3. Ci sami, którzy wczoraj i dziś wynosili na masę ryż i srajtaśmę, dzisiaj drą łacha z tych, co nie zdążyli. Brawo, ten jeden raz wam się udało oszukać przeznaczenie. Za miesiąc pozostali będą drzeć łacha z was, jak będziecie wpieprzać wczorajszy ryż.
4. Ludzie to kurwy. To powiedział marszałek Piłsudski parę ładnych lat temu, ale pozostaje aktualne. Nie dość że środki do dezynfekcji podrożały niemożebnie, to jeszcze gdzieś w Polsce znajdzie się pizda, pewnie więcej niż jedna, która będzie sprzedawać wodę z płynem do mycia naczyń i denaturatem albo inne gówno jako płyn do dezynfekcji.
Parafrazując znane powiedzenie z czasów, kiedy też były puste półki w sklepach: "Ile jest paniki w panice? Panika panice nierówna.
Przede wszystkim ludzie posiadający szczątkowe, a często i nieprawdziwe, informacje, napędzają karuzelę strachu i spierdolenia. Zalecenia są proste i dla większości społeczeństwa, nawet tego z jednocyfrowym IQ, powinny być zrozumiałe. W miarę możliwości siedzieć w domu, bez potrzeby z niego nie wychodzić, chronić osoby starsze i schorowane, zrezygnować z podróży, szczególnie publiczną komunikacją, czyli normalne środki bezpieczeństwa na wypadek zagrożenia epidemią. Nie umrzemy wszyscy jutro. Naszym, jako obywateli, zadaniem, jest przede wszystkim nie utrudniać pracy służbom. Jeśli piszesz w mediach społecznościowych, mówisz znajomym, rozgłaszasz, że wirusa się nie boisz, bo nie masz skończonych 30 lat to nie czyni z ciebie kozaka. Niczym nie różnisz się od pięcioletniego dziecka, które nie wie, że jak chwyci płomień to się poparzy.
Tak samo, jak gdzieś coś usłyszałeś, że podobno cośtam gdzieśtam ktośtam, to nie rozpowiadaj tego, zatrzymaj dla siebie. Szczególnie jeśli to niepotwierdzone informacje.
Niezależnie od preferencji politycznych, piąteczka należy się władzom. Nie czekały jak inne kraje, aż będziemy mieli kilkuset chorych, tylko wprowadziły środki bezpieczeństwa. Trudna, ale prawdopodobnie dobra decyzja. Z tego samego miejsca kop w dupę należałby się:
- ministrowi Gowinowi za tekst o tym, że kościół jest szpitalem dla duszy. Dla ludzi wierzących z pewnością jest, ale był też w Korei Południowej, gdzie pacjentka nr 31 na dwóch mszach zaraziła wiele osób. Niestety nie znalazłem neutralnego źródła, więc musicie poszukać informacji, które Wam odpowiadają,
- marszałkowi Grodzkiemu, że najpierw zatajał pobyt we Włoszech, że po powrocie poszedł na posiedzenie Senatu, a kiedy zrobiło się głośno, wbrew zaleceniom udał się na Izbę Przyjęć,
- biskupom, których wytyczne dotyczące prowadzenia mszy w żaden sposób nie ograniczą rozprzestrzeniania się wirusa. To że Komunię położy się na dłoń a ręki nie zamoczy w wodzie święconej nie sprawi, że powietrze stanie się czyste,
- studentom z Wrocławia, którzy niedawno poszli na dość sporą imprezę, jesteście niepoważni i jeśli to wy stanowicie przyszłość Polski, to ja tej przyszłości nie widzę,
- https://koduj24.pl/czy-koronawirus-wywola-stan-wyjatkowy-odsunie-termin-wyborow-i-przedluzy-panowanie-dudy/ - ludziom, którzy w epidemii o możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego dopatrują się strategii politycznej niezgodnej z ich preferencjami. Ci sami ludzie, którzy wycierali sobie mordy mową nienawiści, gdy umierał prezydent Adamowicz, teraz opowiadają o tym, że chodzi o zatrzymanie władzy. To nawet nie jest żart. Żałuję, że zbłądziłem w tamte rejony Internetu, bo do dziś żyłem w przekonaniu, że wszystko ma swoje granice. Widocznie nie ma.
Bardzo dobrze ktoś zaznaczył, że Unia Europejska nie jest w najmniejszym stopniu przygotowana na kontynentalne czy globalne zagrożenie. Pion legislacyjny UE wyprodukował więcej bezsensownych dokumentów, niż polski Sejm. Mamy opasłe tomiszcza na temat żarówek, opracowania pt. "Dlaczego ślimak to ryba?", instrukcje obsługi kaloszy, dyrektywy do drabin, "Stron tysiące", mówiąc słowami Adama Miauczyńskiego, z których niewiele wynika. Jednakże kiedy do Europy przybywa groźny, agresywny wirus, kiedy Włochy pogrążają się w chaosie, kiedy wiele krajów UE ma kilkaset lub więcej potwierdzonych zachorowań... milczenie. Ciekaw jestem, gdzie się podziała pani Spurek, i gdzie są jej wezwania do większego szacunku wobec krów, które rolnik gwałci maszynami do ściągania mleka?
To jednoznacznie pokazuje, że Unia Europejska pomimo szlachetnych założeń, nie wypełnia ich ani trochę. W teorii miała łączyć europejskie kraje, ułatwiać im handel, jednoczyć, integrować, zacieśniać współpracę. W praktyce okazuje się, że międzynarodowe traktaty mają zmuszać inne kraje do podlegania tym lepszym. Dyrektywa o pracownikach delegowanych, która zajebie polskie firmy transportowe, koszenie z trawą polskiego węgla, "bo normy CO2", setki idiotycznych regulacji, które wykończyły wiele przedsiębiorstw i po co to wszystko? Co z tego mamy? Parę zgredów w Brukseli zastanawia się, czy dobrze rządzimy na własnym podwórku czy nie. Unia reaguje natychmiast, kiedy trzeba dojebać wschodnioeuropejski biznes, kiedy trzeba dofinansować niemiecki Kaufland czy portugalską Biedronkę, ale okazuje się, że na koronowirusa nie ma żadnej dyrektywy.
Dzisiaj przeczytałem smutną rzecz. Włochy proszą o pomoc. Francja i Niemcy - wyjebane jajca. Wstrzymały eksport towarów medycznych, trzymają dla siebie. Tymczasem Chiny wysłały maseczki, sprzęt i specjalistów. Bo widzicie, może nie wiecie, ale to nie wirus jest najgroźniejszy, to nie wirus tak naprawdę zabija. Najbardziej zabójczy jest fakt, że chorych jest na danym obszarze zbyt dużo, by móc wszystkim pomóc. Szpitale i personel medyczny nie wyrabiają, a ludzie nie pomagają kretyńskim zachowaniem.
Dzięki WOŚP mamy więcej aparatów ECMO, tzw. sztucznych płuc niż Francja i Wlk. Brytania razem wzięte. Nie jestem ani za Owsiakiem, ani przeciwko, ale tym, co na niego psioczyli, musi być głupio.
Ale żeby nie było, widzę w tym wszystkim kilka pozytywów.
Po pierwsze, nic tak nie wnosi poprawek jak solidny kop w dupę od życia. Jeśli źle trzymasz gardę, dostaniesz w ryj - nauczysz się podnosić ręce. Jeśli jechałeś za szybko i wyjebałeś autem ojca w płot, nauczysz się zwalniać. Wiele instytucji w wielu państwach w tej chwili zdaje test dużo poważniejszy niż matura czy egzamin na prawo jazdy. Czy zda? Zobaczymy. Tak czy inaczej, dla nich i dla nas to cenna lekcja. Lekcja, która kosztowała ludzkość wiele istnień.
Po drugie, wiemy na czym stoimy w kontekście Europy. Zawsze doceniam, gdy z człowieka wyłazi kurwa. Wówczas wiem, że na tę osobę nie ma co liczyć, tak jak Polska, i każdy inny kraj, nie będzie mógł liczyć na sojuszników z Unii.
Po trzecie, spodziewam się wzrostu urodzeń w okolicach grudnia i stycznia. Siedzenie w domu zawsze temu sprzyja. To niewiele, ale zawsze coś. Powiadają, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Przekonamy się wkrótce.
Najważniejszym skutkiem obecności wirusa na świecie jest obnażenie wielu patologii i niebezpiecznych mechanizmów. Przede wszystkim - świat nie jest przygotowany na takie zagrożenia. Globalizacja w tym przypadku szkodzi. Swoboda poruszania jest niebezpieczna. Ale najgorszą epidemią jest epidemia ludzkiej głupoty.
Po wejściu do sklepu doszedłem do kilku wniosków.
1. Ludzie łykają propagandę jak pelikany - z półek znikły ziemniaki, makarony, ryż, kasza, papier toaletowy i mięso z lodówek. Oczywiście rozumiem, dlaczego znikły te produkty. Ryż, kasza, makaron to dobre źródła węglowodanów z długim terminem przydatności do spożycia. Kiedykolwiek są akcje dobroczynne z kupowaniem jedzenia, to właśnie o te rzeczy się prosi. Ziemniaki i mięso, tradycyjny polski obiad. Papier toaletowy - wiadomo, aczkolwiek czuję dupą, że to w większości osoby pamiętające PRL. Widać w tym klapki na oczach. Będzie apokalipsa - kupujemy ryż i srajtaśmę na masę. No bo co innego? Przecież nie ma innego jedzenia, nie? Dla ludzi, którzy srają żarem - papier toaletowy nie pomoże, ale widziałem, że zasypki dla bobasów nieruszone. To może się wam przydać.
Zdjęcia pustych półek też nie pomagają. Co ciekawe, tych zdjęć widać teraz w Internecie bardzo dużo, ale sytuacja w sklepie jest diametralnie inna. Kto i po co sieje panikę? Dobre pytanie. Myślę, że jak w większości - ignoranci.
2. Nie brakowało warzyw i ryb - lodówki na mięso były pełne łososia, pstrągów, miruny, dorsza, krewetek (w sumie to są drogie, rozumiem), zostało od cholery zieleniny. Zielenina nie poleży, więc jest kiepska na apokalipsę, ale ziemniaki też nie poleżą. Brakowało też zupek chińskich i chleba. Wniosek z tego taki, że Polacy jako naród nie odżywiają się zdrowo. Zjeść schabowego, zapchać kartoflami, wypić piwo i siema. Perfekcyjny obiad. Na kolację pajda chleba z podłą wędliną, aby mięsem śmierdziało i zadowoleni.
3. Ci sami, którzy wczoraj i dziś wynosili na masę ryż i srajtaśmę, dzisiaj drą łacha z tych, co nie zdążyli. Brawo, ten jeden raz wam się udało oszukać przeznaczenie. Za miesiąc pozostali będą drzeć łacha z was, jak będziecie wpieprzać wczorajszy ryż.
4. Ludzie to kurwy. To powiedział marszałek Piłsudski parę ładnych lat temu, ale pozostaje aktualne. Nie dość że środki do dezynfekcji podrożały niemożebnie, to jeszcze gdzieś w Polsce znajdzie się pizda, pewnie więcej niż jedna, która będzie sprzedawać wodę z płynem do mycia naczyń i denaturatem albo inne gówno jako płyn do dezynfekcji.
Parafrazując znane powiedzenie z czasów, kiedy też były puste półki w sklepach: "Ile jest paniki w panice? Panika panice nierówna.
Przede wszystkim ludzie posiadający szczątkowe, a często i nieprawdziwe, informacje, napędzają karuzelę strachu i spierdolenia. Zalecenia są proste i dla większości społeczeństwa, nawet tego z jednocyfrowym IQ, powinny być zrozumiałe. W miarę możliwości siedzieć w domu, bez potrzeby z niego nie wychodzić, chronić osoby starsze i schorowane, zrezygnować z podróży, szczególnie publiczną komunikacją, czyli normalne środki bezpieczeństwa na wypadek zagrożenia epidemią. Nie umrzemy wszyscy jutro. Naszym, jako obywateli, zadaniem, jest przede wszystkim nie utrudniać pracy służbom. Jeśli piszesz w mediach społecznościowych, mówisz znajomym, rozgłaszasz, że wirusa się nie boisz, bo nie masz skończonych 30 lat to nie czyni z ciebie kozaka. Niczym nie różnisz się od pięcioletniego dziecka, które nie wie, że jak chwyci płomień to się poparzy.
Tak samo, jak gdzieś coś usłyszałeś, że podobno cośtam gdzieśtam ktośtam, to nie rozpowiadaj tego, zatrzymaj dla siebie. Szczególnie jeśli to niepotwierdzone informacje.
Niezależnie od preferencji politycznych, piąteczka należy się władzom. Nie czekały jak inne kraje, aż będziemy mieli kilkuset chorych, tylko wprowadziły środki bezpieczeństwa. Trudna, ale prawdopodobnie dobra decyzja. Z tego samego miejsca kop w dupę należałby się:
- ministrowi Gowinowi za tekst o tym, że kościół jest szpitalem dla duszy. Dla ludzi wierzących z pewnością jest, ale był też w Korei Południowej, gdzie pacjentka nr 31 na dwóch mszach zaraziła wiele osób. Niestety nie znalazłem neutralnego źródła, więc musicie poszukać informacji, które Wam odpowiadają,
- marszałkowi Grodzkiemu, że najpierw zatajał pobyt we Włoszech, że po powrocie poszedł na posiedzenie Senatu, a kiedy zrobiło się głośno, wbrew zaleceniom udał się na Izbę Przyjęć,
- biskupom, których wytyczne dotyczące prowadzenia mszy w żaden sposób nie ograniczą rozprzestrzeniania się wirusa. To że Komunię położy się na dłoń a ręki nie zamoczy w wodzie święconej nie sprawi, że powietrze stanie się czyste,
- studentom z Wrocławia, którzy niedawno poszli na dość sporą imprezę, jesteście niepoważni i jeśli to wy stanowicie przyszłość Polski, to ja tej przyszłości nie widzę,
- https://koduj24.pl/czy-koronawirus-wywola-stan-wyjatkowy-odsunie-termin-wyborow-i-przedluzy-panowanie-dudy/ - ludziom, którzy w epidemii o możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego dopatrują się strategii politycznej niezgodnej z ich preferencjami. Ci sami ludzie, którzy wycierali sobie mordy mową nienawiści, gdy umierał prezydent Adamowicz, teraz opowiadają o tym, że chodzi o zatrzymanie władzy. To nawet nie jest żart. Żałuję, że zbłądziłem w tamte rejony Internetu, bo do dziś żyłem w przekonaniu, że wszystko ma swoje granice. Widocznie nie ma.
Bardzo dobrze ktoś zaznaczył, że Unia Europejska nie jest w najmniejszym stopniu przygotowana na kontynentalne czy globalne zagrożenie. Pion legislacyjny UE wyprodukował więcej bezsensownych dokumentów, niż polski Sejm. Mamy opasłe tomiszcza na temat żarówek, opracowania pt. "Dlaczego ślimak to ryba?", instrukcje obsługi kaloszy, dyrektywy do drabin, "Stron tysiące", mówiąc słowami Adama Miauczyńskiego, z których niewiele wynika. Jednakże kiedy do Europy przybywa groźny, agresywny wirus, kiedy Włochy pogrążają się w chaosie, kiedy wiele krajów UE ma kilkaset lub więcej potwierdzonych zachorowań... milczenie. Ciekaw jestem, gdzie się podziała pani Spurek, i gdzie są jej wezwania do większego szacunku wobec krów, które rolnik gwałci maszynami do ściągania mleka?
To jednoznacznie pokazuje, że Unia Europejska pomimo szlachetnych założeń, nie wypełnia ich ani trochę. W teorii miała łączyć europejskie kraje, ułatwiać im handel, jednoczyć, integrować, zacieśniać współpracę. W praktyce okazuje się, że międzynarodowe traktaty mają zmuszać inne kraje do podlegania tym lepszym. Dyrektywa o pracownikach delegowanych, która zajebie polskie firmy transportowe, koszenie z trawą polskiego węgla, "bo normy CO2", setki idiotycznych regulacji, które wykończyły wiele przedsiębiorstw i po co to wszystko? Co z tego mamy? Parę zgredów w Brukseli zastanawia się, czy dobrze rządzimy na własnym podwórku czy nie. Unia reaguje natychmiast, kiedy trzeba dojebać wschodnioeuropejski biznes, kiedy trzeba dofinansować niemiecki Kaufland czy portugalską Biedronkę, ale okazuje się, że na koronowirusa nie ma żadnej dyrektywy.
Dzisiaj przeczytałem smutną rzecz. Włochy proszą o pomoc. Francja i Niemcy - wyjebane jajca. Wstrzymały eksport towarów medycznych, trzymają dla siebie. Tymczasem Chiny wysłały maseczki, sprzęt i specjalistów. Bo widzicie, może nie wiecie, ale to nie wirus jest najgroźniejszy, to nie wirus tak naprawdę zabija. Najbardziej zabójczy jest fakt, że chorych jest na danym obszarze zbyt dużo, by móc wszystkim pomóc. Szpitale i personel medyczny nie wyrabiają, a ludzie nie pomagają kretyńskim zachowaniem.
Dzięki WOŚP mamy więcej aparatów ECMO, tzw. sztucznych płuc niż Francja i Wlk. Brytania razem wzięte. Nie jestem ani za Owsiakiem, ani przeciwko, ale tym, co na niego psioczyli, musi być głupio.
Ale żeby nie było, widzę w tym wszystkim kilka pozytywów.
Po pierwsze, nic tak nie wnosi poprawek jak solidny kop w dupę od życia. Jeśli źle trzymasz gardę, dostaniesz w ryj - nauczysz się podnosić ręce. Jeśli jechałeś za szybko i wyjebałeś autem ojca w płot, nauczysz się zwalniać. Wiele instytucji w wielu państwach w tej chwili zdaje test dużo poważniejszy niż matura czy egzamin na prawo jazdy. Czy zda? Zobaczymy. Tak czy inaczej, dla nich i dla nas to cenna lekcja. Lekcja, która kosztowała ludzkość wiele istnień.
Po drugie, wiemy na czym stoimy w kontekście Europy. Zawsze doceniam, gdy z człowieka wyłazi kurwa. Wówczas wiem, że na tę osobę nie ma co liczyć, tak jak Polska, i każdy inny kraj, nie będzie mógł liczyć na sojuszników z Unii.
Po trzecie, spodziewam się wzrostu urodzeń w okolicach grudnia i stycznia. Siedzenie w domu zawsze temu sprzyja. To niewiele, ale zawsze coś. Powiadają, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Przekonamy się wkrótce.
Komentarze
Prześlij komentarz