http://img.jbzd.pl/2016/08/747035b16d1b0c703648d2cd1e7df206.jpg
Zawsze zastanawiał mnie fenomen sprzężenia wielodzietności i ubóstwa. Może ktoś będzie w stanie rozwiać moje wątpliwości.
Czy to wynika z faktu, że w takiej rodzinie jest patologia? Że dwójka młodych osób chleje na umór, po czym grzmocą się bez opamiętania, a potem: "Ups! Dziecko?".
A może zamiast przeznaczyć 10 zł na gumki, wolą kupić za to dwa wina? Albo trzy litrowe piwska?
Zdumiewa mnie widok ubogiej kobiety, która załamuje ręce, bo ma problemy z wyżywieniem gromadki głodnych, niedomytych dzieci, która narzeka, że ma ich piątkę, szóstkę albo dziesiątkę i razem z mężem nie wyrabiają na ich utrzymanie.
Teraz, kiedy weszło 500+, wielodzietność nabiera sensu. Posiadanie czwórki czy piątki dzieciaków może się nawet opłacić. Ale to nie zmienia faktu, że ci ludzie zdecydowali się na liczne potomstwo już przed wejściem programu. Racja... słowo klucz: "Zdecydowali". A może się na to wcale nie decydowali?
A może idą w ślady afrykańskich rodzin? Nie potrafię tego pojąć.
Parafrazując Leona Niemczyka z "Poranka kojota": kiedy myślę "dziecko" mam przed oczami wózek, którym je będę woził, śnieżnobiałe pieluchy, co je zasrane trzeba wyrzucać w wielkich ilościach. Widzę wyprawki do szkoły dewastujące wypłatę.
Więc nie mam dzieci. Jeszcze. Jeśli pewnego dnia uznam, że mnie na nie stać, to może będę miał. Ale mnie nie stać. Więc nie mam. To takie proste.
Ktoś mi wyjaśni, dlaczego niektórzy nie idą tym tropem?
Zawsze zastanawiał mnie fenomen sprzężenia wielodzietności i ubóstwa. Może ktoś będzie w stanie rozwiać moje wątpliwości.
Czy to wynika z faktu, że w takiej rodzinie jest patologia? Że dwójka młodych osób chleje na umór, po czym grzmocą się bez opamiętania, a potem: "Ups! Dziecko?".
A może zamiast przeznaczyć 10 zł na gumki, wolą kupić za to dwa wina? Albo trzy litrowe piwska?
Zdumiewa mnie widok ubogiej kobiety, która załamuje ręce, bo ma problemy z wyżywieniem gromadki głodnych, niedomytych dzieci, która narzeka, że ma ich piątkę, szóstkę albo dziesiątkę i razem z mężem nie wyrabiają na ich utrzymanie.
Teraz, kiedy weszło 500+, wielodzietność nabiera sensu. Posiadanie czwórki czy piątki dzieciaków może się nawet opłacić. Ale to nie zmienia faktu, że ci ludzie zdecydowali się na liczne potomstwo już przed wejściem programu. Racja... słowo klucz: "Zdecydowali". A może się na to wcale nie decydowali?
A może idą w ślady afrykańskich rodzin? Nie potrafię tego pojąć.
Parafrazując Leona Niemczyka z "Poranka kojota": kiedy myślę "dziecko" mam przed oczami wózek, którym je będę woził, śnieżnobiałe pieluchy, co je zasrane trzeba wyrzucać w wielkich ilościach. Widzę wyprawki do szkoły dewastujące wypłatę.
Więc nie mam dzieci. Jeszcze. Jeśli pewnego dnia uznam, że mnie na nie stać, to może będę miał. Ale mnie nie stać. Więc nie mam. To takie proste.
Ktoś mi wyjaśni, dlaczego niektórzy nie idą tym tropem?
Komentarze
Prześlij komentarz