Przejdź do głównej zawartości

Korwin Krul

No właśnie, tylko krul czego? Właściwie to nawet nie wiem, skąd wzięło się to wyrażenie...
Chciałem nawiązać do jego ostatnich słów w europarlamencie, gdzie twierdził, że kobiety powinny zarabiać mniej, niż mężczyźni, ponieważ są słabsze, głupsze itd.
Cóż, jeżeli chciał sobie przepierdzielić u feministek, i u kobiet w ogóle, to pewnie mu się udało. Teraz w wyborach do parlamentu dostanie 0.5% zamiast zwyczajowego 1%. Bo nie zagłosuje na niego żadna kobieta.
Czy wygłaszanie takich twierdzeń ma sens? Nie. Owszem, kobiety fizycznie są słabsze niż mężczyźni. Wystarczy porównać rekordy świata w różnych dyscyplinach sportowych, jak podnoszenie ciężarów czy skok wzwyż. Kobiety są daleko w tyle za facetami. Różnicę najlepiej oddaje pewna historia mówiąca o tym, jak siostry Williams rzuciły wyzwanie mężczyznom, twierdząc, że są w stanie pokonać dowolnego tenisistę spoza czołowej dwusetki. Do pojedynku zgłosił się niejaki Karsten Braasch, 203 w rankingu, którego trening składał się z paczki fajek i kilku browarów. Po partii golfa i dwóch piwach pokonał obie siostry jedną po drugiej paląc przy tym papierosa.
Zgodnie z przysłowiem, "koń jaki jest - każdy widzi". Sam fakt wyzwania faceta spoza czołowej dwusetki (potem przestawiły to na przeciwnika spoza topowej 350) - dwusetki! - świadczy o pewnej różnicy. I ta różnica jest całkiem naturalna. Próby jakiegokolwiek sprzeciwu nie mają najmniejszego sensu z tego prostego względu, iż my jesteśmy facetami, a kobiety są kobietami. Ewolucja przystosowała nas do zapieprzania, a kobiety do rodzenia i wychowywania dzieci.
Jednakże czy ta fizyczna i genetyczna różnica winna być przyczynkiem do rozbieżności płacowej? Czy kobieta, która zapierdala tak samo ciężko, lub ciężej, niż faceta, ma za tę samą pracę otrzymywać mniejsze wynagrodzenie? Dlaczego? Na jakiej podstawie? Załóżmy czysto teoretycznie, że trafi się pani zdolna zasuwać na równi z górnikami czy hutnikami. Dlaczego miałaby zarobić mniej?
Osobiście wolałbym powrót do dziewiętnastego wieku, zanim kobietom wmówiono, że są takie jak faceci a nawet lepsze. Wtedy mężczyzna zarabiał tyle, że mógł utrzymać czteroosobową rodzinę, a żona mogła spokojnie zostać w domu. Feminizm tak naprawdę posłużył obniżeniu płac, a więc teraz i mąż, i żona muszą dymać na etacie, żeby wyrobić na rodzinę. Niestety.
I nie mam tu na myśli poglądu, według którego ja miałbym pracować a żona siedzieć w domu. Chętnie bym się zamienił. Jako zapalony domator mógłbym zostać kurem domowym, jeżeli tylko moja przyszła żona zarobi tyle, byśmy nie musieli się o nic martwić. Chciałbym widzieć zmęczoną radość w jej oczach, kiedy wróci z kieratu po kolejnym ciężkim dniu, a na stole będzie czekał na nią obiad, po którym zrobię jej masaż stóp. Czy powinna zarabiać mniej niż ja na analogicznym stanowisku? Chyba nie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ciemnotą łatwiej rządzić"

Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza. Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by

#Czarna rozpacz (+18)

Tak powinien nazywać się protest feministek. Zacznę od tematu, który w pewnym sensie wyczerpuje idee i ukazuje sens wszelkich feministycznych zbiegowisk i jazgotów. Otóż niejaka Taura Slade w ramach prostestu z chęci ukazania odczłowieczenia kobiety przez mężczyzn dała się hardkorowo zerżnąć dwóm facetom. Po pierwsze, wydaje mi się to bezgranicznie debilne. To tak, jakby typowy żul w ramach walki z alkoholizmem najebał się denaturatem. Albo jakby narkoman zajebał sobie złoty strzał. Po drugie, wydarzenie było o tyle bardziej debilne, że pani Slade jest aktorką porno. Aktorka porno deklarująca feministyczne poglądy, która w celach zarobkowych pozwala facetom, aby ją rżnęli przed kamerę, mówiąc wprost. Po trzecie, co dalej? Feministka w ramach protestu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko? Zmyje naczynia, żeby pokazać, jak kobiety w kuchni są odczłowieczane? Czy ten "prostest" odniósł jakikolwiek skutek? Myślę że tak. Pani Slade na pewno podbiła sobie wyświetlenia na swoim profi

"Daj, daj, daj..."

Proszę sobie otworzyć ten obrazek na osobnej karcie i mieć obrazek na uwadze: http://img6.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1316715578_by_milusie_600.jpg To kwintesencja socjalu. Daj. Nieważne za co, nieważne komu. Ważne, żeby jedni dali, a drudzy brali. Można posłuchać lewicy, królów socjalu, którzy socjal niejednokrotnie mają w nazwie grupowania. Oni to w kółko, jak zacięta płyta: "Daj". Kto ma dać? Najlepiej państwo. Bo państwo ma. Jak fajnie rozdawać cudze pieniądze, ach! Jestem całkowitym przeciwnikiem jakiegokolwiek: "Daj". Żadnego daj. Idź i zarób. A państwo zamiast dawać, powinno umożliwić to zarabianie. Tak, pachnie to Korwinem, ale trudno się z nim nie zgodzić. Praca to podatek, podatek to wpływ do budżetu państwa, a jak budżet państwa będzie miał się dobrze, to państwo będzie zdolne wesprzeć przedsiębiorcę, żeby powstało więcej miejsc pracy, firma osiągnie większy zysk, a to z kolei są pieniądze, które zostaną wydane, i znowu mamy wpływy z podatków. A