Przejdź do głównej zawartości

Brum brum

Dzisiaj jak szanujący się krytyk, omówię zagadnienie, o którym nie mam bladego pojęcia. Nigdy jednak nie jest za późno na dokształcanie się, więc może przy okazji się czegoś sam nauczę.
Tym zagadnieniem jest cud technologiczny - samochód.
Mówi się, że człowiek wynalazł samochód do ucieczki przed Chuckiem Norrisem. I że Chuck Norris wynalazł wypadek samochodowy.
To żart, w moim wykonaniu wręcz suchy, jak baki samochodów najuboższych ich posiadaczy. Mnie się dobrze z tego śmiać - w naszym cudownym kraju nie stać mnie nawet na prawo jazdy. Stać mnie jednak na kilka słów prawdy.
Wiele osób przymusowo garażuje swoje maszyny, mówiąc: "A co? Naszczam do baku?". Pewnie nie wiedzą, że w praktyce taka idea jest możliwa. Mocz w większości składa się z wody, a silniki na wodę już istnieją. Oddawanie moczu do baku zatem daje nam szansę, by ruszyć naszą furę. W praktyce oznaczałoby to pewnie rychłą śmierć silnika, niestety.
Idea samochodu na wodę jest bardzo stara. Jakież to byłoby zbawienne dla komunikacji - samochód na wodę w świecie, którego powierzchnia w 71% pokryta jest wodą. Zasadniczo każdy w miarę zamożny obywatel, który ma dostęp do bieżącej wody, mógłby wówczas pozwolić sobie na jazdę samochodem. Mówiłoby się wtedy: "Kochanie, przynieś mi trochę paliwa z kranu". Jakie to byłoby piękne. Skoro silniki na wodę istnieją, to czemu tak się nie dzieje?
Takie silniki nie są rozpowszechnione. I zapewne długo jeszcze nie będą. Czemu? Zapewnią nam to właściciele ropy naftowej. Ludzie, kraje i organizacje, które czerpią niewyobrażalne zyski z tego, że jeździmy na ropniakach, benzyniakach lub gaziakach. Wyobraźmy sobie świat, w którym najpopularniejszym paliwem byłaby ogólnodostępna woda? Czy wtedy szejkowie z Dubaju mogliby sobie kupić Manchester City? Czy usypaliby sobie wyspę w kształcie Afryki pośrodku oceanu? Śmiem wątpić. Jaki powód wtedy miałyby Stany Zjednoczone, żeby zaprowadzać demokrację w Iraku? Żaden. A Saddam Husajn nadal by żył i robił swoje tak, jak, nie przymierzając, dynastia Kimów w Korei Północnej. Tutaj nasuwa się na myśl pytanie - dlaczego tam nie zaprowadzono demokracji?
Jeszcze raz puśćmy wodze fantazji. Na świecie najpopularniejsze są silniki na wodę... Nie ma już szejków i bossów naftowych. Co wtedy by się stało? Pewnie rozgorzałaby walka o prawo panowania nad Oceanami. Wtedy też okazałoby się, że któreś z państw posiada akt własności Antarktydy (przecież to też woda). Swoją drogą, śmiesznie wyglądałby podatek akcyzowy od użytkowania wody w charakterze paliwa w samochodzie.
Podobnie sytuacja ma się z samochodami na prąd lub energię słoneczną. One istnieją, ale nie są zbyt popularne. I nie będą dopóki na świecie jest ropa. Dlaczego? Bo ropa to pieniądz, a dostęp do Słońca ma praktycznie każdy. Znowu wypadałoby zacytować szanownego pana profesora: "Jak o coś chodzi, a nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze". Przykre.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ciemnotą łatwiej rządzić"

Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza. Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by

#Czarna rozpacz (+18)

Tak powinien nazywać się protest feministek. Zacznę od tematu, który w pewnym sensie wyczerpuje idee i ukazuje sens wszelkich feministycznych zbiegowisk i jazgotów. Otóż niejaka Taura Slade w ramach prostestu z chęci ukazania odczłowieczenia kobiety przez mężczyzn dała się hardkorowo zerżnąć dwóm facetom. Po pierwsze, wydaje mi się to bezgranicznie debilne. To tak, jakby typowy żul w ramach walki z alkoholizmem najebał się denaturatem. Albo jakby narkoman zajebał sobie złoty strzał. Po drugie, wydarzenie było o tyle bardziej debilne, że pani Slade jest aktorką porno. Aktorka porno deklarująca feministyczne poglądy, która w celach zarobkowych pozwala facetom, aby ją rżnęli przed kamerę, mówiąc wprost. Po trzecie, co dalej? Feministka w ramach protestu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko? Zmyje naczynia, żeby pokazać, jak kobiety w kuchni są odczłowieczane? Czy ten "prostest" odniósł jakikolwiek skutek? Myślę że tak. Pani Slade na pewno podbiła sobie wyświetlenia na swoim profi

"Daj, daj, daj..."

Proszę sobie otworzyć ten obrazek na osobnej karcie i mieć obrazek na uwadze: http://img6.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1316715578_by_milusie_600.jpg To kwintesencja socjalu. Daj. Nieważne za co, nieważne komu. Ważne, żeby jedni dali, a drudzy brali. Można posłuchać lewicy, królów socjalu, którzy socjal niejednokrotnie mają w nazwie grupowania. Oni to w kółko, jak zacięta płyta: "Daj". Kto ma dać? Najlepiej państwo. Bo państwo ma. Jak fajnie rozdawać cudze pieniądze, ach! Jestem całkowitym przeciwnikiem jakiegokolwiek: "Daj". Żadnego daj. Idź i zarób. A państwo zamiast dawać, powinno umożliwić to zarabianie. Tak, pachnie to Korwinem, ale trudno się z nim nie zgodzić. Praca to podatek, podatek to wpływ do budżetu państwa, a jak budżet państwa będzie miał się dobrze, to państwo będzie zdolne wesprzeć przedsiębiorcę, żeby powstało więcej miejsc pracy, firma osiągnie większy zysk, a to z kolei są pieniądze, które zostaną wydane, i znowu mamy wpływy z podatków. A