Tym razem omówimy zagadnienie ekologii. Lub też pseudoekologii, jak lubię to zjawisko nazywać.
Słysząc: "Ekologia", większość z nas myśli o ochronie środowiska, dbaniu o miejsce do życia dzikich zwierząt, o lekcjach przyrody w podstawówce, lub, idąc dalej tym tropem, o wakacjach na łonie natury itd. Ograniczonej intelektualnie części społeczeństwa skojarzy się zaś z ekonomią.
Czym w rzeczywistości jest ekologia? Słownik języka polskiego, który mam w domu, a który widział lądowanie człowieka na Księżycu, stan wojenny i obrady Okrągłego Stołu, podaje, iż ekologia to "dział biologii badający związek warunków zewnętrznych z życiem organizmów roślinnych i zwierzęcych". Można też usłyszeć, iż są to wszelakie dążenia do dbania o środowisko naturalne i życie w zgodzie z Matką Naturą. Owszem, oficjalnie tak to wygląda. A nieoficjalnie? Ekologia to gruba kasa. Poniżej przedstawię 4 główne mity dotyczące obecnej propagandy ekologii:
* globalne ocieplenie - owszem, występuje, nasz klimat co roku ociepla się. Bynajmniej, nie jest to spowodowane "gigantyczną" ilością gazów cieplarnianych w atmosferze. Klimat Ziemi jest bowiem tak ułożony, że co jakiś czas następuje najpierw globalne ocieplenie, a potem zlodowacenie. Rzecz taka miała miejsce ok. 40 000 lat temu, co znane jest nam pod nazwą Epoki Lodowcowej i stało się kanwą dla przygód Mańka, Sida i Diego. Skąd zatem takie porudzenie w mediach i na szczytach? Skąd kary za nadprodukcję dwutlenku węgla? Bo ktoś bierze za to pieniądze. Naturalnie idioci rzekomo reprezentujący interesy narodu polskiego zgodzili się na narzucenie nam kretyńskiego limitu produkcji dwutlenku węgla. Najprawdopodobniej nie wyrobimy się z tym i zapłacimy karę. Tzn. podatnicy zapłacą. Co zabawne - najwięksi emitenci dwutlenku węgla (USA,Chiny) nie mają podobnych zobowiązań. Zabawnym jest również, że bojownik ekologiczny, Al Gore, który propagował oszczędzanie prądu, miał rachunek za energię elektryczną za ok. 230 000 $.
* dziura ozonowa - straszne paskudztwo. Rak skóry, oparzenia solarne itd. A to wszystko spowodowane tym, że aplikujemy sobie antyperspiranty w spray'u pod pachy i mamy lodówki, których instalacje zawierają freony. Nie każdy jednak raczy wspomnieć, że powłoka ozonowa najsłabsza jest tam, gdzie nikt nie mieszka i gdzie jest cholernie zimno - na Antarktydzie i w rejonie Arktyki. Po co to zamieszanie? Tego nie wiem, ale ktoś gdzieś pewnie bierze za to pieniądze, ot choćby z kar, które można nałożyć na producentów dezodorantów za powiększanie dziury ozonowej.
* wymieranie niektórych gatunków - pamiętaj - myjąc samochód na podwórku detergentem, oddając mocz do jeziora i wymiotując na podczas ogniska gdzieś na jakiejś polanie w lesie przyczyniasz się do śmierci jakiegoś bliżej ci nieznanego gatunku żabki, robaka lub ptaka. Zgadzasz się z tym? Nie musisz! To wystarczy jako pretekst by nałożyć na Ciebie karę. Prawda natomiast jest taka, że pewne gatunki nie dość dobrze przystosowane do życia w naszym paskudnym świecie umierają. Nic nie można na to poradzić, oprócz trzymania ich w ZOO i udawania, że jest im tam dobrze. Podobnie sytuacja się miała z ludźmi pierwotnymi. Linia homo neandertalensis wymarła, podczas gdy homo sapiens zarówno pisze te słowa, jak i je czyta.
Zastanawiam się dalej, pisząc te słowa, i dochodzę do tego, jak idiotyczne są kary za załatwianie potrzeb fizjologicznych na łonie natury. Czy nasze gówno jest bardziej gówniane od zwierzęcego? Czy nasze szkodzi środowisku, podczas gdy ich jest świetnym nawozem? To szokujące, jakież bzdety wciśnie nam władza, żeby dobrać nam się do portfeli.
Brnąc dalej w to zagadnienie, zahaczę o Dolinę Rospudy. CHodziło o obwodnicę Augustowa, o wybudowanie alternatywnej trasy dla TIR-ów naokoło tego miasta, żeby nie ginęli ludzie. Ekolodzy się sprzeciwili, bo..bo to była naturalna nisza jakiejś żabki bodajże. Hm, błyskotliwe. Rozwalmy TIR-ami Augustów, bo żabka mieszka w lesie. Nie oszukujmy się, Matka Natura wyposażyła zwierzęta w instynkt. Jeśli przez niszę żabki przebiega obwodnica miasta, to żabka wynosi się do innego miejsca. Jeśli w tej niszy pojawi się drapieżnik, to żabka tak samo musi zbierać manatki. A jeśli w dany zagajnik pieprznie meteoryt to trudno cokolwiek zbierać. Przyroda, przykro mi. Po co protestować? Ano...cytując prof. J. Sawickiego: "Jak o coś chodzi, a nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze". Za te protesty ktoś prawdopodobnie wziął pieniądze. Nie mam tu na myśli ekologów, zapewne wystarczyło ich podpuścić, żeby poszli się przypinać do drzew. Mam tu na myśli kogoś, kto mógł zyskać na przetargu np.
Niestety, nawet tak szlachetna inicjatywa może mieć drugie dno. Czy istotnie je ma? Nie wiem, i pewnie ktoś zadbał o to, żebym się nie dowiedział. Dość powiedzieć, ze nic nie dzieje się bez powodu. Czasem warto się zastanawiać.
Słysząc: "Ekologia", większość z nas myśli o ochronie środowiska, dbaniu o miejsce do życia dzikich zwierząt, o lekcjach przyrody w podstawówce, lub, idąc dalej tym tropem, o wakacjach na łonie natury itd. Ograniczonej intelektualnie części społeczeństwa skojarzy się zaś z ekonomią.
Czym w rzeczywistości jest ekologia? Słownik języka polskiego, który mam w domu, a który widział lądowanie człowieka na Księżycu, stan wojenny i obrady Okrągłego Stołu, podaje, iż ekologia to "dział biologii badający związek warunków zewnętrznych z życiem organizmów roślinnych i zwierzęcych". Można też usłyszeć, iż są to wszelakie dążenia do dbania o środowisko naturalne i życie w zgodzie z Matką Naturą. Owszem, oficjalnie tak to wygląda. A nieoficjalnie? Ekologia to gruba kasa. Poniżej przedstawię 4 główne mity dotyczące obecnej propagandy ekologii:
* globalne ocieplenie - owszem, występuje, nasz klimat co roku ociepla się. Bynajmniej, nie jest to spowodowane "gigantyczną" ilością gazów cieplarnianych w atmosferze. Klimat Ziemi jest bowiem tak ułożony, że co jakiś czas następuje najpierw globalne ocieplenie, a potem zlodowacenie. Rzecz taka miała miejsce ok. 40 000 lat temu, co znane jest nam pod nazwą Epoki Lodowcowej i stało się kanwą dla przygód Mańka, Sida i Diego. Skąd zatem takie porudzenie w mediach i na szczytach? Skąd kary za nadprodukcję dwutlenku węgla? Bo ktoś bierze za to pieniądze. Naturalnie idioci rzekomo reprezentujący interesy narodu polskiego zgodzili się na narzucenie nam kretyńskiego limitu produkcji dwutlenku węgla. Najprawdopodobniej nie wyrobimy się z tym i zapłacimy karę. Tzn. podatnicy zapłacą. Co zabawne - najwięksi emitenci dwutlenku węgla (USA,Chiny) nie mają podobnych zobowiązań. Zabawnym jest również, że bojownik ekologiczny, Al Gore, który propagował oszczędzanie prądu, miał rachunek za energię elektryczną za ok. 230 000 $.
* dziura ozonowa - straszne paskudztwo. Rak skóry, oparzenia solarne itd. A to wszystko spowodowane tym, że aplikujemy sobie antyperspiranty w spray'u pod pachy i mamy lodówki, których instalacje zawierają freony. Nie każdy jednak raczy wspomnieć, że powłoka ozonowa najsłabsza jest tam, gdzie nikt nie mieszka i gdzie jest cholernie zimno - na Antarktydzie i w rejonie Arktyki. Po co to zamieszanie? Tego nie wiem, ale ktoś gdzieś pewnie bierze za to pieniądze, ot choćby z kar, które można nałożyć na producentów dezodorantów za powiększanie dziury ozonowej.
* wymieranie niektórych gatunków - pamiętaj - myjąc samochód na podwórku detergentem, oddając mocz do jeziora i wymiotując na podczas ogniska gdzieś na jakiejś polanie w lesie przyczyniasz się do śmierci jakiegoś bliżej ci nieznanego gatunku żabki, robaka lub ptaka. Zgadzasz się z tym? Nie musisz! To wystarczy jako pretekst by nałożyć na Ciebie karę. Prawda natomiast jest taka, że pewne gatunki nie dość dobrze przystosowane do życia w naszym paskudnym świecie umierają. Nic nie można na to poradzić, oprócz trzymania ich w ZOO i udawania, że jest im tam dobrze. Podobnie sytuacja się miała z ludźmi pierwotnymi. Linia homo neandertalensis wymarła, podczas gdy homo sapiens zarówno pisze te słowa, jak i je czyta.
Zastanawiam się dalej, pisząc te słowa, i dochodzę do tego, jak idiotyczne są kary za załatwianie potrzeb fizjologicznych na łonie natury. Czy nasze gówno jest bardziej gówniane od zwierzęcego? Czy nasze szkodzi środowisku, podczas gdy ich jest świetnym nawozem? To szokujące, jakież bzdety wciśnie nam władza, żeby dobrać nam się do portfeli.
Brnąc dalej w to zagadnienie, zahaczę o Dolinę Rospudy. CHodziło o obwodnicę Augustowa, o wybudowanie alternatywnej trasy dla TIR-ów naokoło tego miasta, żeby nie ginęli ludzie. Ekolodzy się sprzeciwili, bo..bo to była naturalna nisza jakiejś żabki bodajże. Hm, błyskotliwe. Rozwalmy TIR-ami Augustów, bo żabka mieszka w lesie. Nie oszukujmy się, Matka Natura wyposażyła zwierzęta w instynkt. Jeśli przez niszę żabki przebiega obwodnica miasta, to żabka wynosi się do innego miejsca. Jeśli w tej niszy pojawi się drapieżnik, to żabka tak samo musi zbierać manatki. A jeśli w dany zagajnik pieprznie meteoryt to trudno cokolwiek zbierać. Przyroda, przykro mi. Po co protestować? Ano...cytując prof. J. Sawickiego: "Jak o coś chodzi, a nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze". Za te protesty ktoś prawdopodobnie wziął pieniądze. Nie mam tu na myśli ekologów, zapewne wystarczyło ich podpuścić, żeby poszli się przypinać do drzew. Mam tu na myśli kogoś, kto mógł zyskać na przetargu np.
Niestety, nawet tak szlachetna inicjatywa może mieć drugie dno. Czy istotnie je ma? Nie wiem, i pewnie ktoś zadbał o to, żebym się nie dowiedział. Dość powiedzieć, ze nic nie dzieje się bez powodu. Czasem warto się zastanawiać.
Komentarze
Prześlij komentarz