Przejdź do głównej zawartości

Ciemnotą łatwiej rządzić v. 3, czyli Belfer w akcji

Zgodnie z obietnicą miało być coś o postawie nauczycielskiej...i oto jest.
O zgrozo!
O dziwo, nauczyciele w dzisiejszych czasach niekoniecznie uczą. Na pewno nie wszyscy. W czym tkwi problem? Problemów jest kilka:
1. "Jestem dobry z matmy, zostanę nauczycielem" - i tu możesz się mylić, drogi nauczycielu. Możesz być dobrym matematykiem, ale czy będziesz umiał tą wiedzę przekazać? Ktoś, kto słabiej zna matematykę, a potrafi dobrze tłumaczyć, lepiej jej nauczy grupę 30 osób, niż Ty. To nie studia, nie wykład, gdzie wiedzę się po prostu wykłada, robi egzamin i ma wszystko w dupie. Potem ktoś przez resztę życia niczego nie umie z danego przedmiotu, bo nauczyciel nie potrafił tego wytłumaczyć. Coś, co dla dobrego matematyka jest oczywiste, nie jest takie oczywiste dla kogoś słabszego.
2. "Mój przedmiot jest najważniejszy!" - "...dlatego dowalę Wam milion zadań domowych, no bo przecież inni nauczyciele nic wam nie zadają/macie ferie/mam taką ochotę". W konsekwencji uczeń nie wyrabia się z tymi zadaniami domowymi, niczego więcej nie umie, niż umiał i genialny plan zawodzi. We wszystkim trzeba umiaru.
3. "Jestem zmęczony i mam to w dupie" - to Twoja robota, nie pieprzony skansen, gdzie grzeje się dupę na słońcu, a piękne dziewoje prześcigają się w podawaniu drinków z parasolkami. Jeden z naszych nauczycieli (nie chcę wymieniać z nazwiska, żeby się nie obraził, choć pewnie będzie wiedział, że to o niego chodzi) miał 8 lekcji jednego dnia. My byliśmy na ósmej godzinie lekcyjnej. Człowiek był tak wypruty z energii i pozbawiony emocji, że z przedmiotu pamiętam tylko anegdotę - incydent w sklepie, gdzie zahaczył głową o podajnik do papierosów. Po części go rozumiem, wysiłek umysłowy męczy, ale wysiłek ma to do siebie, że męczy. Gdybym brał pieniądze za uczenie czegoś kogoś, to starałbym się jakoś wpoić mu tą wiedzę.
I tak to pokrótce wygląda.
Nauczyciele dzielą się na dwie grupy - tych z powołania i tych z zawodu.
Ci pierwsi zostali nauczycielami, aby czegoś kogoś nauczyć, przeważnie tego, z czego są dobrzy.
Ci drudzy zostali nauczycielami dla kasy.
Chyba nie trzeba zaznaczać, która grupa lepiej wywiązuje się ze swojego obowiązku.
Matura weryfikuje.
Pani od matematyki, od której wiedzę w trzeciej klasie liceum miała wątpliwą przyjemność pobierać moja dziewczyna, zagroziła jej, że jej nie dopuści do matury, jeżeli zdecyduje się ją zdawać. Jeśli zaś zrezygnuje z matury, to postawi jej 2 i pozwoli skończyć szkołę. Czemu ma służyć taka praktyka? Wyższej zdawalności na maturze, bo matura weryfikuje.
Również życie weryfikuje. Do dziś pamiętam panią, która w gimnazjum usiłowała nauczyć naszą klasę chemii i fizyki. Z wykształcenia była bibliotekarką. Nie zapomnę jak nie pozwoliła nam obejrzeć bajki, bo oglądała obrady Sejmu... Na szczęście potem zatrudniono porządną nauczycielkę chemii i coś umiałem, a nawet byłem dobry. Fizyki niestety nie udało się uratować. Najwięcej z fizyki umiem dzięki Demotywatorom i SciFunowi na YouTube.
Czy Ministerstwo coś z tym zrobi? Szczerze wątpię. W ich interesie leży kształcenie idiotów, bo ciemnotą łatwiej rządzić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ciemnotą łatwiej rządzić"

Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza. Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by

#Czarna rozpacz (+18)

Tak powinien nazywać się protest feministek. Zacznę od tematu, który w pewnym sensie wyczerpuje idee i ukazuje sens wszelkich feministycznych zbiegowisk i jazgotów. Otóż niejaka Taura Slade w ramach prostestu z chęci ukazania odczłowieczenia kobiety przez mężczyzn dała się hardkorowo zerżnąć dwóm facetom. Po pierwsze, wydaje mi się to bezgranicznie debilne. To tak, jakby typowy żul w ramach walki z alkoholizmem najebał się denaturatem. Albo jakby narkoman zajebał sobie złoty strzał. Po drugie, wydarzenie było o tyle bardziej debilne, że pani Slade jest aktorką porno. Aktorka porno deklarująca feministyczne poglądy, która w celach zarobkowych pozwala facetom, aby ją rżnęli przed kamerę, mówiąc wprost. Po trzecie, co dalej? Feministka w ramach protestu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko? Zmyje naczynia, żeby pokazać, jak kobiety w kuchni są odczłowieczane? Czy ten "prostest" odniósł jakikolwiek skutek? Myślę że tak. Pani Slade na pewno podbiła sobie wyświetlenia na swoim profi

"Daj, daj, daj..."

Proszę sobie otworzyć ten obrazek na osobnej karcie i mieć obrazek na uwadze: http://img6.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1316715578_by_milusie_600.jpg To kwintesencja socjalu. Daj. Nieważne za co, nieważne komu. Ważne, żeby jedni dali, a drudzy brali. Można posłuchać lewicy, królów socjalu, którzy socjal niejednokrotnie mają w nazwie grupowania. Oni to w kółko, jak zacięta płyta: "Daj". Kto ma dać? Najlepiej państwo. Bo państwo ma. Jak fajnie rozdawać cudze pieniądze, ach! Jestem całkowitym przeciwnikiem jakiegokolwiek: "Daj". Żadnego daj. Idź i zarób. A państwo zamiast dawać, powinno umożliwić to zarabianie. Tak, pachnie to Korwinem, ale trudno się z nim nie zgodzić. Praca to podatek, podatek to wpływ do budżetu państwa, a jak budżet państwa będzie miał się dobrze, to państwo będzie zdolne wesprzeć przedsiębiorcę, żeby powstało więcej miejsc pracy, firma osiągnie większy zysk, a to z kolei są pieniądze, które zostaną wydane, i znowu mamy wpływy z podatków. A