Dzisiaj mam ochotę skupić się na mitach dotyczących odchudzania.
1. Po pierwsze i najważniejsze - żadna z Was nie musi się odchudzać! Naprawdę, nie musicie mieć płaskiego brzucha, małego tyłka i BMI poniżej 20. Serio. Facet, który Was pokocha nie będzie miał niczego przeciwko temu, co więcej, pokocha również każdy kawałek Waszego ciała. Jeżeli pracujecie nad swoją sylwetką, to tylko i wyłącznie dla siebie. Zdanie: "Muszę schudnąć" nie ma większego sensu. Musicie? A któż wam każe? Zamiast tego możecie powtarzać: "Chcę schudnąć", to już będzie bliżej prawdy.
Skąd ta myśl? Stąd, że jeżeli już chcecie się brać za siebie, to powinnyście porzucić presję, stres i wymaganie związane ze słowem "muszę". To będzie Wam tylko przeszkadzać. Zaczniecie coś robić, a efektów nie będzie (bo na nie zawsze trzeba cierpliwie czekać). Wtedy poczucie porażki, płacz i zapychanie żalu czekoladą, a po wszystkim powtarzanie: "Ja nie mogę schudnąć".
2. "Nie mogę schudnąć" - nieprawda! Każdy człowiek ma przemianę materii, jedni szybszą, inni wolniejszą. Jedni będą z łatwością gubić wagę, inni nie będą w ogóle tyć, innym zaś przyjdzie to z trudem. Ale przyjdzie. Potrzebna jest jedynie cierpliwość, motywacja i ciężka praca. Jak to mówi hardkorowy Koksu: "Nie ma op***alania się, bo kto się op***ala, ten do niczego nie dojdzie".
3. "Szczupły jest idealny" - kto tak powiedział? I kto przyznał mu rację? Ja nie. Wzięło się to od Twiggy Lawson, jej nienaturalnie wręcz chudej sylwetki i wzorowanej na niej lalce Barbie. Plastikowe gówienko nie wiedzieć czemu zyskało status pieprzonego wzorca, do którego każda chcąca pięknie wyglądać kobieta MUSI dążyć, jeśli chce być idealna.
Ideał to szerokie pojęcie wykraczające daleko poza sylwetkę.
Poza tym, ktoś zadał sobie dużo trudu, żeby wypromować szczupłą sylwetkę. Dlaczego? Dla kasy oczywiście. Dlatego, że schudnąć jest trudniej niż przytyć, a to daje pole do popisu wszelakiej maści producentom rzeczy, gadżetów i wspomagaczy odchudzania. Dlatego właśnie modelki, aktorki, pogodynki, piosenkarki (coraz częściej) i celebrytki ogółem (za wyjątkiem Grycanek) są lub starają się być szczupłe. A Wy, drogie panie, widzicie te kobiety w filmach, na okładkach gazet lub na scenie i im zazdrościcie, bo pozwoliłyście sobie wmówić, że szczupłe jest lepsze. Koncerny żerują na Waszej desperacji, wciskając Wam gówno, które przeważnie i tak nie działa. Wszystko, czego potrzebujecie do odchudzania, macie pod ręką. Wystarczy wyjść z domu i się poruszać, im więcej, tym lepiej.
4. "Zrobię milion brzuszków, to schudnę" - jakież będzie Twoje rozczarowanie, kiedy nic takiego się nie stanie. Brzuszki, owszem, można robić. Wzmacniają mięśnie brzucha, ale spod tłuszczu nie będzie ich widać. Żeby schudnąć, trzeba pozbyć się tłuszczu, a żeby się go pozbyć, trzeba wykonywać ćwiczenia wytrzymałościowe, które będą utrzymywać rytm serca na poziomie 120 - 140 uderzeń na minutę, jak nieprzerwany bieg, energiczny spacer, skakanie na skakance czy jazda na rowerze. Tłuszcz jest spalany w drugiej kolejności po węglowodanach, dlatego trzeba utrzymywać wysiłek dostatecznie długo, żeby węglowodany znikły i nie blokowały spalania tłuszczu. Dlatego również lepiej biegać przed jedzeniem, zanim dostarczymy do organizmu świeżą porcję węglowodanów.
5. "Przestanę jeść, to schudnę" - o ludzka naiwności, czyż znasz swe granice...? Oto co się dzieje, kiedy ktoś przestaje jeść - metabolizm zwalnia i nie dość, że się nie chudnie, to jeszcze można przytyć. Żołądek i układ pokarmowy musi mieć co robić, bo jak będzie się obijał, nie wykona swojej pracy, to przyniesie nam to rezultat odmienny od pożądanego.
6. "Będę wymiotować po każdym posiłku to schudnę" - być może. Oprócz tego wylądujesz w szpitalu z bulimią, wypadną Ci zęby od nadmiaru kwasów żołądkowych w jamie ustnej, a po wszystkim wrócisz do starej sylwetki, lub nawet jeszcze bardziej korpulentnej. Że nie wspomnę o innym ryzyku, jak choroby układu nerwowego, depresja i w ostateczności samobójstwo. Stanowczo odradzam.
7. "Kupię sobie gadżet za XXXX zł, to schudnę" - skoro jesteśmy już przy gadżetach, to na wstępie zaznaczam, że sprzęty elektrowstrząsowe, które napinają mięśnie i tym sposobem je "rzeźbią" nie działają. Nie zastanowiło Was nigdy, dlaczego w reklamie tych sprzętów występują ludzie wysportowani? Panowie z dużym bicepsem i panie z brzuchem jak deska do krojenia? Oto i odpowiedź - te rzeczy nie działają.
Inna rzecz tyczy się sprzętu typu Gazelle Freestyle (lub jakoś tak). Owszem, to działa, co nie zmienia faktu, że trzeba z tego intensywnie korzystać. Po co zatem wydawać kilkaset złociszy, skoro podobny efekt można osiągnąć na siłowni lub zwyczajnie koło domu, biegając gdzieś po polu lub po chodniku?
8. Tabletki "odchudzające" - jeżeli istnieją tabletki, których jedzenie samo z siebie odbierze nam kilka kilogramów, to na pewno są niezdrowe i ich zażywanie skończy się szpitalem. Wspomagacze metablizmu zaś mają, jak nazwa wskazuje, wspomagać metabolizm, a nie go stanowić. Jeżeli będziecie, drogie Panie, jadły tabletki, siedząc przed TV, oglądając serial i jedząc chipsy, to nie schudniecie. Być może faktycznie działają, ale na pewno trzeba im w tym pomóc.
9. Kochanego ciałka nigdy za wiele - owszem, są ludzie, którzy wolą rubensowskie kształty i którym to ani trochę nie przeszkadza, ale to nie znaczy, że należy się zaniedbywać. Idąc tym tropem, można w kwiecie wieku paść na zawał lub miażdżycę, nie wspominając o utrudnieniach w życiu codziennym. Samo wstawanie może być ciężkie, do tego większa potliwość, konieczność użycia większej ilości siły, problem z ubraniami itd. Zachęcam mimo wszystko do gubienia zbędnych kilogramów, choć w żaden sposób tego nie narzucam.
10. To już nie mit, a raczej wskazówka - zaakceptujmy samych siebie. Drogie Panie, powtarzając w kółko: "Ale jestem gruba" prędzej doprowadzicie facetów naokoło do szewskiej pasji, niż ich zdobędziecie. Co innego, kiedy dziewczyna naprawdę jest otyła z jakiegoś powodu. Co innego jednak, kiedy wysoka i szczupła dziewczyna ze wskaźnikiem BMI poniżej 20 powtarza, że jest gruba. K***a! W którym miejscu? Figura modelki, a ona upiera się, że jest tłusta. Interesujące i paradoksalne na maksa.
Zasadniczo to tyle. Pora brać się do roboty. Powodzenia w zbieraniu motywacji i wszystkiego najlepszego tym, którzy zwykli powtarzać: "Od jutra zacznę". Ten, kto zaczyna od jutra, nie zaczyna nigdy.
PS. Poproszono mnie o uzupełnienie tego posta o sprawę rozmiarów ubrań. Panie mogą mieć problem ze znalezieniem ciuchów powyżej rozmiaru 42. To też jest sprawa ludzi, którzy propagują szczupłą sylwetkę i chcą większym osobom wepchnąć swoje produkty. W tej materii polecam szeroko rozwinięte usługi krawieckie ot tak, z przekory i z zamiłowania do walki z systemem. Jeśli dobrze się czujecie w swoim ciele, to nie chudnijcie, tylko dlatego, że ktoś Wam każe.
1. Po pierwsze i najważniejsze - żadna z Was nie musi się odchudzać! Naprawdę, nie musicie mieć płaskiego brzucha, małego tyłka i BMI poniżej 20. Serio. Facet, który Was pokocha nie będzie miał niczego przeciwko temu, co więcej, pokocha również każdy kawałek Waszego ciała. Jeżeli pracujecie nad swoją sylwetką, to tylko i wyłącznie dla siebie. Zdanie: "Muszę schudnąć" nie ma większego sensu. Musicie? A któż wam każe? Zamiast tego możecie powtarzać: "Chcę schudnąć", to już będzie bliżej prawdy.
Skąd ta myśl? Stąd, że jeżeli już chcecie się brać za siebie, to powinnyście porzucić presję, stres i wymaganie związane ze słowem "muszę". To będzie Wam tylko przeszkadzać. Zaczniecie coś robić, a efektów nie będzie (bo na nie zawsze trzeba cierpliwie czekać). Wtedy poczucie porażki, płacz i zapychanie żalu czekoladą, a po wszystkim powtarzanie: "Ja nie mogę schudnąć".
2. "Nie mogę schudnąć" - nieprawda! Każdy człowiek ma przemianę materii, jedni szybszą, inni wolniejszą. Jedni będą z łatwością gubić wagę, inni nie będą w ogóle tyć, innym zaś przyjdzie to z trudem. Ale przyjdzie. Potrzebna jest jedynie cierpliwość, motywacja i ciężka praca. Jak to mówi hardkorowy Koksu: "Nie ma op***alania się, bo kto się op***ala, ten do niczego nie dojdzie".
3. "Szczupły jest idealny" - kto tak powiedział? I kto przyznał mu rację? Ja nie. Wzięło się to od Twiggy Lawson, jej nienaturalnie wręcz chudej sylwetki i wzorowanej na niej lalce Barbie. Plastikowe gówienko nie wiedzieć czemu zyskało status pieprzonego wzorca, do którego każda chcąca pięknie wyglądać kobieta MUSI dążyć, jeśli chce być idealna.
Ideał to szerokie pojęcie wykraczające daleko poza sylwetkę.
Poza tym, ktoś zadał sobie dużo trudu, żeby wypromować szczupłą sylwetkę. Dlaczego? Dla kasy oczywiście. Dlatego, że schudnąć jest trudniej niż przytyć, a to daje pole do popisu wszelakiej maści producentom rzeczy, gadżetów i wspomagaczy odchudzania. Dlatego właśnie modelki, aktorki, pogodynki, piosenkarki (coraz częściej) i celebrytki ogółem (za wyjątkiem Grycanek) są lub starają się być szczupłe. A Wy, drogie panie, widzicie te kobiety w filmach, na okładkach gazet lub na scenie i im zazdrościcie, bo pozwoliłyście sobie wmówić, że szczupłe jest lepsze. Koncerny żerują na Waszej desperacji, wciskając Wam gówno, które przeważnie i tak nie działa. Wszystko, czego potrzebujecie do odchudzania, macie pod ręką. Wystarczy wyjść z domu i się poruszać, im więcej, tym lepiej.
4. "Zrobię milion brzuszków, to schudnę" - jakież będzie Twoje rozczarowanie, kiedy nic takiego się nie stanie. Brzuszki, owszem, można robić. Wzmacniają mięśnie brzucha, ale spod tłuszczu nie będzie ich widać. Żeby schudnąć, trzeba pozbyć się tłuszczu, a żeby się go pozbyć, trzeba wykonywać ćwiczenia wytrzymałościowe, które będą utrzymywać rytm serca na poziomie 120 - 140 uderzeń na minutę, jak nieprzerwany bieg, energiczny spacer, skakanie na skakance czy jazda na rowerze. Tłuszcz jest spalany w drugiej kolejności po węglowodanach, dlatego trzeba utrzymywać wysiłek dostatecznie długo, żeby węglowodany znikły i nie blokowały spalania tłuszczu. Dlatego również lepiej biegać przed jedzeniem, zanim dostarczymy do organizmu świeżą porcję węglowodanów.
5. "Przestanę jeść, to schudnę" - o ludzka naiwności, czyż znasz swe granice...? Oto co się dzieje, kiedy ktoś przestaje jeść - metabolizm zwalnia i nie dość, że się nie chudnie, to jeszcze można przytyć. Żołądek i układ pokarmowy musi mieć co robić, bo jak będzie się obijał, nie wykona swojej pracy, to przyniesie nam to rezultat odmienny od pożądanego.
6. "Będę wymiotować po każdym posiłku to schudnę" - być może. Oprócz tego wylądujesz w szpitalu z bulimią, wypadną Ci zęby od nadmiaru kwasów żołądkowych w jamie ustnej, a po wszystkim wrócisz do starej sylwetki, lub nawet jeszcze bardziej korpulentnej. Że nie wspomnę o innym ryzyku, jak choroby układu nerwowego, depresja i w ostateczności samobójstwo. Stanowczo odradzam.
7. "Kupię sobie gadżet za XXXX zł, to schudnę" - skoro jesteśmy już przy gadżetach, to na wstępie zaznaczam, że sprzęty elektrowstrząsowe, które napinają mięśnie i tym sposobem je "rzeźbią" nie działają. Nie zastanowiło Was nigdy, dlaczego w reklamie tych sprzętów występują ludzie wysportowani? Panowie z dużym bicepsem i panie z brzuchem jak deska do krojenia? Oto i odpowiedź - te rzeczy nie działają.
Inna rzecz tyczy się sprzętu typu Gazelle Freestyle (lub jakoś tak). Owszem, to działa, co nie zmienia faktu, że trzeba z tego intensywnie korzystać. Po co zatem wydawać kilkaset złociszy, skoro podobny efekt można osiągnąć na siłowni lub zwyczajnie koło domu, biegając gdzieś po polu lub po chodniku?
8. Tabletki "odchudzające" - jeżeli istnieją tabletki, których jedzenie samo z siebie odbierze nam kilka kilogramów, to na pewno są niezdrowe i ich zażywanie skończy się szpitalem. Wspomagacze metablizmu zaś mają, jak nazwa wskazuje, wspomagać metabolizm, a nie go stanowić. Jeżeli będziecie, drogie Panie, jadły tabletki, siedząc przed TV, oglądając serial i jedząc chipsy, to nie schudniecie. Być może faktycznie działają, ale na pewno trzeba im w tym pomóc.
9. Kochanego ciałka nigdy za wiele - owszem, są ludzie, którzy wolą rubensowskie kształty i którym to ani trochę nie przeszkadza, ale to nie znaczy, że należy się zaniedbywać. Idąc tym tropem, można w kwiecie wieku paść na zawał lub miażdżycę, nie wspominając o utrudnieniach w życiu codziennym. Samo wstawanie może być ciężkie, do tego większa potliwość, konieczność użycia większej ilości siły, problem z ubraniami itd. Zachęcam mimo wszystko do gubienia zbędnych kilogramów, choć w żaden sposób tego nie narzucam.
10. To już nie mit, a raczej wskazówka - zaakceptujmy samych siebie. Drogie Panie, powtarzając w kółko: "Ale jestem gruba" prędzej doprowadzicie facetów naokoło do szewskiej pasji, niż ich zdobędziecie. Co innego, kiedy dziewczyna naprawdę jest otyła z jakiegoś powodu. Co innego jednak, kiedy wysoka i szczupła dziewczyna ze wskaźnikiem BMI poniżej 20 powtarza, że jest gruba. K***a! W którym miejscu? Figura modelki, a ona upiera się, że jest tłusta. Interesujące i paradoksalne na maksa.
Zasadniczo to tyle. Pora brać się do roboty. Powodzenia w zbieraniu motywacji i wszystkiego najlepszego tym, którzy zwykli powtarzać: "Od jutra zacznę". Ten, kto zaczyna od jutra, nie zaczyna nigdy.
PS. Poproszono mnie o uzupełnienie tego posta o sprawę rozmiarów ubrań. Panie mogą mieć problem ze znalezieniem ciuchów powyżej rozmiaru 42. To też jest sprawa ludzi, którzy propagują szczupłą sylwetkę i chcą większym osobom wepchnąć swoje produkty. W tej materii polecam szeroko rozwinięte usługi krawieckie ot tak, z przekory i z zamiłowania do walki z systemem. Jeśli dobrze się czujecie w swoim ciele, to nie chudnijcie, tylko dlatego, że ktoś Wam każe.
Komentarze
Prześlij komentarz