Polska edukacja nie podoba mi się ogólnie, ale tym razem skupię się na istocie klucza odpowiedzi. Za czasów mojej obowiązkowej edukacji klucz odpowiedzi był cennym nabytkiem przed konkretnym sprawdzianem umiejętności bojowo-intelektualnych. Potem jednak przyszła matura i tak ochoczo wykorzystywany wcześniej klucz stał się utrapieniem. Chodzi mi tu zwłaszcza o maturę z języka polskiego, którą zdałem na niewiele ponad 50 %.
Zdane? Zdane, ok, ten fakt mnie cieszy. Martwi mnie jednak fakt, że osoba, która w 3-ciej klasie liceum ukończyła pisanie powieści, a z wypracowań tak po polsku, jak i po angielsku przez cały okres edukacji miała 5 (raz 3-), maturę zdaje na 3 (oceniając starym systemem). Martwi mnie także, że:
- minister edukacji Krystyna Szumilas zadanie z j. polskiego na poziomie podstawówki rozwiązuje w połowie błędnie i nie otrzymuje punktu za poprawność językową wg klucza odpowiedzi,
- autor tekstu, który pojawił się na pisemnej maturze z polskiego w 2013 r., doktor fizyki, Tomasz Rożek, za interpretację swojego własnego tekstu otrzymał jedynie 70%,
- pewien anonimowy chłopak pisał maturę na dwa sposoby - pod klucz (celując w nikomu nieznane ) oraz bez klucza. Dodam, że ów chłopak (nie ja) pisał przez cały okres swojej edukacji świetne wypracowania. Pierwszą maturę napisał na 28 % (więc nie zdał), drugą, którą oceniał zwykły nauczyciel z krwi i kości - na 98 %.
Jaki z tego wniosek? Klucz, który pierwotnie miał ujednolicać procedurę sprawdzania matur i obiektywizować ich wyniki, w rzeczywistości te wyniki wypaczył. Założenie, że kilkaset tysięcy osób będzie myślało identycznie, i to w dodatku tak, jak władza tego chce, to optymizm graniczący z naiwnością. Klucz powstał, aby obcy nauczyciel sprawdzający test nie zaniżał ani nie zawyżał wyniku. Skąd jednak pewność, że nadal nie ma to miejsca? Przecież to od woli egzaminatora zależy, czy uzna odpowiedź za zgodną z kluczem, czy też nie. I w dodatku nie można tego zweryfikować. Do dziś nie wiem, co w wypracowaniu maturalnym napisałem źle i pewnie się nie dowiem.
Władzo - zacznij myśleć kreatywnie, wyjdź z klucza myślenia i pozwól na to nam.
Zdane? Zdane, ok, ten fakt mnie cieszy. Martwi mnie jednak fakt, że osoba, która w 3-ciej klasie liceum ukończyła pisanie powieści, a z wypracowań tak po polsku, jak i po angielsku przez cały okres edukacji miała 5 (raz 3-), maturę zdaje na 3 (oceniając starym systemem). Martwi mnie także, że:
- minister edukacji Krystyna Szumilas zadanie z j. polskiego na poziomie podstawówki rozwiązuje w połowie błędnie i nie otrzymuje punktu za poprawność językową wg klucza odpowiedzi,
- autor tekstu, który pojawił się na pisemnej maturze z polskiego w 2013 r., doktor fizyki, Tomasz Rożek, za interpretację swojego własnego tekstu otrzymał jedynie 70%,
- pewien anonimowy chłopak pisał maturę na dwa sposoby - pod klucz (celując w nikomu nieznane ) oraz bez klucza. Dodam, że ów chłopak (nie ja) pisał przez cały okres swojej edukacji świetne wypracowania. Pierwszą maturę napisał na 28 % (więc nie zdał), drugą, którą oceniał zwykły nauczyciel z krwi i kości - na 98 %.
Jaki z tego wniosek? Klucz, który pierwotnie miał ujednolicać procedurę sprawdzania matur i obiektywizować ich wyniki, w rzeczywistości te wyniki wypaczył. Założenie, że kilkaset tysięcy osób będzie myślało identycznie, i to w dodatku tak, jak władza tego chce, to optymizm graniczący z naiwnością. Klucz powstał, aby obcy nauczyciel sprawdzający test nie zaniżał ani nie zawyżał wyniku. Skąd jednak pewność, że nadal nie ma to miejsca? Przecież to od woli egzaminatora zależy, czy uzna odpowiedź za zgodną z kluczem, czy też nie. I w dodatku nie można tego zweryfikować. Do dziś nie wiem, co w wypracowaniu maturalnym napisałem źle i pewnie się nie dowiem.
Władzo - zacznij myśleć kreatywnie, wyjdź z klucza myślenia i pozwól na to nam.
Komentarze
Prześlij komentarz