Przejdź do głównej zawartości

Hipokryzja pod znakiem krzyża

Czy ktoś z Was, zakładam, że w większości choć trochę wierzących, choć raz nie miał ochoty iść do kościoła, czyż nie? Zgadzam się z Wami, jest kilka irytujących drobiazgów w nabożeństwie kościelnym, jak np. świętojebliwe starsze panie gotowe zabić za miejsce w pierwszej ławce, narzekanie rodziców: "Jak to nie idziesz? Zbieraj się!" oraz stałe opłaty, niczym abonament. moim zdaniem najbardziej irytującą rzeczą jest sam fakt istnienia kościoła jako budynku.
Komuś może to brzmieć jak bluźnierstwo, ale dla kogoś wiedzącego kapkę więcej, niż statystyczny klerykalny ignorant, jest jasne, że Bóg nie chce istnienia kościołów. Jego tworem jest nasza wiara w Niego, ale budynki, w których się gromadzimy co niedzielę, to już w 100 % działalność człowieka. W Piśmie Świętym jest napisane: "Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i
ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko". Są to słowa św. Pawła wypowiedziane na greckim Areopagu w Atenach, Dz 17, 24 - 25.. Sam teraz nie wiem, kogo mam jako katolik słuchać - świętego męża tak uduchowionego jak św. Paweł Apostoł, czy ubranego na czarno faceta, który co niedzielę każe się przywozić do naszego wiejskiego kościoła na nabożeństwo, ewentualnie zwracać sobie pieniądze za benzynę? Odpowiedź chyba jest dość jasna.
Zastanawia mnie jeszcze jedno - dlaczego wobec takich słów Apostoła nadal wydaje się miliardy na budowę kościołów, bazylik, katedr i innych świątyń? Czy nie było jasno powiedziane, że zbudowanie kościoła nie sprowadzi tam automatycznie Boga? Czyż nie było również powiedziane, że: "„Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20)? Po co zatem zapala się śmieszną czarwonawą lampkę w moim wiejskim kościółku, która rzekomo ma symbolizować obecność Boga podczas mszy? Czy Boga nie ma, jeżeli lampka jest zgaszona nawet, jeśli zgromadziły się więcej niż 3 osoby w imię Boga?
Statystyczny ksiądz zapewne odpowiedziałby, że "trzeba w to wierzyć". Za każdym razem na lekcji religii, gdy ksiądz został zapędzony w kozi róg, odpowiadał, że "trzeba w to wierzyć". W porządku, wierzę w obecność Boga. Nawet teraz w tym momencie, gdy piszę te słowa, wierzę, że stoi nade mną, sprawdza mi błędy ortograficzne i śmieje się z głupot, które wypisuję. Na co mi jakaś lampka?
No dobrze, jedźmy dalej, skoro już postanowiliśmy pogańskim zwyczajem budować świątynie. Dlaczego pogańskim zwyczajem?
Z naszego, chrześcijańskiego punktu widzenia starożytni Sumerowie, Egipcjanie, Rzymianie, Grecy itd. byli poganami, a to oni zapoczątkowali budowanie świątyń bóstwom. Do środka stawiali posąg przedstawiający wybranego boga, ozdabiali jej wnętrze i zbierali się tam na modły. Owocowało to tym, że gdy ich modły o pokój nie były wysłuchiwane i zjawiał się najeźdźca, miał on smakowity kąsek do splądrowania. Dodatkowo, niszczenie świątyni podkopywało morale lokalnej ludności - upada świątynia, upada posąg boga, więc wszystko może upaść.
Ale idźmy dalej. Co roku wydaje się gigantyczne sumy na budownictwo sakralne. Sama Bazylika Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro (Wybrzeże Kości Słoniowej) kosztowała 300 mln $. Wokół głód, choroby, bieda i przestępczość, a chrześcijanie stawiają kościół za 300 mln USD. Gdzie tu sens? A to tylko jeden, choć chyba najwyraźniejszy, przykład.
Na koniec rodzynek. Bł. papież Jan Paweł II, któremu z tego miejsca życzę kanonizacji, nie raz i nie dwa wypowiadał się, żeby mu pod żadnym pozorem nie stawiać pomników, a pieniądze przeznaczyć na cele charytatywne zamiast na jego podobizny. Świętlojebliwi oczywiście nie usłuchali. "Umarł papież, wielki człowiek, trza mu je**nąć pomnik". Czy tak trudno zrozumieć słowa: "Nie chcę pomników"? Najwidoczniej, niestety.
Teraz ma powstać największy na świecie pod jakimśtam względem pomnik Jana Pawła II i ja się pytam - czemu to ma służyć? Śp. papież się w grobie przewraca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ciemnotą łatwiej rządzić"

Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza. Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by

#Czarna rozpacz (+18)

Tak powinien nazywać się protest feministek. Zacznę od tematu, który w pewnym sensie wyczerpuje idee i ukazuje sens wszelkich feministycznych zbiegowisk i jazgotów. Otóż niejaka Taura Slade w ramach prostestu z chęci ukazania odczłowieczenia kobiety przez mężczyzn dała się hardkorowo zerżnąć dwóm facetom. Po pierwsze, wydaje mi się to bezgranicznie debilne. To tak, jakby typowy żul w ramach walki z alkoholizmem najebał się denaturatem. Albo jakby narkoman zajebał sobie złoty strzał. Po drugie, wydarzenie było o tyle bardziej debilne, że pani Slade jest aktorką porno. Aktorka porno deklarująca feministyczne poglądy, która w celach zarobkowych pozwala facetom, aby ją rżnęli przed kamerę, mówiąc wprost. Po trzecie, co dalej? Feministka w ramach protestu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko? Zmyje naczynia, żeby pokazać, jak kobiety w kuchni są odczłowieczane? Czy ten "prostest" odniósł jakikolwiek skutek? Myślę że tak. Pani Slade na pewno podbiła sobie wyświetlenia na swoim profi

"Daj, daj, daj..."

Proszę sobie otworzyć ten obrazek na osobnej karcie i mieć obrazek na uwadze: http://img6.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1316715578_by_milusie_600.jpg To kwintesencja socjalu. Daj. Nieważne za co, nieważne komu. Ważne, żeby jedni dali, a drudzy brali. Można posłuchać lewicy, królów socjalu, którzy socjal niejednokrotnie mają w nazwie grupowania. Oni to w kółko, jak zacięta płyta: "Daj". Kto ma dać? Najlepiej państwo. Bo państwo ma. Jak fajnie rozdawać cudze pieniądze, ach! Jestem całkowitym przeciwnikiem jakiegokolwiek: "Daj". Żadnego daj. Idź i zarób. A państwo zamiast dawać, powinno umożliwić to zarabianie. Tak, pachnie to Korwinem, ale trudno się z nim nie zgodzić. Praca to podatek, podatek to wpływ do budżetu państwa, a jak budżet państwa będzie miał się dobrze, to państwo będzie zdolne wesprzeć przedsiębiorcę, żeby powstało więcej miejsc pracy, firma osiągnie większy zysk, a to z kolei są pieniądze, które zostaną wydane, i znowu mamy wpływy z podatków. A