Trwają przepychanki na linii Paryż - Warszawa dotyczące zakupu nieszczęsnych Caracali. Najśmieszniejsze, że obie strony uważają się za zrobione w chuja. Jak było faktycznie? Nie dane nam będzie tego wiedzieć, ale wiedziony intuicją i doświadczeniem podejrzewam, że polska strona ma rację, i chodziło o wydojenie polskiego budżetu. To tylko niepoparte niczym spekulacje, więc proszę się nimi nie sugerować, choć z niedawnego artykułu RMF FM wynika, że może to być prawda.
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-francuzi-traktowali-nas-jak-kraj-kolonialny-rmf-fm-ujawnia-k,nId,2292063#pst118011339
Ja jednak nie o tym.
Na zakup Caracali Polska przeznaczyła 13,4 mld PLN. To kupa forsy zwłaszcza w świetle tego, że na program 500+ przeznacza się 20 mld rocznie. Nie twierdzę, że program 500+ to szczytowe osiągnięcie obecnego rządu, ale nadal - 13 miliardów można przeznaczyć na bardzo wiele dobrych rzeczy.
W kółko słyszę, że stan uzbrojenia Polski jest kiepski. Nie przeczę. Mamy wszak Rosję, USA i Chiny, potęgi w tej dziedzinie. Nawet Korea Północna złożyła atomówkę. Moje pytanie brzmi jednak, dlaczego wszystkie kraje świata się zbroją? Po co te zakupy? Karabiny, czołgi, transportery opancerzone, nowe technologie... Kto z kim się chce naparzać? Cały świat vs ISIS? Bez żartów. ISIS liczy w tej chwili ok. 200 tys. ludzi (http://www.koniec-swiata.org/armia-panstwa-islamskiego-liczy-juz-co-najmniej-200-tys-ludzi/). Liczebności wszystkich wojsk świata nie chce mi się zliczać, ale myślę że takich ISISowych armii złożyłby kilkadziesiąt. Więc dlaczego te wszystkie wojska nie pójdą, gdzie trzeba, i nie rozniosą ich w pył?
Ale to temat na osobne wynurzenia.
Państwo powinno się zbroić, by się bronić, lub atakować. Jeżeli ktoś ma zamiar się bronić, to ktoś inny musi zaatakować. Kto? Które z państw, co zarzekają się, że wojna to tragedia, chce zaatakować inne państwo? A jeśli nikt nie ma zamiaru atakować, to po co się zbroić? Paradoksy, paradoksy...
Prawda jest taka, że mocarstwa walczą o hegemonię, strefy wpływów, jak to ma miejsce od zarania dziejów. Największe, najbogatsze, najzasobniejsze i najpotężniejsze kraje chcą być jeszcze bogatsze i potężniejsze. Mniejsze państwa włażą to jednym to drugim w dupę, żeby coś z tego wszystkiego uszczknąć. Broń, wszystkie te wyrzutnie rakiet, tarcze, mistrale i caracale są po to, by móc powiedzieć: "Przejmujemy złoża ropy tu i tu, a jak wam się coś nie podoba, to możemy się napierdalać". I to drugie państwo musi decydować, jak z Krymem - olać i zachować resztki spokoju, czy walczyć i albo wygrać, albo zebrać bęcki?
Problem polega na tym, że prędzej czy później któreś państwo przegnie pałkę i będziemy mieli powtórkę z 1939. Dodatkowy problem jest w tym, że, czy tego chcemy, czy nie, znajdziemy się w samym środku tego bajzlu. Bajzlu, który powstanie, ponieważ ktoś chce mieć więcej hajsu i władzy niż ma.
Co jeszcze, my, Polacy, nie mamy bladego pojęcia, jak posługiwać się bronią. Zostaliśmy rozbrojeni. Tacy np. Szwajcarzy mają prywatną broń i są w stanie zmobilizować się w cztery godziny na terenie całego państwa. A my co? Nawet pistoletu nie wolno nam mieć, bo niebezpiecznie.
Co mnie martwi, to fakt, że prawdopodobnie idzie wojna. Nie chciałbym wojny, bo życie zaczyna mi się układać, i chciałbym nim żyć, zamiast uciekać z rodziną, albo iść walczyć za rząd, który najpewniej spierdoli na emigrację i będzie słał zagrzewające do boju orędzia. Niestety, wszystko ku temu zmierza tym bardziej, że świat jest przeludniony i potrzebne mu katharsis.
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-francuzi-traktowali-nas-jak-kraj-kolonialny-rmf-fm-ujawnia-k,nId,2292063#pst118011339
Ja jednak nie o tym.
Na zakup Caracali Polska przeznaczyła 13,4 mld PLN. To kupa forsy zwłaszcza w świetle tego, że na program 500+ przeznacza się 20 mld rocznie. Nie twierdzę, że program 500+ to szczytowe osiągnięcie obecnego rządu, ale nadal - 13 miliardów można przeznaczyć na bardzo wiele dobrych rzeczy.
W kółko słyszę, że stan uzbrojenia Polski jest kiepski. Nie przeczę. Mamy wszak Rosję, USA i Chiny, potęgi w tej dziedzinie. Nawet Korea Północna złożyła atomówkę. Moje pytanie brzmi jednak, dlaczego wszystkie kraje świata się zbroją? Po co te zakupy? Karabiny, czołgi, transportery opancerzone, nowe technologie... Kto z kim się chce naparzać? Cały świat vs ISIS? Bez żartów. ISIS liczy w tej chwili ok. 200 tys. ludzi (http://www.koniec-swiata.org/armia-panstwa-islamskiego-liczy-juz-co-najmniej-200-tys-ludzi/). Liczebności wszystkich wojsk świata nie chce mi się zliczać, ale myślę że takich ISISowych armii złożyłby kilkadziesiąt. Więc dlaczego te wszystkie wojska nie pójdą, gdzie trzeba, i nie rozniosą ich w pył?
Ale to temat na osobne wynurzenia.
Państwo powinno się zbroić, by się bronić, lub atakować. Jeżeli ktoś ma zamiar się bronić, to ktoś inny musi zaatakować. Kto? Które z państw, co zarzekają się, że wojna to tragedia, chce zaatakować inne państwo? A jeśli nikt nie ma zamiaru atakować, to po co się zbroić? Paradoksy, paradoksy...
Prawda jest taka, że mocarstwa walczą o hegemonię, strefy wpływów, jak to ma miejsce od zarania dziejów. Największe, najbogatsze, najzasobniejsze i najpotężniejsze kraje chcą być jeszcze bogatsze i potężniejsze. Mniejsze państwa włażą to jednym to drugim w dupę, żeby coś z tego wszystkiego uszczknąć. Broń, wszystkie te wyrzutnie rakiet, tarcze, mistrale i caracale są po to, by móc powiedzieć: "Przejmujemy złoża ropy tu i tu, a jak wam się coś nie podoba, to możemy się napierdalać". I to drugie państwo musi decydować, jak z Krymem - olać i zachować resztki spokoju, czy walczyć i albo wygrać, albo zebrać bęcki?
Problem polega na tym, że prędzej czy później któreś państwo przegnie pałkę i będziemy mieli powtórkę z 1939. Dodatkowy problem jest w tym, że, czy tego chcemy, czy nie, znajdziemy się w samym środku tego bajzlu. Bajzlu, który powstanie, ponieważ ktoś chce mieć więcej hajsu i władzy niż ma.
Co jeszcze, my, Polacy, nie mamy bladego pojęcia, jak posługiwać się bronią. Zostaliśmy rozbrojeni. Tacy np. Szwajcarzy mają prywatną broń i są w stanie zmobilizować się w cztery godziny na terenie całego państwa. A my co? Nawet pistoletu nie wolno nam mieć, bo niebezpiecznie.
Co mnie martwi, to fakt, że prawdopodobnie idzie wojna. Nie chciałbym wojny, bo życie zaczyna mi się układać, i chciałbym nim żyć, zamiast uciekać z rodziną, albo iść walczyć za rząd, który najpewniej spierdoli na emigrację i będzie słał zagrzewające do boju orędzia. Niestety, wszystko ku temu zmierza tym bardziej, że świat jest przeludniony i potrzebne mu katharsis.
Komentarze
Prześlij komentarz