Już omawialiśmy główne zagadnienia tego nurtu pseudoedukacyjnego, który ma nas nauczyć dosłownie niczego i wspiera nas w zostaniu baranami. Teraz przyjrzymy się polskiemu szkolnictwu, które nakierowane jest na kształtowanie debili, którzy nic nie potrafią, czyli de facto realizują założenia polityki, że ciemnotą łatwiej manipulować.
Nasza faktyczna edukacja kończy się gdzieś przed gimnazjum, kiedy znamy już wszystkie literki i jako tako potrafimy je składać w zdania, umiemy dodawać i odejmować, a nawet w szczególnych przypadkach mnożyć i dzielić, znamy strony świata i podstawowe gatunki zwierząt. Potem następuje regres w naszej wiedzy i umiejętności samodzielnego myślenia, zjeżdżamy na dno po intelektualnej równi pochyłej, która zowie się gimnazjum.
Po co powstało gimnazjum? Tego nikt nam nie powie, po co tak naprawdę powstał ten szczebel w edukacji. Władza, w której interesie to leży, wykorzysta zapewne umysły elokwentnych i kreatywnych ludzi i z dumą ogłosi, że "nastąpiła reforma systemu edukacyjnego, która młodzież polską ma skuteczniej przygotować do dalszej edukacji i dorosłego życia. Gimnazjum to przedsionek liceum!". I cieszymy się, bo nasze dzieci będą się dobrze uczyć.
Stan faktyczny w większości znamy. Na pytanie, po co stworzono gimnazjum, musimy sobie odpowiedzieć sami. Nasuwa mi się na myśl kilka opcji:
1. Nowe szkoły, to nowe inicjatywy budowlane, na które można pozyskać środki z europejskich funduszy strukturalnych, połowę z nich przepier***ić i rozdać między siebie, a ze resztą postawić szkołę.
2. To również nowe stanowiska dyrektorskie i sekretariaty, gdzie można umieścić przemiłą panią z wyższym wykształceniem.
3. To również sposób, aby ogłosić narodowi, że buduje się szkoły i tworzy miejsca pracy. Szczegół, że po pewnym czasie część szkół się zamyka, bo nie ma na nie pieniędzy.
4. Wreszcie, gimnazjum, to siedlisko zła. To tutaj wiele dzieciaków popada w nałogi, pierwszy papieros, pierwszy alkohol, pierwsze narkotyki, pierwszy seks. Inne towarzystwo, inne zasady, imprezy. Młodzieży się w dupach przewraca, bo są w gimnazjum, to już są prawie dorośli. To tutaj zaczyna się ogłupianie przyszłej polskiej elity.
W gimnazjum uczymy się tego samego, czego uczymy się w podstawówce, tylko w niby rozszerzonej formie. Materiału jest dużo, więc czasu idealnie brakuje na omówienie zagadnień współczesnych (mam tu na myśli komunizm, którego nasza obecna władza jest spadkobierczynią). Gimnazjum to pretekst do zapychania nam głów bardziej zaawansowanymi pierdołami. Naprawdę - humanista lub lingwista, który zostanie pisarzem, dziennikarzem lub tłumaczem, no, ostatecznie nauczycielem nie musi wiedzieć, na czym polega mitoza, mejoza lub sulfonowanie toluenu. Nie sądzę też, żeby w przyszłości korzystał z wzorów skróconego mnożenia (na których punkcie twórcy zadań mają autentycznego kręćka) lub wykresów funkcji liniowej. Podobnie inżynier lub księgowy nie skorzysta ze znajomości i analizy wierszy pokolenia Kolumbów. Po co więc tracić czas na naukę tych rzeczy? Darmo wydajemy pieniądze na płace ze sfery budżetowej. Czego powinniśmy się uczyć? Otóż:
- posługiwania się polszczyzną i pisania podań, petycji, wniosków, CV itd.,
- podstaw prawnych i ustrojowych naszego kraju, żeby wiedzieć, jak on funkcjonuje, za co grozi mandat, za co można iść siedzieć i za co możemy pozwać kogoś innego,
- prowadzenia rozmowy kwalifikacyjnej,
- języków obcych, nie jednego czy dwóch, ale chociaż trzech do podstaw,
- podstaw matematyki, chemii, fizyki i biologii,
- podstaw ratownictwa.
Jeśli ktoś zechce się kształcić w którymś z tych kierunków, to powinien mieć możliwość znalezienia odpowiedniej placówki. Z pominięciem gimnazjum, bo gimnazjum nie powinno być. Szkoła średnia przygotowuje nas do dorosłości i egzaminu dojrzałości, ale tak naprawdę po maturze stajemy, myślimy chwilę i uświadamiamy sobie, że gówno tak naprawdę mamy. Państwo potrzebuje specjalistów a nie wszechstronnych bezrobotnych. Powinniśmy mieć zatem warunki, żeby w przyjemnej atmosferze się zdobywać praktyczną wiedzę, z której w przyszłości skorzystamy w pracy. Zamiast tego w szkole średniej wałkujemy materiał z gimnazjum, który wałkowaliśmy w podstawówce.
A sama postawa nauczycielska to temat na następnego posta, bo ten już i tak jest długi i nudny jak lekcja fizyki w liceum na zadupiu.
Nasza faktyczna edukacja kończy się gdzieś przed gimnazjum, kiedy znamy już wszystkie literki i jako tako potrafimy je składać w zdania, umiemy dodawać i odejmować, a nawet w szczególnych przypadkach mnożyć i dzielić, znamy strony świata i podstawowe gatunki zwierząt. Potem następuje regres w naszej wiedzy i umiejętności samodzielnego myślenia, zjeżdżamy na dno po intelektualnej równi pochyłej, która zowie się gimnazjum.
Po co powstało gimnazjum? Tego nikt nam nie powie, po co tak naprawdę powstał ten szczebel w edukacji. Władza, w której interesie to leży, wykorzysta zapewne umysły elokwentnych i kreatywnych ludzi i z dumą ogłosi, że "nastąpiła reforma systemu edukacyjnego, która młodzież polską ma skuteczniej przygotować do dalszej edukacji i dorosłego życia. Gimnazjum to przedsionek liceum!". I cieszymy się, bo nasze dzieci będą się dobrze uczyć.
Stan faktyczny w większości znamy. Na pytanie, po co stworzono gimnazjum, musimy sobie odpowiedzieć sami. Nasuwa mi się na myśl kilka opcji:
1. Nowe szkoły, to nowe inicjatywy budowlane, na które można pozyskać środki z europejskich funduszy strukturalnych, połowę z nich przepier***ić i rozdać między siebie, a ze resztą postawić szkołę.
2. To również nowe stanowiska dyrektorskie i sekretariaty, gdzie można umieścić przemiłą panią z wyższym wykształceniem.
3. To również sposób, aby ogłosić narodowi, że buduje się szkoły i tworzy miejsca pracy. Szczegół, że po pewnym czasie część szkół się zamyka, bo nie ma na nie pieniędzy.
4. Wreszcie, gimnazjum, to siedlisko zła. To tutaj wiele dzieciaków popada w nałogi, pierwszy papieros, pierwszy alkohol, pierwsze narkotyki, pierwszy seks. Inne towarzystwo, inne zasady, imprezy. Młodzieży się w dupach przewraca, bo są w gimnazjum, to już są prawie dorośli. To tutaj zaczyna się ogłupianie przyszłej polskiej elity.
W gimnazjum uczymy się tego samego, czego uczymy się w podstawówce, tylko w niby rozszerzonej formie. Materiału jest dużo, więc czasu idealnie brakuje na omówienie zagadnień współczesnych (mam tu na myśli komunizm, którego nasza obecna władza jest spadkobierczynią). Gimnazjum to pretekst do zapychania nam głów bardziej zaawansowanymi pierdołami. Naprawdę - humanista lub lingwista, który zostanie pisarzem, dziennikarzem lub tłumaczem, no, ostatecznie nauczycielem nie musi wiedzieć, na czym polega mitoza, mejoza lub sulfonowanie toluenu. Nie sądzę też, żeby w przyszłości korzystał z wzorów skróconego mnożenia (na których punkcie twórcy zadań mają autentycznego kręćka) lub wykresów funkcji liniowej. Podobnie inżynier lub księgowy nie skorzysta ze znajomości i analizy wierszy pokolenia Kolumbów. Po co więc tracić czas na naukę tych rzeczy? Darmo wydajemy pieniądze na płace ze sfery budżetowej. Czego powinniśmy się uczyć? Otóż:
- posługiwania się polszczyzną i pisania podań, petycji, wniosków, CV itd.,
- podstaw prawnych i ustrojowych naszego kraju, żeby wiedzieć, jak on funkcjonuje, za co grozi mandat, za co można iść siedzieć i za co możemy pozwać kogoś innego,
- prowadzenia rozmowy kwalifikacyjnej,
- języków obcych, nie jednego czy dwóch, ale chociaż trzech do podstaw,
- podstaw matematyki, chemii, fizyki i biologii,
- podstaw ratownictwa.
Jeśli ktoś zechce się kształcić w którymś z tych kierunków, to powinien mieć możliwość znalezienia odpowiedniej placówki. Z pominięciem gimnazjum, bo gimnazjum nie powinno być. Szkoła średnia przygotowuje nas do dorosłości i egzaminu dojrzałości, ale tak naprawdę po maturze stajemy, myślimy chwilę i uświadamiamy sobie, że gówno tak naprawdę mamy. Państwo potrzebuje specjalistów a nie wszechstronnych bezrobotnych. Powinniśmy mieć zatem warunki, żeby w przyjemnej atmosferze się zdobywać praktyczną wiedzę, z której w przyszłości skorzystamy w pracy. Zamiast tego w szkole średniej wałkujemy materiał z gimnazjum, który wałkowaliśmy w podstawówce.
A sama postawa nauczycielska to temat na następnego posta, bo ten już i tak jest długi i nudny jak lekcja fizyki w liceum na zadupiu.
Komentarze
Prześlij komentarz