Przejdź do głównej zawartości

R. I. P. Francja

Wszyscy wiemy, co stało się w Nicei. Tragedia, jakich mało, i należy nad tym ubolewać, co też czynię. Chciałbym jednak przyjrzeć się sprawie od zaplecza, że tak powiem.
O co chodzi z tymi zamachami? Jaki jest ich cel? Jaki powód ma 31-letni Francuz pochodzenia Tunezyjskiego, żeby jechać ciężarówką przez tłum ludzi? Co chciał osiągnąć?
Pierwsza myśl: islam jest popierdolony, pełen fanatyków, ISIS, zamachy, bomby, terroryści itd. bo muzułmanin przejechał ciężarówką przez tłum niewinnych osób. Docelowo negatywne emocje winny być skierowane w stronę islamu i tak się dzieje.
Mamy też setki tysięcy muzułmańskich uchodźców, których część ucieka przed wojną, a część goni za pieniądzem. Ok, takie są fakty i trudno temu zaprzeczyć.
Teraz zestawmy te dwa fakty i pomyślmy - jaki cel mają muzułmanie w przeprowadzaniu zamachów w Europie? Przecież gdyby chcieli, żeby Europejczycy masowo ich przyjmowali, powinni zabrać się za to zupełnie inaczej. Gdyby powiedzieli: "Europo, jest nam tutaj źle, tutaj wojna, weźcie nas do siebie. Będziemy pracować przy czymkolwiek, żeby na siebie zarobić, ale nie chcemy tutaj dłużej być, a nasi - Arabia Saudyjska, Katar, Bahrajn czy ZEA - nas nie chcą. Pomóżcie". Wtedy ok, bierzemy ich. Skoro chcą na siebie robić, to niech robią. Kto wie, w dobie zaawansowanego kapitalizmu może ktoś wymyśliłby, jak ich wyzyskiwać, nieważne. Do czego by to doprowadziło? Oh, owszem, do pokojowej inwazji islamu na Europę pod szyldem tolerancji. Jednakże gdyby te setki tysięcy młodych mężczyzn czepiły się roboty jak uczciwi ludzie, zamiast ganiać za europejskimi spódniczkami, to komu by to przeszkadzało? Gdyby istotnie chcieli się zasymilować, to kto miałby jakiekolwiek wąty? Gdybym miał sąsiada Syryjczyka, który w wolnej chwili wykosiłby mi trawnik w zamian za korepetycje z języka polskiego, to nie dałbym o nim złego słowa powiedzieć. Ale to inna kwestia.
Teoretycznie przyjęcie muzułmanów przez Europę powinno leżeć w interesie samych muzułmanów. Tymczasem muzułmanie przeprowadzają zamachy w Europie - Francja, Belgia, znowu Francja. Czyżby muzułmanie nie chcieli, żeby inni muzułmanie byli przyjmowani w Europie? Terroryzm jest taką dziedziną, która ma wywołać określony efekt. W tym przypadku rzeczywistym efektem jest strach przed islamem. Człowiek w kalifacie szwedzkim czy niemieckim patrzy na osobnika o bliskowschodniej urodzie i zastanawia, czy ów ma pas szahida pod kurtką. Wątpię, żeby muzułmanie dążyli do takiego stanu rzeczy, chyba że lubią strzelać sobie po kolanach.
Idąc dalej tym tropem dochodzimy do osoby, lub grupy osób, w której interesie leży wzbudzenie strachu przed islamem. A co jeżeli bardzo potężna persona lub organizacja daje takiemu ISIS hajsy w zamian za to, żeby bojownicy rozpierdzielali się po Europie? Żeby strach przed islamem stał się powszechny? George Soros pracuje nad nasileniem kryzysu migracyjnego, bo chce rozwalić europejskie granice. Co jeśli ktoś stoi po przeciwnej stronie barykady i chce mu przeszkodzić, nasyłając muzułmańskich terrorystów? Obie strony - zleceniodawca i zleceniobiorca zamachów - zyskują. ISIS ma złą sławę, wzbudza grozę i tworzy świadomość, że Państwo Islamskie nie cofnie się przed niczym. Wysyła przekaz; "Europo, masz wpierdol". A zleceniodawca najwidoczniej również ma w tym interes. Odpowiedź na pytanie: "Jaki?" doprowadzi nas to tego, kto za tym stoi. Może to koncern zbrojeniowy, który chce wprowadzenia powszechnego dostępu do broni? Może to obce mocarstwo (w domyśle USA), które chciałoby, hmm... rozwiązać problem muzułmański pod znakiem demokracji i praworządności, a w rzeczywistości dobrać się do jakichś europejskich zasobów? Może Putin chce się w ten sposób pozbyć muzułmanów z Europy?
Diabli wiedzą, ale jedno jest pewne - jeśli ta grupa nie osiągnie swojego celu, ludzie będą ginąć.

Komentarze

  1. Ja tu widzę kilka interesów ;) Część wypowiedzi jest inspirowana twoją, ale zacząłbym od całkowicie innej strony.

    Po pierwsze (IMHO) elity europejskie chcą tutaj jak najwięcej arabów. Bo jeśli pracują to za trzy grosze a jak nie pracują to robią rozpierdziel.
    Rozpierdziel wynika z tego że takie araby uważają europę i jej mieszkańców za debili. Ludzi którzy nie wiadomo jakim sposobem się dorobili, ale teraz mają w głowach nie tak, zapraszają ich, chronią ich i płacą za nic. Więc walą drzwiami i oknami. Nie chcą przyjechać żeby pracować. Nie zależy im na dobrej opinii. Jadą tutaj bo słyszeli że tu się żyje za frajer i jeszcze dostaniesz pieniądze i bezkarnność za szerzenie swojej "kultury". Z zamachu się cieszą bo prędzej czy później i tak najchętniej pozbyli by się przeszkadzających białych gospodarzy (jeszcze). Innymi słowy są pożytecznymi masami idiotów. Nie analizują, jadą tutaj na wakacje.
    Dlaczego elitom zależy na rozpierdzielu? Między innymi na takiej wojnie domowej czy strachu wśród obywateli? Bo ja wiemy ludzie coraz częściej przecierają oczy i widzą co się dzieje. Co nie pasuje elitom. Oni chcieliby wszystkich zaczipowac. Zakazać samodzielności. Wszystko spisać. Unia działa, ale za wolno i daje za dużo praw więc no GB się z niej wypisuje. Idą więc stroną mniej pokojową, czyli ściągają zagrożenie do europy, pozwalają się mu rozgościć i rozbestwić, a kiedy będzie już całkowicie wszystko przewrócone, wprowadzą prawa i regulację. Wspólne wojsko, wspólne waluty, brak niezależności państwa, inwigilacja i cenzura. Wszystko to co nie udało się przepchnąć pokojowo. A ludzie ze strachu przed rozszerzającym się rozpierdzielem wszystko łykną. nawet jeden z ministrów niemiec się wygadał na ten temat na antenie.
    Tutaj dopiero zaczyna się drugi poziom, wyższy. Wojny elit. Bo ścierają się zarządcy z US, UE i Rosji. Tym w UE wystarczyłby stan wojenny, wpisanie wszystkich praw i potem niech się dzieje co che. Stanom pewnie spodoba się wizja 3 wojny światowej bo nie będzie znowu i nich i zmniejszy wpływ bardzo konkurencyjnej gospodarki europejskiej. A Rosja po prostu wykorzysta okazje do utarcia nosa reszcie choć nie spodziewam się z jej strony ataku, raczej zabunkrowania się. Sama nie zacznie. Prędzej znajdzie sojuszników i przyjmą część Państw z NATO, np Węgry czy całą grupę V4. Bo jednak wyznajemy stosunkowo podobne wartości religijne, mamy od nich gaz itp. A zachód zgnił i wymaga restartu.
    I tutaj toczą się te wojenki o których piszesz, czyli jednym wystarczy trochę wybryków arabów, a drudzy wysadzają się żeby przegiąć pałę i zrobić rozpierdziel.

    (Ale tego wyszło! :D)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś w tym jest i przeraża mnie fakt, że to może być prawda. I pewnie jest.
    Kolega w swoich równaniach raczył pominąć Chiny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chiny są mi dalsze i w sumie nie mam zielonego pojęcia co się tam dzieje i jakie są ich możliwości, plany. Nie mają wpływu (?) i chyba jako tako nie grzebią w europie inaczej niż jedwabnym szlakiem. Ale stany na pewno wykorzystają każdy preteksty żeby przy okazji wciągnąć w awanturę potencjalny sojusz Rosji z Chinami.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Ciemnotą łatwiej rządzić"

Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza. Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by

#Czarna rozpacz (+18)

Tak powinien nazywać się protest feministek. Zacznę od tematu, który w pewnym sensie wyczerpuje idee i ukazuje sens wszelkich feministycznych zbiegowisk i jazgotów. Otóż niejaka Taura Slade w ramach prostestu z chęci ukazania odczłowieczenia kobiety przez mężczyzn dała się hardkorowo zerżnąć dwóm facetom. Po pierwsze, wydaje mi się to bezgranicznie debilne. To tak, jakby typowy żul w ramach walki z alkoholizmem najebał się denaturatem. Albo jakby narkoman zajebał sobie złoty strzał. Po drugie, wydarzenie było o tyle bardziej debilne, że pani Slade jest aktorką porno. Aktorka porno deklarująca feministyczne poglądy, która w celach zarobkowych pozwala facetom, aby ją rżnęli przed kamerę, mówiąc wprost. Po trzecie, co dalej? Feministka w ramach protestu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko? Zmyje naczynia, żeby pokazać, jak kobiety w kuchni są odczłowieczane? Czy ten "prostest" odniósł jakikolwiek skutek? Myślę że tak. Pani Slade na pewno podbiła sobie wyświetlenia na swoim profi

"Daj, daj, daj..."

Proszę sobie otworzyć ten obrazek na osobnej karcie i mieć obrazek na uwadze: http://img6.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1316715578_by_milusie_600.jpg To kwintesencja socjalu. Daj. Nieważne za co, nieważne komu. Ważne, żeby jedni dali, a drudzy brali. Można posłuchać lewicy, królów socjalu, którzy socjal niejednokrotnie mają w nazwie grupowania. Oni to w kółko, jak zacięta płyta: "Daj". Kto ma dać? Najlepiej państwo. Bo państwo ma. Jak fajnie rozdawać cudze pieniądze, ach! Jestem całkowitym przeciwnikiem jakiegokolwiek: "Daj". Żadnego daj. Idź i zarób. A państwo zamiast dawać, powinno umożliwić to zarabianie. Tak, pachnie to Korwinem, ale trudno się z nim nie zgodzić. Praca to podatek, podatek to wpływ do budżetu państwa, a jak budżet państwa będzie miał się dobrze, to państwo będzie zdolne wesprzeć przedsiębiorcę, żeby powstało więcej miejsc pracy, firma osiągnie większy zysk, a to z kolei są pieniądze, które zostaną wydane, i znowu mamy wpływy z podatków. A