Przejdź do głównej zawartości

Skok na OFE v. 2

Kiedy Jarosław Kaczyński mówi, że pieniądze w OFE, sto czterdzieści miliardów, tracą na wartości i można by je spożytkować inaczej, lepiej, rozpocząć nowe przedsięwzięcia, ogarnia mnie blady strach. Dlaczego?
Bo oto prezes partii rządzącej, który zapewne trzyma za mordę zarówno panią premier jak i pana prezydenta, mówi nam trochę pokrętnie, że sto czterdzieści miliardów przeznaczonych na emerytury można by wziąć i rozjebać. Ni mniej, ni więcej. Ot, jakieś drugie pińcet plus, mieszkanie plus, ferrari plus albo, kudźwa nie wiem, traktor marki Lamborghini plus. Czy jakiś inny plus. Jakikolwiek plus to będzie, na pewno inicjatywa oznaczać będzie minus dla państwa. Nic nie daje takiej frajdy, jak przepierdzielanie cudzego hajsu. Najpierw przez lata ZUS zdziera z obywatela przysłowiową ostatnią koszulę ze słowami: "Część składek wam zwyczajnie zajebiemy, a drugą część możecie sobie odłożyć w drugim filarze, który też wam zajebiemy". A potem władza ma czelność te środki ruszać.
Dlaczego władza nie chce zezwolić nam na prywatne odkładanie na emeryturę?
Po pierwsze, jeśli ludzie przestaną płacić składki na ubezpieczenie społeczne, system emerytalny runie. Konstytucja gwarantuje obywatelom wypłatę świadczeń emerytalnych, a jeśli w ZUS-ie nie będzie hajsu, to trzeba go będzie wypłacić z budżetu, a w budżecie można zastać jedynie dziurę.
Po drugie, ZUS wysuwa argumenty, że jeżeli obywatelom pozwolić odkładać samodzielnie, to zdecyduje się na to tylko 20%. Ankietę przeprowadzali chyba wewnątrz swoich placówek. Oczywiście ludzie mogliby niczego nie odkładać i liczyć, nie wiem, na łut szczęścia, na garnuszek złota na końcu tęczy, nie moja sprawa. Dorosłe osoby winna cechować odpowiedzialność, a jeżeli ktoś jest na tyle nieodpowiedzialny, żeby na emeryturę sobie nie uciułać, to sorry memory. Pozostaje szczaw i mirabelki.
 Wcale nie uważam, że ZUS musi istnieć. Takoż KRUS. Swojego czasu myślałem o czymś takim, jak ekwiwalent emerytalny dla tych, którzy w wieku produkcyjnym nie byli w stanie podjąć pracy. Żarcie, rachunki i leki, tyle. Żadnej kasy. Potem jednakże dotarło do mnie, że w takiej sytuacji nikt nie odkładałby na siebie, a każdy, kto może, korzystałby z owego państwowego świadczenia. Tutaj bliska jest mi filozofia Korwina, jeżeli ludziom coś dać, to ludzie będą brać, i nie będą brać tylko ci, którzy potrzebują, ale wszyscy, którzy chcą. Banda gównozjadów i obiboków.
Jak nakłonić, a jeśli nie nakłonić, to zmusić ludzi do uczciwej pracy? Proponuję obowiązek utrzymywania rodziców, a jeżeli delikwent nie ma ochoty użerać się z matką, która połowę życia przeznaczyła na wychowanie i edukację niewdzięcznego smroda, to alimenty na rzecz państwa.
Żadnego ZUS-u, żadnego OFE. Kto zapracuje, ten będzie miał, a kto gówno będzie robił, ten gówno dostanie. Sprawiedliwość.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ciemnotą łatwiej rządzić"

Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza. Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by

#Czarna rozpacz (+18)

Tak powinien nazywać się protest feministek. Zacznę od tematu, który w pewnym sensie wyczerpuje idee i ukazuje sens wszelkich feministycznych zbiegowisk i jazgotów. Otóż niejaka Taura Slade w ramach prostestu z chęci ukazania odczłowieczenia kobiety przez mężczyzn dała się hardkorowo zerżnąć dwóm facetom. Po pierwsze, wydaje mi się to bezgranicznie debilne. To tak, jakby typowy żul w ramach walki z alkoholizmem najebał się denaturatem. Albo jakby narkoman zajebał sobie złoty strzał. Po drugie, wydarzenie było o tyle bardziej debilne, że pani Slade jest aktorką porno. Aktorka porno deklarująca feministyczne poglądy, która w celach zarobkowych pozwala facetom, aby ją rżnęli przed kamerę, mówiąc wprost. Po trzecie, co dalej? Feministka w ramach protestu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko? Zmyje naczynia, żeby pokazać, jak kobiety w kuchni są odczłowieczane? Czy ten "prostest" odniósł jakikolwiek skutek? Myślę że tak. Pani Slade na pewno podbiła sobie wyświetlenia na swoim profi

"Daj, daj, daj..."

Proszę sobie otworzyć ten obrazek na osobnej karcie i mieć obrazek na uwadze: http://img6.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1316715578_by_milusie_600.jpg To kwintesencja socjalu. Daj. Nieważne za co, nieważne komu. Ważne, żeby jedni dali, a drudzy brali. Można posłuchać lewicy, królów socjalu, którzy socjal niejednokrotnie mają w nazwie grupowania. Oni to w kółko, jak zacięta płyta: "Daj". Kto ma dać? Najlepiej państwo. Bo państwo ma. Jak fajnie rozdawać cudze pieniądze, ach! Jestem całkowitym przeciwnikiem jakiegokolwiek: "Daj". Żadnego daj. Idź i zarób. A państwo zamiast dawać, powinno umożliwić to zarabianie. Tak, pachnie to Korwinem, ale trudno się z nim nie zgodzić. Praca to podatek, podatek to wpływ do budżetu państwa, a jak budżet państwa będzie miał się dobrze, to państwo będzie zdolne wesprzeć przedsiębiorcę, żeby powstało więcej miejsc pracy, firma osiągnie większy zysk, a to z kolei są pieniądze, które zostaną wydane, i znowu mamy wpływy z podatków. A