Przejdź do głównej zawartości

Droga do Nidaros

Tytuł pierwszego tomu z cyklu "Oko Jelenia" pasuje mi tutaj jak ulał.
Podsłuchałem moim radarem wiejskiej produkcji (czytaj: uszami) rozmowę dwóch nastolatków w wieku pomaturalnym. Młode, świeże chłopaki, zaraz po szkole wchodzący w dorosłe życie. Dialog brzmiał mniej więcej tak:
- Na wakacje wypierdalam do wujka do Trondheim, to zarobię. Nie to, co tutaj.
- A gdzie to jest?
- A nie wiem, Szwecja jakaś?
Ręce mi opadły jak Mariuszowi Max Kolonko.
Parafrazując "Pszczółkę Maję" Zbyszka Wodeckiego: "Gdzieś jadę, lecz nie wiadomo gdzie". Co by było, gdyby się nagle okazało, że Trondheim leży na północnych rubieżach Ugandy, a zajęciem tego nastolatka będzie oranie pola w charakterze bydła pociągowego? Myślę, że zdziwiłby się.
Do czego jednak piję?
Żyjemy w kraju, gdzie krok w krok napotykamy kombinatorstwo, więc siłą rzeczy każdy statystyczny Polak powinien być na to wyczulony. Kupuję mikser, blender, rower, komputer, samochód czy, kudźwa, opiekacz do udek, cokolwiek - muszę baczyć, czy aby sprzedawca nie wciska mi tandety, co to od średniowiecza okupuje zatęchły kąt magazynu i nikt nie chce tego kupować, a przy tym specjalnie przeszkolony agent reklamuje to jako najnowszej generacji sprzęt, który w stu procentach spełni moje wymagania.
I rozleci się po tygodniu.
Niedawno robiłem badania do magisterki, z których wynikało, że 95% ludzi od przedsiębiorcy oczekuje uczciwości. Nie ma w tym niczego dziwnego. Tylko jedna profesja może sobie pozwolić na to, żeby klientów dymać i przy tym zachowywać uczciwość - prostytutki.
Dlatego też każdy z nas przed podjęciem ryzykownej, ważnej, kluczowej lub kosztownej decyzji powinien zrobić research. Czy którykolwiek z przedsiębiorców przed fuzją lub przejęciem innej firmy się nad tym nie zastanawia? Czy nie robi badań, wywiadów, sond? Czy nie ucieka się nawet do szpiegostwa przemysłowego? Nikt nie chce kupować kota w worku. Trzeba być świadomym tego, co nas czeka i co dzieje się wokół nas.
Idąc tym tropem, jeśli jadę za granicę do roboty, przydałoby się chociaż wiedzieć, jaki to kraj. Chyba że to taki "pracownik", który nie ma wyboru, tylko tyrać za granicą jak niewolnik. Wątpię bowiem, żeby chłopak, który nie wie, w jakim państwie znajduje się Trondheim i do jakiego kraju jedzie do pracy, znał norweski.
A propos wyjeżdżania.
To, że ktoś jedzie gdzieś jako gastarbeiter, nie czyni go lepszym niż polaczkowie, co zostali w tym zapchlonym kraju. Wielu z nas zna takich, co na wakacje pojechali do Londynu pucować Hindusom kible, a po powrocie mówili "U nas w JuKej...". A po angielsku to tylko "weekend" potrafią powiedzieć.
Żałosne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ciemnotą łatwiej rządzić"

Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza. Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by

#Czarna rozpacz (+18)

Tak powinien nazywać się protest feministek. Zacznę od tematu, który w pewnym sensie wyczerpuje idee i ukazuje sens wszelkich feministycznych zbiegowisk i jazgotów. Otóż niejaka Taura Slade w ramach prostestu z chęci ukazania odczłowieczenia kobiety przez mężczyzn dała się hardkorowo zerżnąć dwóm facetom. Po pierwsze, wydaje mi się to bezgranicznie debilne. To tak, jakby typowy żul w ramach walki z alkoholizmem najebał się denaturatem. Albo jakby narkoman zajebał sobie złoty strzał. Po drugie, wydarzenie było o tyle bardziej debilne, że pani Slade jest aktorką porno. Aktorka porno deklarująca feministyczne poglądy, która w celach zarobkowych pozwala facetom, aby ją rżnęli przed kamerę, mówiąc wprost. Po trzecie, co dalej? Feministka w ramach protestu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko? Zmyje naczynia, żeby pokazać, jak kobiety w kuchni są odczłowieczane? Czy ten "prostest" odniósł jakikolwiek skutek? Myślę że tak. Pani Slade na pewno podbiła sobie wyświetlenia na swoim profi

"Daj, daj, daj..."

Proszę sobie otworzyć ten obrazek na osobnej karcie i mieć obrazek na uwadze: http://img6.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1316715578_by_milusie_600.jpg To kwintesencja socjalu. Daj. Nieważne za co, nieważne komu. Ważne, żeby jedni dali, a drudzy brali. Można posłuchać lewicy, królów socjalu, którzy socjal niejednokrotnie mają w nazwie grupowania. Oni to w kółko, jak zacięta płyta: "Daj". Kto ma dać? Najlepiej państwo. Bo państwo ma. Jak fajnie rozdawać cudze pieniądze, ach! Jestem całkowitym przeciwnikiem jakiegokolwiek: "Daj". Żadnego daj. Idź i zarób. A państwo zamiast dawać, powinno umożliwić to zarabianie. Tak, pachnie to Korwinem, ale trudno się z nim nie zgodzić. Praca to podatek, podatek to wpływ do budżetu państwa, a jak budżet państwa będzie miał się dobrze, to państwo będzie zdolne wesprzeć przedsiębiorcę, żeby powstało więcej miejsc pracy, firma osiągnie większy zysk, a to z kolei są pieniądze, które zostaną wydane, i znowu mamy wpływy z podatków. A