Rząd chce dać za donoszenie trudnej ciąży cztery tysiące złotych.
Zajebiście, chyba sam se zajdę.
Gdyby nie to, że co miesiąc dorzucam się do tych czterech tysięcy.
Warto przypomnieć nieśmiertelne słowa Margaret Thatcher: "Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy".
Rząd PiS-u pod tym względem wybitnie mi się nie podoba. W kółko coś chcą dawać i nie różni się to niczym od zwykłej jałmużny lub łapówki. To nie jest nic dobrego, tym bardziej że nie wnosi pozytywnego wkładu w działanie państwa. Teraz po prostu patologia dostanie jeszcze więcej kasy, bo te wszystkie żulie, które w ciąży piją, palą i ćpią, nie dość, że dostaną za dziecko pięć stów miesięcznie, to jeszcze za urodzenie upośledzonego dziecka wpadnie cztery tysie. Super.
Powiem tak - ja nie chcę, żeby państwo mi cokolwiek dawało. Po pierwsze - łatwo rozdawać cudze pieniądze. Rząd nazbiera podatków i potem rozdaje, żeby utrzymać się na stołku. To tak, jakbym miał syna, który zarobił cukierka za kopanie ogródka u sąsiadki, a ja zabrałbym mu cukierka tytułem tego, że mieszka w moim domu. Następnie zaoferowałbym mu cukierka za pozmywanie naczyń. Logika? Po drugie - ja nie chcę fory do ręki, bo taką samą forsę dostanie każdy. Ów system nikogo nie premiuje, a powinien nagradzać tych, co pracują i płacą podatki, a ganić nierobów i gównozjadów.
Tyle.
Zajebiście, chyba sam se zajdę.
Gdyby nie to, że co miesiąc dorzucam się do tych czterech tysięcy.
Warto przypomnieć nieśmiertelne słowa Margaret Thatcher: "Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy".
Rząd PiS-u pod tym względem wybitnie mi się nie podoba. W kółko coś chcą dawać i nie różni się to niczym od zwykłej jałmużny lub łapówki. To nie jest nic dobrego, tym bardziej że nie wnosi pozytywnego wkładu w działanie państwa. Teraz po prostu patologia dostanie jeszcze więcej kasy, bo te wszystkie żulie, które w ciąży piją, palą i ćpią, nie dość, że dostaną za dziecko pięć stów miesięcznie, to jeszcze za urodzenie upośledzonego dziecka wpadnie cztery tysie. Super.
Powiem tak - ja nie chcę, żeby państwo mi cokolwiek dawało. Po pierwsze - łatwo rozdawać cudze pieniądze. Rząd nazbiera podatków i potem rozdaje, żeby utrzymać się na stołku. To tak, jakbym miał syna, który zarobił cukierka za kopanie ogródka u sąsiadki, a ja zabrałbym mu cukierka tytułem tego, że mieszka w moim domu. Następnie zaoferowałbym mu cukierka za pozmywanie naczyń. Logika? Po drugie - ja nie chcę fory do ręki, bo taką samą forsę dostanie każdy. Ów system nikogo nie premiuje, a powinien nagradzać tych, co pracują i płacą podatki, a ganić nierobów i gównozjadów.
Tyle.
Komentarze
Prześlij komentarz