Często mówi się, że sprawiedliwość jest ślepa. Albo głupia. Moje pytanie brzmi, czy faktycznie "jest"? Czy w ogóle istnieje?
Dzisiaj przeczytałem o tym, że 95-letniego dziadziusia skazano za udział w zbrodniach wojennych III Rzeszy. Sprawa dotyczy "księgowego Aushwitz" Oskara Gröninga. Cóż można rzec? Zajebiście się stało! Gość, który stoi jedną nogą w grobie, a drugą na skórce od banana pójdzie siedzieć! Wiwat!
Kuźwa, po siedemdziesięciu latach w końcu się okazało, że jest winny. Co za błyskotliwość! Dostał wyrok. Niesamowite!
Czemu tak się z tego nabijam? Bo mnie to niemożebnie drażni, że wymiar sprawiedliwości niektórych państw pierdoli się do tego stopnia z pewnymi przypadkami, aż z kraju robi się burdel. Żydzi się nie pierdolili. Szukali takiego Eichmanna, łapali skurwiegosyna, w samolot i na szubienicę.
Co śmieszne, Eichmann miał proces. Proces! I apelację! Facet, który wymyślił, jak wymordować kilka milionów właściwie niewinnych osób, który to koordynował i nadzorował wnosi apelację! Człowieku, w twoim chorym umyśle zrodził się plan uśmiercenia całego narodu, jaki kurwa proces?!
Do czego zmierzam? Jak zwykle będę pił do mojego rodzinnego podwórka, Polski.
U nas, jeśli wychodzi jakaś afera, to wymiar sprawiedliwości, prokuratura, która upośledzonego umysłowo człowieka migiem skazuje za kradzież batonika, jebie się z ewidentnie winnymi osobami, jakby... hmm... nie chciał ich skazać?
Hanna Gronkiewicz-Waltz? Nadal na wolności. W jej stołecznym grajdołku szły milionowe przekręty, a ta twierdzi, że nic nie wiedziała, i "zaufała nieodpowiednim osobom". Albo że nic nie wiedziała. To tak, jakby poszła na imprezę, schlała się, poszła do łóżka z pięcioma facetami i nie wiedziała, że ktoś ją dymał.
Dalej, afera taśmowa. Kilka osób poleciało ze stołków i cudem wylądowali na innych stołkach. I nadal na nich siedzą.
Komorowski, niejasne powiązania z rosyjskimi szpiegami, kwestia tajnego aneksu do protokołu likwidacji WSI, na litość boską, zajebał sokowirówkę, czy co to tam było, z pałacu prezydenckiego! Nic.
Dalej, Kiszczak i Jaruzelski. Dożyli sędziwego wieku, chapiąc emerytury, o których zwykły śmiertelnik może pomarzyć. Nikt im nic nie zrobił. A nawet, jak okrzyknięto ich zdrajcami, to media głównego ścieku trąbiły, że ktoś się zachował jak świnia.
Marcin Dubieniecki, oszwabił państwo na 14 mln zł. Wyszedł za kaucją i pewnie nic mu nie zrobią.
Prezes NIK-u Kwiatkowski, któremu udowodniono nadużywanie uprawnień chyba nawet jeszcze nie podał się do dymisji.
Kuźwa. Jakim prawem ma to miejsce?
Moim zdaniem w pierwszej kolejności osoby na świeczniku powinny przestrzegać pewnego kodeksu. Niech zatrzymają sobie immunitet, ale za naruszenie postanowień kodeksu, traciłyby go. Jeśli polityk choćby otarł się o skandal, to zostaje odwołany. Nie proces, nie wniosek o uchylenie immunitetu, nie kaucja i nie apelacja. Odwołanie. Z wilczym biletem, czyli zakaz piastowania stanowisk publicznych. taki pan Protasiewicz chujający i kurwający służby lotniska - leci natychmiastowo na mordę. Następnego dnia. Poseł Zbonikowski po wyjściu na jaw informacji, że dyma sekretarkę - leci na mordę. HGW po aferze reprywatyzacyjnej - leci na mordę. Mógłbym tak długo, ale szkoda mojego i Waszego czasu.
Generalnie osoba zajmująca wysokie państwowe stanowisko powinna stosownie reprezentować swoją ojczyznę, budzić respekt i uznanie, mieć nieskazitelną opinię, być czysta jak przysłowiowa łza. Słyszeliście o skandalu w Chinach? Ja nie. Z tego, co mi mówiono, tam czegoś takiego nie ma, bo jak wywiniesz jakiś numer, to kara jest straszna. Chińczycy się nie pierdolą i chwała im za to. Mają w tej chwili najpotężniejszą gospodarkę na świecie.
A my się pierdolimy i pierdoli się nasza gospodarka.
Dzisiaj przeczytałem o tym, że 95-letniego dziadziusia skazano za udział w zbrodniach wojennych III Rzeszy. Sprawa dotyczy "księgowego Aushwitz" Oskara Gröninga. Cóż można rzec? Zajebiście się stało! Gość, który stoi jedną nogą w grobie, a drugą na skórce od banana pójdzie siedzieć! Wiwat!
Kuźwa, po siedemdziesięciu latach w końcu się okazało, że jest winny. Co za błyskotliwość! Dostał wyrok. Niesamowite!
Czemu tak się z tego nabijam? Bo mnie to niemożebnie drażni, że wymiar sprawiedliwości niektórych państw pierdoli się do tego stopnia z pewnymi przypadkami, aż z kraju robi się burdel. Żydzi się nie pierdolili. Szukali takiego Eichmanna, łapali skurwiegosyna, w samolot i na szubienicę.
Co śmieszne, Eichmann miał proces. Proces! I apelację! Facet, który wymyślił, jak wymordować kilka milionów właściwie niewinnych osób, który to koordynował i nadzorował wnosi apelację! Człowieku, w twoim chorym umyśle zrodził się plan uśmiercenia całego narodu, jaki kurwa proces?!
Do czego zmierzam? Jak zwykle będę pił do mojego rodzinnego podwórka, Polski.
U nas, jeśli wychodzi jakaś afera, to wymiar sprawiedliwości, prokuratura, która upośledzonego umysłowo człowieka migiem skazuje za kradzież batonika, jebie się z ewidentnie winnymi osobami, jakby... hmm... nie chciał ich skazać?
Hanna Gronkiewicz-Waltz? Nadal na wolności. W jej stołecznym grajdołku szły milionowe przekręty, a ta twierdzi, że nic nie wiedziała, i "zaufała nieodpowiednim osobom". Albo że nic nie wiedziała. To tak, jakby poszła na imprezę, schlała się, poszła do łóżka z pięcioma facetami i nie wiedziała, że ktoś ją dymał.
Dalej, afera taśmowa. Kilka osób poleciało ze stołków i cudem wylądowali na innych stołkach. I nadal na nich siedzą.
Komorowski, niejasne powiązania z rosyjskimi szpiegami, kwestia tajnego aneksu do protokołu likwidacji WSI, na litość boską, zajebał sokowirówkę, czy co to tam było, z pałacu prezydenckiego! Nic.
Dalej, Kiszczak i Jaruzelski. Dożyli sędziwego wieku, chapiąc emerytury, o których zwykły śmiertelnik może pomarzyć. Nikt im nic nie zrobił. A nawet, jak okrzyknięto ich zdrajcami, to media głównego ścieku trąbiły, że ktoś się zachował jak świnia.
Marcin Dubieniecki, oszwabił państwo na 14 mln zł. Wyszedł za kaucją i pewnie nic mu nie zrobią.
Prezes NIK-u Kwiatkowski, któremu udowodniono nadużywanie uprawnień chyba nawet jeszcze nie podał się do dymisji.
Kuźwa. Jakim prawem ma to miejsce?
Moim zdaniem w pierwszej kolejności osoby na świeczniku powinny przestrzegać pewnego kodeksu. Niech zatrzymają sobie immunitet, ale za naruszenie postanowień kodeksu, traciłyby go. Jeśli polityk choćby otarł się o skandal, to zostaje odwołany. Nie proces, nie wniosek o uchylenie immunitetu, nie kaucja i nie apelacja. Odwołanie. Z wilczym biletem, czyli zakaz piastowania stanowisk publicznych. taki pan Protasiewicz chujający i kurwający służby lotniska - leci natychmiastowo na mordę. Następnego dnia. Poseł Zbonikowski po wyjściu na jaw informacji, że dyma sekretarkę - leci na mordę. HGW po aferze reprywatyzacyjnej - leci na mordę. Mógłbym tak długo, ale szkoda mojego i Waszego czasu.
Generalnie osoba zajmująca wysokie państwowe stanowisko powinna stosownie reprezentować swoją ojczyznę, budzić respekt i uznanie, mieć nieskazitelną opinię, być czysta jak przysłowiowa łza. Słyszeliście o skandalu w Chinach? Ja nie. Z tego, co mi mówiono, tam czegoś takiego nie ma, bo jak wywiniesz jakiś numer, to kara jest straszna. Chińczycy się nie pierdolą i chwała im za to. Mają w tej chwili najpotężniejszą gospodarkę na świecie.
A my się pierdolimy i pierdoli się nasza gospodarka.
Komentarze
Prześlij komentarz