Zdumiewa mnie pociąg niektórych osób do interesowania się innymi ludźmi. Czy ich życie naprawdę jest tak nudne i nijakie, że wolą zajmować swój bezwartościowy czas na obgadywanie znajomych, sąsiadów czy nawet wrogów?
Rozumiem ocenę cudzego zachowania i odniesienie do niej w kontekście siebie samego. "Uważam, że twoja siostra swoim zachowaniem wobec małżonka zasługuje na krytykę. Żebyś ty się tak do mnie, kochanie, nie odnosiła". Na przykład. Nie jest to do końca w porządku, ale ma jakieś uzasadnienie.
Ale gdy słyszę: "Ty, kuźwa, ale ta Anka się spasła po drugiej ciąży. Gruba jak prosię". Co cię to głupia cipo obchodzi, zwłaszcza że sama nie wyglądasz lepiej, i to bez ciąży? Czy ktokolwiek kiedykolwiek poczuł się od tego lepiej? Czy moje samopoczucie powinno ulegać poprawie dlatego, że komuś się nie wiedzie? Czy powinienem swoim zachowaniem upodabniać się do cebulowej małpy z memów? Z przykrością można stwierdzić, iż memy z Bogu ducha winnymi zwierzętami to kwintesencja typowego polactwa. Celowo z małej litery.
Ostatnio doszły mnie słuchy, że byłem na Sylwestra w Warszawie. Owszem, miałem taki plan. Owszem, dodałem na FB post z zapytaniem, czy ktoś jedzie, i ma miejsce. Jak wiadomo w Sylwestra komunikacja publiczna działa nietypowo i nieszczególnie można na niej polegać. Niestety, ostatecznie mi nie wyszło, i nie pojechałem. Tymczasem dochodzą mnie słuchy, że byłem... Nikogo nie ma to prawa obchodzić. Tak tylko mówię. Jeżeli poddam się operacji powiększenia prącia, to nikogo nie ma prawa to obchodzić. Jeżeli w moim mieszkaniu, którego być może kiedyś się dorobię, będę trzymał zwierzęta rzeźne, to nikogo to nie ma prawa obchodzić. Jeżeli wybiorę się w podróż po Kanadzie i będę fotografował grube kobiety w legginsach, to... wiadomo. Moje życie charakteryzuje się tym, że jest moje. Nikt go za mnie nie przeżyje. Mam swoje radości i swoje smutki. Swoje. Nie interesuję się cudzymi i nie chcę, by ktoś zdradzał zainteresowanie moimi.
Skąd to zainteresowanie? Proponuję każdemu zająć się sobą samym, może wówczas życie nie będzie tak nudne, by rozrywki szukać za płotem lub za ścianą.
Rozumiem ocenę cudzego zachowania i odniesienie do niej w kontekście siebie samego. "Uważam, że twoja siostra swoim zachowaniem wobec małżonka zasługuje na krytykę. Żebyś ty się tak do mnie, kochanie, nie odnosiła". Na przykład. Nie jest to do końca w porządku, ale ma jakieś uzasadnienie.
Ale gdy słyszę: "Ty, kuźwa, ale ta Anka się spasła po drugiej ciąży. Gruba jak prosię". Co cię to głupia cipo obchodzi, zwłaszcza że sama nie wyglądasz lepiej, i to bez ciąży? Czy ktokolwiek kiedykolwiek poczuł się od tego lepiej? Czy moje samopoczucie powinno ulegać poprawie dlatego, że komuś się nie wiedzie? Czy powinienem swoim zachowaniem upodabniać się do cebulowej małpy z memów? Z przykrością można stwierdzić, iż memy z Bogu ducha winnymi zwierzętami to kwintesencja typowego polactwa. Celowo z małej litery.
Ostatnio doszły mnie słuchy, że byłem na Sylwestra w Warszawie. Owszem, miałem taki plan. Owszem, dodałem na FB post z zapytaniem, czy ktoś jedzie, i ma miejsce. Jak wiadomo w Sylwestra komunikacja publiczna działa nietypowo i nieszczególnie można na niej polegać. Niestety, ostatecznie mi nie wyszło, i nie pojechałem. Tymczasem dochodzą mnie słuchy, że byłem... Nikogo nie ma to prawa obchodzić. Tak tylko mówię. Jeżeli poddam się operacji powiększenia prącia, to nikogo nie ma prawa to obchodzić. Jeżeli w moim mieszkaniu, którego być może kiedyś się dorobię, będę trzymał zwierzęta rzeźne, to nikogo to nie ma prawa obchodzić. Jeżeli wybiorę się w podróż po Kanadzie i będę fotografował grube kobiety w legginsach, to... wiadomo. Moje życie charakteryzuje się tym, że jest moje. Nikt go za mnie nie przeżyje. Mam swoje radości i swoje smutki. Swoje. Nie interesuję się cudzymi i nie chcę, by ktoś zdradzał zainteresowanie moimi.
Skąd to zainteresowanie? Proponuję każdemu zająć się sobą samym, może wówczas życie nie będzie tak nudne, by rozrywki szukać za płotem lub za ścianą.
Komentarze
Prześlij komentarz