...czyli o nakłanianiu do ordynarnych stosunków intymnych z polskim wymiarem ścigania.
Najpierw rys historyczny zjawiska. To znaczy, o jakimkolwiek rysie historycznym trudno mówić, bowiem brak publikacji naukowych na ten temat. Niechęć do funkcjonariuszy państwowych powstała wraz z powstaniem pierwszych struktur zorganizowanego społeczeństwa i kodeksów karnych. Każdy, kto popełnił przestępstwo, miał jedyną i niepowtarzalną okazję dostać pałą w głowę, chłostę w miejscu publicznym, więzienie lub ekspresowy bilet na tamten świat. Kompletnie za darmo! Nic dziwnego, że pojawiła się pewna... zażyłość, skoro coś rozdawali za darmolca. Nieważne, że to przeważnie wpierdol. Któż w tym wypadku nie pokochałby osobników, którzy w imię służby wyższemu dobru gotowi byli przestępcę doprowadzić przed oblicze sędziego?
Fakt faktem, niektórzy strażnicy używali uprawnień dla rozrywki, bo byli psycholami, i od czasu do czasu pałowali kogoś mocniej, niż na to zasłużył. Ale zasłużył. Złamał prawo, czy bzyknął żonę tego konkretnego gwardzisty, nieważne - zrobił coś, czego nie powinien.
W naszym cudownym kraju dodatkowa niechęć wobec służb porządkowych wzięła się z wieloletniego, zakłamanego patrzenia na Wspaniały Wschód i krzewienia jego idei. Ktokolwiek zaś owych idei nie chciał krzewić, albo, nie daj Boże!, krzewił inne, niż jedyna słuszna, mógł przypadkowo nadziać się na gumową pałkę albo pięść oficera SB. Albo spaść ze schodów jak Stanisław Pyjas. Albo stać się ofiarą błędu lekarzy jak Grzegorz Przemyk. Ewentualnie zniknąć bez wieści, jak miało to miejsce w przypadku wielu bezimiennych ofiar komunizmu. I jak tu nie kochać ludzi, którzy gotowi są pobić maturzystę lub studenta za brak dokumentów albo protesty przeciwko Władzy przez duże "W"? Sami powiedzcie.
Kolejnym problemem, co obrazuje film "Psy", jest fakt, że wielu komunistycznych, hmmm... funkcjonariuszy (wiem, eufemizm-,-) dostało się do pracy w Policji. W związku z tym żarliwe uczucie wobec wymiaru ścigania, które narodziło się za PRL-u, mogło trwać.
Teraz, ćwierć wieku po wmawianym nam upadku komunizmu, niechęć do Policji jest niezmienna. Ludzie nienawidzą policjantów za:
- mandaty - faktycznie, drogi kierowco, jeżeli przekroczyłeś prędkość o trzydzieści kilometrów na godzinę, to myślę, że pan policjant powinien się od Ciebie odstosunkować. Jeśli spowodowałeś wypadek, to tak samo, a nie, przyszedł pies i węszy. Straszne.
- fotoradary - bo to przecież policjanci rozstawiają darmowe zakłady fotograficzne, co czyni nasz kraj najczęściej fotografowanym miejscem na świecie,
- brutalność - istotnie, wszak jeżeli rzucałeś kostkami brukowymi w innych kibiców na meczy, przewróciłeś barierkę i z kijem bejsbolowym w rękach ruszyłeś do słusznego boju, to miałeś prawo być grzecznie poproszony o zaprzestanie prowadzenia agresywnych działań.
Każdy kij ma dwa końce. Wiadomo, nie każdy policjant jest dobry, ale też nie każdy jest zły. Nie jest tak, jak w piosence The Analogs, że: "Każdy policjant to jebany morderca".
Kolejnym propagatorem tego modnego trendu jest Firma, zespół, który... no słyszałem parę piosenek, szaleństwo to to nie jest. Ale niestety padło na podatny grunt. Czyli uczniów gimnazjum, jak np. ten agent:
http://mistrzowie.org/371089
Co czternastolatek może mieć Policji do zarzucenia? Że nie odnaleźli zbrodniarza, który ukradł mu gumę do żucia? Że wlepili mandat jego mamie za brak pasów i makijaż w trakcie jazdy? No co? Nic. Bluza jest modna, tyle. Tacy, jak on, założyliby bluzę z napisem: "Jestem dyplomowanym idiotą", gdyby tylko było to modne. Ot, taki bunt przeciwko intelektowi.
Najpierw rys historyczny zjawiska. To znaczy, o jakimkolwiek rysie historycznym trudno mówić, bowiem brak publikacji naukowych na ten temat. Niechęć do funkcjonariuszy państwowych powstała wraz z powstaniem pierwszych struktur zorganizowanego społeczeństwa i kodeksów karnych. Każdy, kto popełnił przestępstwo, miał jedyną i niepowtarzalną okazję dostać pałą w głowę, chłostę w miejscu publicznym, więzienie lub ekspresowy bilet na tamten świat. Kompletnie za darmo! Nic dziwnego, że pojawiła się pewna... zażyłość, skoro coś rozdawali za darmolca. Nieważne, że to przeważnie wpierdol. Któż w tym wypadku nie pokochałby osobników, którzy w imię służby wyższemu dobru gotowi byli przestępcę doprowadzić przed oblicze sędziego?
Fakt faktem, niektórzy strażnicy używali uprawnień dla rozrywki, bo byli psycholami, i od czasu do czasu pałowali kogoś mocniej, niż na to zasłużył. Ale zasłużył. Złamał prawo, czy bzyknął żonę tego konkretnego gwardzisty, nieważne - zrobił coś, czego nie powinien.
W naszym cudownym kraju dodatkowa niechęć wobec służb porządkowych wzięła się z wieloletniego, zakłamanego patrzenia na Wspaniały Wschód i krzewienia jego idei. Ktokolwiek zaś owych idei nie chciał krzewić, albo, nie daj Boże!, krzewił inne, niż jedyna słuszna, mógł przypadkowo nadziać się na gumową pałkę albo pięść oficera SB. Albo spaść ze schodów jak Stanisław Pyjas. Albo stać się ofiarą błędu lekarzy jak Grzegorz Przemyk. Ewentualnie zniknąć bez wieści, jak miało to miejsce w przypadku wielu bezimiennych ofiar komunizmu. I jak tu nie kochać ludzi, którzy gotowi są pobić maturzystę lub studenta za brak dokumentów albo protesty przeciwko Władzy przez duże "W"? Sami powiedzcie.
Kolejnym problemem, co obrazuje film "Psy", jest fakt, że wielu komunistycznych, hmmm... funkcjonariuszy (wiem, eufemizm-,-) dostało się do pracy w Policji. W związku z tym żarliwe uczucie wobec wymiaru ścigania, które narodziło się za PRL-u, mogło trwać.
Teraz, ćwierć wieku po wmawianym nam upadku komunizmu, niechęć do Policji jest niezmienna. Ludzie nienawidzą policjantów za:
- mandaty - faktycznie, drogi kierowco, jeżeli przekroczyłeś prędkość o trzydzieści kilometrów na godzinę, to myślę, że pan policjant powinien się od Ciebie odstosunkować. Jeśli spowodowałeś wypadek, to tak samo, a nie, przyszedł pies i węszy. Straszne.
- fotoradary - bo to przecież policjanci rozstawiają darmowe zakłady fotograficzne, co czyni nasz kraj najczęściej fotografowanym miejscem na świecie,
- brutalność - istotnie, wszak jeżeli rzucałeś kostkami brukowymi w innych kibiców na meczy, przewróciłeś barierkę i z kijem bejsbolowym w rękach ruszyłeś do słusznego boju, to miałeś prawo być grzecznie poproszony o zaprzestanie prowadzenia agresywnych działań.
Każdy kij ma dwa końce. Wiadomo, nie każdy policjant jest dobry, ale też nie każdy jest zły. Nie jest tak, jak w piosence The Analogs, że: "Każdy policjant to jebany morderca".
Kolejnym propagatorem tego modnego trendu jest Firma, zespół, który... no słyszałem parę piosenek, szaleństwo to to nie jest. Ale niestety padło na podatny grunt. Czyli uczniów gimnazjum, jak np. ten agent:
http://mistrzowie.org/371089
Co czternastolatek może mieć Policji do zarzucenia? Że nie odnaleźli zbrodniarza, który ukradł mu gumę do żucia? Że wlepili mandat jego mamie za brak pasów i makijaż w trakcie jazdy? No co? Nic. Bluza jest modna, tyle. Tacy, jak on, założyliby bluzę z napisem: "Jestem dyplomowanym idiotą", gdyby tylko było to modne. Ot, taki bunt przeciwko intelektowi.
Komentarze
Prześlij komentarz