Przejdź do głównej zawartości

Nie uważałeś, jak robisz...

...rób, jak uważasz.
Tymi słowami mojego kolegi ze studiów (jeśli powtórzył po kimś, to zwracam honor) rozpocznę rozważania na temat wychowania.
Podstawowe pytanie - kto kogo w tych czasach wychowuje?
Z definicji rodzice, ale praktyka pokazuje, że rodzice to anachroniczny byt, który przynosi do domu pieniądze. "Wychowała mnie ulica", mają w zwyczaju butnie deklamować dzieci z dobrych domów, które, żeby się zasymilować z jakąś grupą, chodzą w brudnych ciuchach i udają kogoś, kim nie są.
Ze zgrozą zauważam, że w dzisiejszych czasach coraz częściej dzieci wychowują się same, albo, co gorsza, wychowują rodziców.
Mała dygresja - macie kota? Kochane, słodkie stworzenie, które, gdy głodne, piłuje japę. Gdy chce na dwór, piłuje japę. Gdy chce się kiziać - nie zgadniecie - piłuje japę. Kto widział kotkę z młodymi lub kocie gody, ten wie, że koty nie używają miauczenia do komunikowania się ze sobą, lecz do manipulowania ludźmi. Pomiędzy sobą porozumiewają się charakterystycznym mruczeniem lub charczeniem (w przypadku agresji). Widzieliście, żeby kot miauczał do kota? Ja nie, a widziałem tych zwierząt naprawdę sporo. Koty wykształciły mechanizm miauczenia niedługo po oswojeniu ich przez człowieka. Dlaczego akurat taki dźwięk? Zauważcie jego podobieństwo do... płaczu małego dziecka. Koty, w swej mądrości, spostrzegły reakcję ludzi na płaczące dziecko i, żeby otrzymać identyczne traktowanie, nauczyły się miauczeć. Dzięki temu mają w nas niewolników, kelnerów, głaskaczy i odźwiernych.
Różnica między kociakami i dziećmi polega na tym, że dzieci prędzej czy później uczą się mówić i można się z nimi porozumieć. Do tego czasu w dużej mierze trzeba zgadywać, o co maluchom chodzi. Jak płacze, może to oznaczać, że się zesrało, jest głodne, zdenerwowane albo potrzebuje bliskości. Ok, nie ma sprawy, dopóki nie urośnie trzeba to małemu dziecku zapewnić, nie ma wyjścia. Potem jednak można już zacząć mu logicznie tłumaczyć pewne sprawy.
W tym miejscu chciałbym, byście obejrzeli reklamę:
https://www.youtube.com/watch?v=gg6x8ThUuVk
Nie chodzi tu o reklamowany produkt, lecz o sytuację, którą reklamodawcy stworzyli w klipie. Płaczący chłopiec chce cukierki, ojciec nie chce ich kupić. Ot, dupek.
Ktoś patrzący z zewnątrz mógłby powiedzieć: "Co z pana za ojciec?!", ale ja tego człowieka w pełni popieram. Potem, gdy minie kilka lat, chłopiec wejdzie ojcu na głowę, nasra i jeszcze każe posprzątać. Bezstresowe wychowanie to najlepsza droga, by wychować potwora. Najśmieszniej jest wtedy, gdy rodzic mówi do takiego dziecka, że jest niewychowane. To kto, przepraszam, wychowywał?
Jest różnica pomiędzy marzeniami i zachciankami. Domek na drzewie to marzenie. Paczka cukierków to zachcianka. Cukierki powinno się dziecku dawać wtedy, gdy na to zasłuży - dobra ocena, wierszyk na pamięć, pierwsza samodzielna kupa w nocnik... takie rzeczy. Nie dlatego, że chce. Potem, gdy dorośnie, zechce dwadzieścia złotych na piwo, a Ty zamiast chleba dasz dziecku wieczorną radość. A w lodówce pusto. Brawo.
Może i nie wychowałem trójki dzieciaków i teoretycznie nie mam prawa nikogo pouczać. I nie robię tego. Ja  tylko ostrzegam.
Moja ciocia urodziła syna kilka lat temu. Ojciec małego pracuje w USA, młody stale przebywa z dwiema kobietami - matką i babcią. Rośnie z niego diabeł, nad którym nikt nie ma kontroli, a dzieciak ma dopiero sześć lat. Nie wolno zwrócić uwagi, nie wolno wlać w tyłek, bo to dziecko. Poczekam dziesięć lat i spytam, dlaczego mnie nie słuchały, jak mówiłem, że dzieciak jest rozpuszczony jak dziadowski bicz. Ma wszystko, cokolwiek mu się zapachnie.
Kto tu kogo wychował?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ciemnotą łatwiej rządzić"

Te znamienne, w odniesieniu do polskiego systemu edukacji, słowa wypowiedział nie kto inny, a Józef Stalin. Wielu może się oburzyć na ten cytat, no bo jak można cytować człowieka odpowiedzialnego za śmierć (źródła różnie podają) kilkudziesięciu milionów ludzi? Otóż można, bo czyż nie miał on racji? Wiedza to władza. Posłużę się prostym przykładem sprzed 4 tysięcy lat. Starożytny Egipt. Egipscy kapłani byli bardzo rozgarniętymi ludźmi, dysponowali rozległą wiedzą z dziedziny matematyki czy astronomii. Wiedzieli, kiedy będzie miał miejsce wylew Nilu, który był zbawienny dla egipskiej gospodarki. Potrafili też przewidzieć zaćmienie Słońca. Wyobrażacie sobie przerażenie ludu w momencie, gdy "bogowie zabierają Słońce"? "A przecież kapłan powiedział - pokutujcie za grzechy względem bogów i władcy, albowiem grzesznym odebrana będzie światłość dnia". Tym sposobem kapłani zdobywali posłuszeństwo rzesz nieświadomych ludzi, posługując się zjawiskiem, które tak czy inaczej by

#Czarna rozpacz (+18)

Tak powinien nazywać się protest feministek. Zacznę od tematu, który w pewnym sensie wyczerpuje idee i ukazuje sens wszelkich feministycznych zbiegowisk i jazgotów. Otóż niejaka Taura Slade w ramach prostestu z chęci ukazania odczłowieczenia kobiety przez mężczyzn dała się hardkorowo zerżnąć dwóm facetom. Po pierwsze, wydaje mi się to bezgranicznie debilne. To tak, jakby typowy żul w ramach walki z alkoholizmem najebał się denaturatem. Albo jakby narkoman zajebał sobie złoty strzał. Po drugie, wydarzenie było o tyle bardziej debilne, że pani Slade jest aktorką porno. Aktorka porno deklarująca feministyczne poglądy, która w celach zarobkowych pozwala facetom, aby ją rżnęli przed kamerę, mówiąc wprost. Po trzecie, co dalej? Feministka w ramach protestu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko? Zmyje naczynia, żeby pokazać, jak kobiety w kuchni są odczłowieczane? Czy ten "prostest" odniósł jakikolwiek skutek? Myślę że tak. Pani Slade na pewno podbiła sobie wyświetlenia na swoim profi

"Daj, daj, daj..."

Proszę sobie otworzyć ten obrazek na osobnej karcie i mieć obrazek na uwadze: http://img6.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1316715578_by_milusie_600.jpg To kwintesencja socjalu. Daj. Nieważne za co, nieważne komu. Ważne, żeby jedni dali, a drudzy brali. Można posłuchać lewicy, królów socjalu, którzy socjal niejednokrotnie mają w nazwie grupowania. Oni to w kółko, jak zacięta płyta: "Daj". Kto ma dać? Najlepiej państwo. Bo państwo ma. Jak fajnie rozdawać cudze pieniądze, ach! Jestem całkowitym przeciwnikiem jakiegokolwiek: "Daj". Żadnego daj. Idź i zarób. A państwo zamiast dawać, powinno umożliwić to zarabianie. Tak, pachnie to Korwinem, ale trudno się z nim nie zgodzić. Praca to podatek, podatek to wpływ do budżetu państwa, a jak budżet państwa będzie miał się dobrze, to państwo będzie zdolne wesprzeć przedsiębiorcę, żeby powstało więcej miejsc pracy, firma osiągnie większy zysk, a to z kolei są pieniądze, które zostaną wydane, i znowu mamy wpływy z podatków. A