Fragment jednej z najpopularniejszych modlitw pasuje jak ulał do wyniesionego wczoraj na ołtarze Jana Pawła II. Polska świętych ma sporo, gdyż życie w tym zacnym kraju wymaga cierpliwości świętego, ale to pierwszy, którego, że tak to nazwę, znałem. Za dzieciaka, czyli do ukończenia piętnastu lat, żyłem ze świadomością, że papieżem jest Polak, że to łebski gość, śmiga w kilku językach (biegle), a w kilkunastu się porozumiewa, poważana persona itd. O dziwo, jego wielkość częściowo zrozumiałem dopiero wówczas, gdy zmarł. Nie przedłużając, Karol Wojtyła wielkim polakiem był.
Naturalnie gratuluję mu świętości, choć należała mu się jak psu buda. Nie rozumiem natomiast, jakim trzeba być, za przeproszeniem, wyrachowanym skurwielem żeby na tej świętości się dorabiać?
Mamy niedzielę Bożego Miłosierdzia, kanonizację dwóch wielkich papieży, mszę świętą i wiele innych duchowych "atrakcji", ale oprócz tego mamy:
- specjalne wydanie wszystkich serwisów informacyjnych; na każdym kanale wyścig zbrojeń, kto zrobi lepszy, piękniejszy, dłuższy lub bardziej wzruszający reportaż o Janie Pawle II, kto upoluje najbliżej związaną z nim osobę... ale czemu Jana XXIII traktować po macoszemu? Dawaj, hajda na kardynała Lorisa Capovillę, jego sekretarza,
- nagłówki wszystkich większych gazet kłujące w oczy świętością Jana Pawła II; rozumiem fenomen kanonizacji, ale nie czuję się z tego powodu zobowiązany do kupna, kudźwa, gazety,
- okolicznościowe pamiątki, kubki, breloczki, karteczki, obrazki i (tutaj wpisać gadżet z podobizną Papieża Polaka),
- filmy dokumentalne i biograficzne o papieżach; tak jakby nie można było wyemitować ich w dzień powszedni. Na ten przykład niedawno oglądałem pierwszą część filmu o Janie XXIII. To znaczy, mama oglądała, ja tylko zerkałem i - o dziwo - zainteresował mnie. Chętnie obejrzałbym go w całości, no ale po co go puszczać? Trzeba zaczekać na kanonizację i haps! walnąć w gały epicką produkcją, żeby sobie oglądalność podbić. This is marketing! - jak mógłby zakrzyknąć filmowy Leonidas.
I jaka jest w tym momencie różnica między dziennikarzem, prezesem, redaktorem naczelnym, a zwykłą cmentarną hieną, która obrabia grób w poszukiwaniu kosztowności? Moim zdaniem niewielka. Okolicznościowych katolików i papistów mamy dzisiaj na pęczki, ale niebawem wszystko ucichnie, bo trąbienie o papieżu przestanie być opłacalne. Co wtedy? Zaczniecie się znowu obrzucać błotem i judzić na siebie nawzajem? To tak zasłuchaliście się w naukach papieża, który wzywał do pokoju?
Politycy? Gromadnie, stadnie wręcz, wybrali się do Watykanu, bo jak to nie pójść na plac świętego Piotra i mordy narodowi katoli nie pokazać? Żeby potem jojczeli, że prezydent, premier, prezes tyle kasy ma, a do papieża nie pojechał? Co z niego za człowiek? Faktycznie, wybory idą, teraz ateista, agnostyk i apostata staje się gorliwym wyznawcą Chrystusa, aby tylko punkcik w sondażach zyskać. A po wyborach będą kombinować, jak się dobrać Kościołowi do kieszeni, jak obciąć im dotacje, jak księży udupić i jak odciągnąć wiernych od coniedzielnych mszy.
Myślę, że papieżowi te wszystkie celebracje nie są potrzebne. Siedzi sobie tam w Raju, gapi się na nas, głupich, na wielkim telebimie, jak uwijamy się, aby tylko u niego zaplusować, i ma z nas bekę, jakiej nigdy na Ziemi nie miał. Przykre. A czy ktoś z Was pomodlił się do niego? Czy ktoś z Was zapoznał się z jego naukami? Papież nie był autorytetem jedynie w kwestiach wiary, ale też i w sprawach polityki społecznej. Napisał jak dotąd najwięcej encyklik społecznych, gdzie tłumaczy nam, jak żyć.
Czy Wy, drodzy politycy, którzy tłumnie pojechaliście do Watykanu, wiecie, że papież potępiał aborcję i eutanazję w każdej jej postaci? Czy wiecie, szanowni okazjonalni czciciele, iż kwasem będzie obiecywać teraz zmiany regulacji w tych dziedzinach? No bo jak to, tutaj jedziesz pan na kanonizację, a we własnym grajdole po cichu przepychasz ustawę aborcyjną, żeby zdobyć elektorat buńczucznych feministek? Nieładnie. A papież wszystko widzi.
Święty? Czy okazja do zarobku? Zastanówcie się, chętnie poznałbym Wasze zdanie.
Janie Pawle II, módl się za nami.
Naturalnie gratuluję mu świętości, choć należała mu się jak psu buda. Nie rozumiem natomiast, jakim trzeba być, za przeproszeniem, wyrachowanym skurwielem żeby na tej świętości się dorabiać?
Mamy niedzielę Bożego Miłosierdzia, kanonizację dwóch wielkich papieży, mszę świętą i wiele innych duchowych "atrakcji", ale oprócz tego mamy:
- specjalne wydanie wszystkich serwisów informacyjnych; na każdym kanale wyścig zbrojeń, kto zrobi lepszy, piękniejszy, dłuższy lub bardziej wzruszający reportaż o Janie Pawle II, kto upoluje najbliżej związaną z nim osobę... ale czemu Jana XXIII traktować po macoszemu? Dawaj, hajda na kardynała Lorisa Capovillę, jego sekretarza,
- nagłówki wszystkich większych gazet kłujące w oczy świętością Jana Pawła II; rozumiem fenomen kanonizacji, ale nie czuję się z tego powodu zobowiązany do kupna, kudźwa, gazety,
- okolicznościowe pamiątki, kubki, breloczki, karteczki, obrazki i (tutaj wpisać gadżet z podobizną Papieża Polaka),
- filmy dokumentalne i biograficzne o papieżach; tak jakby nie można było wyemitować ich w dzień powszedni. Na ten przykład niedawno oglądałem pierwszą część filmu o Janie XXIII. To znaczy, mama oglądała, ja tylko zerkałem i - o dziwo - zainteresował mnie. Chętnie obejrzałbym go w całości, no ale po co go puszczać? Trzeba zaczekać na kanonizację i haps! walnąć w gały epicką produkcją, żeby sobie oglądalność podbić. This is marketing! - jak mógłby zakrzyknąć filmowy Leonidas.
I jaka jest w tym momencie różnica między dziennikarzem, prezesem, redaktorem naczelnym, a zwykłą cmentarną hieną, która obrabia grób w poszukiwaniu kosztowności? Moim zdaniem niewielka. Okolicznościowych katolików i papistów mamy dzisiaj na pęczki, ale niebawem wszystko ucichnie, bo trąbienie o papieżu przestanie być opłacalne. Co wtedy? Zaczniecie się znowu obrzucać błotem i judzić na siebie nawzajem? To tak zasłuchaliście się w naukach papieża, który wzywał do pokoju?
Politycy? Gromadnie, stadnie wręcz, wybrali się do Watykanu, bo jak to nie pójść na plac świętego Piotra i mordy narodowi katoli nie pokazać? Żeby potem jojczeli, że prezydent, premier, prezes tyle kasy ma, a do papieża nie pojechał? Co z niego za człowiek? Faktycznie, wybory idą, teraz ateista, agnostyk i apostata staje się gorliwym wyznawcą Chrystusa, aby tylko punkcik w sondażach zyskać. A po wyborach będą kombinować, jak się dobrać Kościołowi do kieszeni, jak obciąć im dotacje, jak księży udupić i jak odciągnąć wiernych od coniedzielnych mszy.
Myślę, że papieżowi te wszystkie celebracje nie są potrzebne. Siedzi sobie tam w Raju, gapi się na nas, głupich, na wielkim telebimie, jak uwijamy się, aby tylko u niego zaplusować, i ma z nas bekę, jakiej nigdy na Ziemi nie miał. Przykre. A czy ktoś z Was pomodlił się do niego? Czy ktoś z Was zapoznał się z jego naukami? Papież nie był autorytetem jedynie w kwestiach wiary, ale też i w sprawach polityki społecznej. Napisał jak dotąd najwięcej encyklik społecznych, gdzie tłumaczy nam, jak żyć.
Czy Wy, drodzy politycy, którzy tłumnie pojechaliście do Watykanu, wiecie, że papież potępiał aborcję i eutanazję w każdej jej postaci? Czy wiecie, szanowni okazjonalni czciciele, iż kwasem będzie obiecywać teraz zmiany regulacji w tych dziedzinach? No bo jak to, tutaj jedziesz pan na kanonizację, a we własnym grajdole po cichu przepychasz ustawę aborcyjną, żeby zdobyć elektorat buńczucznych feministek? Nieładnie. A papież wszystko widzi.
Święty? Czy okazja do zarobku? Zastanówcie się, chętnie poznałbym Wasze zdanie.
Janie Pawle II, módl się za nami.
Komentarze
Prześlij komentarz