Usiądź przed lustrem i popatrz na siebie, oceń swoją aparycję, zajrzyj w oczy, rozważ wady i zalety, pomyśl o tym, jakie cechy charakteru w sobie lubisz, a jakich nie znosisz i chciałbyś się pozbyć.
Gotowe? Dobrze. A teraz wejdź na Facebooka, przejrzyj listę znajomych i przy każdym nazwisku wypisz, czego tej osobie zazdrościsz.
Wiem, jest trochę pracy, ale wszystko przez to, ze zazdrościmy, i nie jest to zazdrość wynikająca z miłości, ten pstryczek w intuicję mówiący: "Ten pajac narusza mój rewir" albo "Ta krowa wchodzi nie na swoje pastwisko", tylko czysta, soczysta zawiść. Paskudne uczucie, bo wiedzie do bardzo wielu przestępstw, złych uczynków i łez. Zawiść obok pieniędzy jest jednym z najczęstszych motywów popełniania zbrodni. Zawiść rodzi kompleksy, które z kolei, jeśli człowiek nie może sobie z nimi poradzić, wiodą do depresji.
Dlaczego?
Pewna znajoma strasznie wyklinała ostatnio sagę "Harry'ego Pottera". Dziwi mnie to, że zawiść siedzi w człowieku nadal, pomimo tego, że fascynacja i obsesja na tym punkcie już przygasła. Znajomą można roboczo nazwać radykalnym katolem, i to z tych zacietrzewionych, którzy każdego przyszłego i obecnego maturzystę chcą wysłać na studia do WSKSiM. Czemu nie znosi tej książki? Krzyczała coś o Szatanie, nie słyszałem dokładnie. Hmm... Jeżeli Szatan jest odpowiedzialny za utonięcie w książce, za zezwolenie na kradzież czasu dawane autorce przez czytelnika, za to, że dwunastoletni gówniarz nic nie robi, nie je, nie chodzi za potrzebą, tylko czyta, i za to, że cała masa takich gówniarzy postanowiła zostawić na chwilę komputer, by wziąć do ręki książkę, jeśli Szatan jest za to odpowiedzialny, to znajoma ma rację. Szkoda, że to nie ja z nią dyskutowałem. Spytałbym wówczas o "Mistrza i Małgorzatę", jedną z najważniejszych książek, jakie zostały napisane, która też opowiada o czarach, złych mocach, w której często pada słowo "diabeł" i jego derywaty i gdzie Szatan, o zgrozo!, okazuje się fajnym gościem. Z czego wynika ta postawa? Podejrzewam, że z tego samego, z czego wynikało rytualne palenie "Kodu Leonarda da Vinci" Dana Browna. Nie dlatego, że książki są złe i naruszają obraz Kościoła, lecz dlatego, że przez jakiś czas sprzedawały się lepiej niż Biblia. Podobny proceder mógłby dotknąć "50 twarzy Grey'a", ale po pierwsze znaczna część nakładu to e-booki, a po drugie księdzu nie wypada się przyznać do takiej lektury.
Wynika to, moi drodzy, z zawiści. Z niczego innego. Ot, komuś dobrze się wiedzie, więc kupię lalkę voodoo i wbiję szpilę w krocze, żeby nie mógł załatwić potrzeby fizjologicznej. Księża powinni okazać radość z faktu, iż J. K. Rowling właściwie wykorzystała podarowany przez Boga talent pisarski, zamiast obrzucać ją kamieniami. To nie po Bożemu.
Co dalej, niegdyś w programie "Europa da się lubić" pewna Holenderka powiedziała, że Holendrzy są zawistni, bo jak jeden sąsiad kupi krowę, to drugi kupi dwie, żeby mieć więcej. Została prawie że wyśmiana, bowiem u nas jak sąsiad kupi krowę, to ten drugi modli się, stawia ołtarzyki, pali kadzidełka, odprawia gusła, żeby ta krowa rychło zdechła.
Można mnożyć przykłady w nieskończoność, gdyż Polska w takowe obfituje, ale nie to jest celem tego posta, a jest nim zazdrość. Dziewczyny zazdroszczą chudym i wysokim laskom tego, że tamte są chude i wysokie. Chude i wysokie zazdroszczą korpulentnym kształtów. Inteligentny facet zazdrości mięśniakowi muskulatury, tamten zaś zazdrości intelektu. Ludzie zazdroszczą sobie forsy, powodzenia, zdrowia, rodziny, zazdroszczą, zazdroszczą, zazdroszczą, zazdroszczą...
Zamiast wziąć się za siebie. Zazdrościsz muskulatury? Idź na siłownię. Zazdrościsz figury? Zacznij ćwiczyć. Zazdrościsz pieniędzy? Zacznij pracować. Zazdrościsz powodzenia? Zacznij pracować nad sobą. Zacznij, zacznij, zacznij, zacznij, zacznij. Ale przestań zazdrościć.
Naturalnie są przypadki, w których nie można zacząć. Choroba głównie taka jak wrodzona łamliwość kości, zanik mięśni czy niepłodność. I tu dalsza kwestia - przestań pożądać tego, czego nie możesz mieć. W pierwszej kolejności dziewczyny z małym biustem, które od 18-ego roku życia odkładają pieniądze na silikony. Po diabła Wam duże piersi? Znam relacje biuściastych kobiet i według nich wcale nie jest kolorowo nosić na klacie takie dwa worki. Jeśli nie masz do wykarmienia sześciorga dzieci ani nie jesteś aktorką porno, duży biust nie jest ci potrzebny! Więc przestań go pożądać. Faceci, owszem, lubią duże, lubią popatrzyć, pobawić się, ale nie znam faceta, normalnego faceta, który ożeniłby się z cyckami. Zresztą, przychodzi czas, w którym cycki przestają być cyckamii co wtedy? Rozwód? Bez sensu.
Rozważny człowiek sparaliżowany od pasa w dół wie, że o byciu jak Usain Bolt może tylko marzyć i marzy. Marzy by biegać, by w ogóle chodzić, by poczuć pęd powietrza na twarzy, ale wie, że to niemożliwe, więc nie pluje jadem na każdego przebiegającego obok niego człowieka tylko dlatego, że ten nie porusza się na wózku. Przeczuwam, że przy obecnych trendach, ciągotach na fastfoody, powszechnej otyłości niedługo wszyscy będą się poruszać na wózkach. Czego tu zazdrościć?
Brak zazdrości to klucz do szczęścia.
Gotowe? Dobrze. A teraz wejdź na Facebooka, przejrzyj listę znajomych i przy każdym nazwisku wypisz, czego tej osobie zazdrościsz.
Wiem, jest trochę pracy, ale wszystko przez to, ze zazdrościmy, i nie jest to zazdrość wynikająca z miłości, ten pstryczek w intuicję mówiący: "Ten pajac narusza mój rewir" albo "Ta krowa wchodzi nie na swoje pastwisko", tylko czysta, soczysta zawiść. Paskudne uczucie, bo wiedzie do bardzo wielu przestępstw, złych uczynków i łez. Zawiść obok pieniędzy jest jednym z najczęstszych motywów popełniania zbrodni. Zawiść rodzi kompleksy, które z kolei, jeśli człowiek nie może sobie z nimi poradzić, wiodą do depresji.
Dlaczego?
Pewna znajoma strasznie wyklinała ostatnio sagę "Harry'ego Pottera". Dziwi mnie to, że zawiść siedzi w człowieku nadal, pomimo tego, że fascynacja i obsesja na tym punkcie już przygasła. Znajomą można roboczo nazwać radykalnym katolem, i to z tych zacietrzewionych, którzy każdego przyszłego i obecnego maturzystę chcą wysłać na studia do WSKSiM. Czemu nie znosi tej książki? Krzyczała coś o Szatanie, nie słyszałem dokładnie. Hmm... Jeżeli Szatan jest odpowiedzialny za utonięcie w książce, za zezwolenie na kradzież czasu dawane autorce przez czytelnika, za to, że dwunastoletni gówniarz nic nie robi, nie je, nie chodzi za potrzebą, tylko czyta, i za to, że cała masa takich gówniarzy postanowiła zostawić na chwilę komputer, by wziąć do ręki książkę, jeśli Szatan jest za to odpowiedzialny, to znajoma ma rację. Szkoda, że to nie ja z nią dyskutowałem. Spytałbym wówczas o "Mistrza i Małgorzatę", jedną z najważniejszych książek, jakie zostały napisane, która też opowiada o czarach, złych mocach, w której często pada słowo "diabeł" i jego derywaty i gdzie Szatan, o zgrozo!, okazuje się fajnym gościem. Z czego wynika ta postawa? Podejrzewam, że z tego samego, z czego wynikało rytualne palenie "Kodu Leonarda da Vinci" Dana Browna. Nie dlatego, że książki są złe i naruszają obraz Kościoła, lecz dlatego, że przez jakiś czas sprzedawały się lepiej niż Biblia. Podobny proceder mógłby dotknąć "50 twarzy Grey'a", ale po pierwsze znaczna część nakładu to e-booki, a po drugie księdzu nie wypada się przyznać do takiej lektury.
Wynika to, moi drodzy, z zawiści. Z niczego innego. Ot, komuś dobrze się wiedzie, więc kupię lalkę voodoo i wbiję szpilę w krocze, żeby nie mógł załatwić potrzeby fizjologicznej. Księża powinni okazać radość z faktu, iż J. K. Rowling właściwie wykorzystała podarowany przez Boga talent pisarski, zamiast obrzucać ją kamieniami. To nie po Bożemu.
Co dalej, niegdyś w programie "Europa da się lubić" pewna Holenderka powiedziała, że Holendrzy są zawistni, bo jak jeden sąsiad kupi krowę, to drugi kupi dwie, żeby mieć więcej. Została prawie że wyśmiana, bowiem u nas jak sąsiad kupi krowę, to ten drugi modli się, stawia ołtarzyki, pali kadzidełka, odprawia gusła, żeby ta krowa rychło zdechła.
Można mnożyć przykłady w nieskończoność, gdyż Polska w takowe obfituje, ale nie to jest celem tego posta, a jest nim zazdrość. Dziewczyny zazdroszczą chudym i wysokim laskom tego, że tamte są chude i wysokie. Chude i wysokie zazdroszczą korpulentnym kształtów. Inteligentny facet zazdrości mięśniakowi muskulatury, tamten zaś zazdrości intelektu. Ludzie zazdroszczą sobie forsy, powodzenia, zdrowia, rodziny, zazdroszczą, zazdroszczą, zazdroszczą, zazdroszczą...
Zamiast wziąć się za siebie. Zazdrościsz muskulatury? Idź na siłownię. Zazdrościsz figury? Zacznij ćwiczyć. Zazdrościsz pieniędzy? Zacznij pracować. Zazdrościsz powodzenia? Zacznij pracować nad sobą. Zacznij, zacznij, zacznij, zacznij, zacznij. Ale przestań zazdrościć.
Naturalnie są przypadki, w których nie można zacząć. Choroba głównie taka jak wrodzona łamliwość kości, zanik mięśni czy niepłodność. I tu dalsza kwestia - przestań pożądać tego, czego nie możesz mieć. W pierwszej kolejności dziewczyny z małym biustem, które od 18-ego roku życia odkładają pieniądze na silikony. Po diabła Wam duże piersi? Znam relacje biuściastych kobiet i według nich wcale nie jest kolorowo nosić na klacie takie dwa worki. Jeśli nie masz do wykarmienia sześciorga dzieci ani nie jesteś aktorką porno, duży biust nie jest ci potrzebny! Więc przestań go pożądać. Faceci, owszem, lubią duże, lubią popatrzyć, pobawić się, ale nie znam faceta, normalnego faceta, który ożeniłby się z cyckami. Zresztą, przychodzi czas, w którym cycki przestają być cyckamii co wtedy? Rozwód? Bez sensu.
Rozważny człowiek sparaliżowany od pasa w dół wie, że o byciu jak Usain Bolt może tylko marzyć i marzy. Marzy by biegać, by w ogóle chodzić, by poczuć pęd powietrza na twarzy, ale wie, że to niemożliwe, więc nie pluje jadem na każdego przebiegającego obok niego człowieka tylko dlatego, że ten nie porusza się na wózku. Przeczuwam, że przy obecnych trendach, ciągotach na fastfoody, powszechnej otyłości niedługo wszyscy będą się poruszać na wózkach. Czego tu zazdrościć?
Brak zazdrości to klucz do szczęścia.
Komentarze
Prześlij komentarz